Co mi się podobało? To, że ten film tak bardzo przesycony był egzotyką. Niesamowita sprawa oglądać te wszystkie baśniowe cuda, słuchać muzyki nasyconej dalekimi krajami. Podobała mi się Winslet i jej dwie córki - piękne, mądre i wesołe. Podobał mi się optymizm płynący z tego filmu.
Mimo to, czegoś ważnego mu brakowało. tego pazura, dreszczu, po którym film zapada nam w pamięć. Miło się oglądało, szybko zapomniało.
No tak - właśnie tak, jak to tu opisałaś: egzotyka, „cudowny” arabski klimat, bazary i ich muzyka, „baśniowe cuda” dalekich krajów, bajeczne kolory... No i ten niczym nieuzasadniony optymizm otumanionej hippisowskimi ideami naiwnej Angielki. Ale ta „niesamowita sprawa” to wszystko wydmuszka, bo wyłącznie na kolorowym ekranie, najlepiej wielkim. Bo rzeczywistość jakże inna! Oszustwa, kradzieże i prostytucja, muchy i robactwo, głód i powszechna nędza, zabójczy upał. Jedź - poznaj te „cuda” na własnej skórze...