Jak w tytule , dla mnie najlepszy bond ,do czasów Daniela C ( dał pewną świeżość serii) śmiało mogę powiedzieć ze lepszy od Seana i reszty , Najbardziej obyty bym rzekł i taka nutka enigmatyczności , mnie kupił ,szkoda ze to jednorazowy występ , tak btw jest to najlepszy wg C.Nolana film z serii z reśżta widać interpretacje w incepcjji ,ostatnia faza snu
Tak, po latach ten film wydaje się wręcz esencją cyklu, jest tu chyba wszystko, co powinno być w filmach z Bondem. Idealnie wyważono i zmieszano wszystkie elementy. Connery i Moore byli wspaniali, ale trochę szkoda, że Lazenby'emu nie dane było zagrać w większej liczbie odcinków (poniekąd z jego własnej winy, bo propozycje od producentów otrzymał). Inna sprawa, że "W tajnej służbie..." to był ostatni odcinek nakręcony w latach sześćdziesiątych i klimat tamtych czasów też ma swój urok w tym filmie. Lata siedemdziesiąte są już nieco inne.
no co do tych lat siedemdziesiątych muszę Ci przyznać racje , szczególnie w tej serii widać , postanowiłem sobie obejrzeć od początku wszystkie części chronologicznie ,duża sprawa klimatu , później mam wrażenie ,że kolejne części robione co rok czy tam co dwa ,scenariusz jak i schemat filmu taki sam , podobna sytuacja jak dzisiejsze blockbustery