Nudny, nudny i jeszcze raz nudny. Po "Uciekających Kurczakach" czekałam na "Wallace i..." w przekonaniu, że będzie to równie śmieszna bajeczka, ale się kompletnie rozczarowałam.
Poza bardzo nielicznymi scenami, które można uznać za śmieszne, to reszta jest nudnaaaaaaa.
Za każdym razem jak oglądam ten film dostrzegam nowe dowcipy, tylko że... znam dobrze angielski i oglądam oryginał zamiast co tu kryć słabego dubbingu.
Wyobraź sobie np Tytus Romek i Atomek i żarty w stylu: "przeszedł mi ból stawów i sadzawek" tłumaczone na "Przestało mnie strzykać tu i tam".
Oczywiście są tacy którzy preferują obrzucanie tortami, i w sumie racja - w końcu film to nie krzyżówka, żeby wysilać szare komórki.