PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=334999}
6,8 114 310
ocen
6,8 10 1 114310
4,9 14
ocen krytyków
Warcraft: Początek
powrót do forum filmu Warcraft: Początek

Warcrap

ocenił(a) film na 5

Warcraft: Początek miał być cudem na kiju. Niestety, cudów nie ma a kijek można sobie co najwyżej wsadzić w dupę.

Ponoć miał to być film, który namiesza na filmowej scenie i przywróci blask ekranizacjom gier komputerowych - czy też raczej: wreszcie je o niego przyprawi, jako że do tej pory żadna z adaptacji nie zrobiła wrażenia na krytykach. A przynajmniej zamierzonego wrażenia; jestem pewien że niejeden opuścił salę w połowie przeróżnych Hitmanów czy Mortal Kombatów przeczuwając nadchodzące torsje. Piszę "ponoć", ponieważ kampania reklamowa była wyjątkowo skromna i właściwie poza osobami nieśledzącymi tematu ciężko powiedzieć, żeby tytuł przebił się do szerszej publiczności. Tymczasem fani zdają się traktować go niczym marvelowskich Avengersów i wieszczą, że zapoczątkuje boom na filmy "growe" podobnie jak kolesiom w rajtuzach udało się opętać całą planetę. Miał być "LOTR zaorany" i tak dalej.

I tak nie powstrzyma to oburzonych komentarzy, ale dla co bardziej rozumnych na wszelki wypadek zadeklaruję: mam to szczęście, że potrafię dostrzegać obie strony barykady i po obu zdarza mi się stać. Rozumiem fanowskie przymykanie oka na niedoskonałości czy koncentrację na dobrych stronach adaptacji. Rozumiem też podejście bardziej analityczne i rozpatrywanie filmu pod kątem filmu a nie fanserwisu. Ale gdy przychodzi co do czego, to uważam że filmy ocenia się jako filmy i opinia fana jest drugorzędna: fan potrafi łyknąć opowiadania pisane przez innych entuzjastów, w których bohaterowie dowolnej franczyzy łączą się w gejowskie pary lub ubierają choinkę w Śródziemiu, tak więc skłonny jestem uznać że ich opinia może być nie do końca obiektywna. Sam jestem graczem, więc nie wysysam tego z palca.

To powiedziawszy - jak wypada Warcraft jako film i próba podboju Holiłudu?

Niestety - nie najlepiej. Film kuleje na tak wielu płaszczyznach, że aż ciężko wybrać pierwszą ofiarę. Może najpierw przejedźmy się po bohaterach, czy też raczej: postaciach, bowiem ciężko jest spośród chmary przewijających się przez ekran manekinów wskazać protagonistę filmu. Logika podpowiada, że powinien to być któryś z ludzi - ale nie, żadna z papierowych wycinanek nie prowokuje do tego, by się z nią w jakikolwiek sposób utożsamić. Momenty, w których scenarzysta próbował tchnąć nieco życia w postaci wypadają komicznie - rechotałem w rękaw przez całą scenę przy ognisku, podczas której "bohaterowie" dzielą się wspominkami i niby mają wzbudzić naszą sympatię. Wypadło to niemal autoparodystycznie, wiecie, nie ma to jak nakreślająca charakter postaci rozmowa przy ognisku. Przypomniał mi się początek Star Trek V i niemal zapragnąłem aby zaczęli śpiewać "Row, row, row your boat". Nie pomagają w tym dialogi, które zatrważająco często brną w banały o mądrości, miłości, odwadze i przeznaczeniu. Do tego ludziów jest multum i szybko można się pogubić pośród bród, heavymetalowych fryzur i koców robiących za płaszcze. Czy umiera jakiś random, czy syn kogoś istotnego - emocjonalna reakcja widza jest taka sama i oscyluje wokół niemrawego "mehh..."

Co więc zaskakujące - łatwiej można się utożsamić z teoretycznymi antybohaterami, czyli którymś z orków. Pomysł, by obdarzyć wielkie zielone paskudy osobowością i zaserwować im takie problemy jak poród na polu bitwy jest interesujący i sprawia że (zgodnie zresztą z oryginałem) orkowie nie są tylko pretekstem do ukazania scen walki. Problem w tym, że to nie ludzie. Jeśli więc nie jesteś jednym z tych świrów, którzy potrafią zakochać się w Na'vi, to będziesz mieć opory przed kibicowaniem zielonej krzyżówce goryla z odyńcem.

Nie pomaga w tym decyzja filmowców, by wszystko, co nie jest człowiekiem, wygenerować w komputerze. Zgroza. W obsadzie jest między innymi bardzo przeze mnie lubiany Clancy Brown - ale co mi po Clancy'm, skoro jego gra zamaskowana jest kilkoma warstwami tekstur? Orkowie, krasnoludy, wilki, nawet miejscami konie i pojawiający się w jednej scenie jelonek - wszystko jest cyfrowe, sztuczne i na kilometr wali CGI. Ja naprawdę nie ogarniam - od kiedy to prawdziwa twarz przed kamerą stała się passe? Czy w Holywood panuje strajk charakteryzatorów? Wiem, że nadchodzące porównanie wywoła klekot niejednej klawiatury, ale, sorry - orkowie w LOTR wyglądali po stokroć lepiej. Być może dlatego, że, wiecie, BYLI w tym filmie..? Że wzięto kilku byków, wysmarowano błotem, nałożono protezy i makijaż i postawiono ich przed kamerą..? Podobnie z krasnoludami - może jestem staroszkolny, ale wolę karła z doczepioną brodą zamiast animowanej pokraki, pałętającej się do tego obok nielicznych prawdziwych aktorów, nieprzyjemnie odróżniając się na ich tle.

Rozumiem oczywiście, że w niektórych scenach akcji skorzystanie z CGI przy tworzeniu sceny stało się w podobnych filmach nieodzowne - ale czy nawet w zbliżeniach, podczas spokojnych dialogów, których o dziwo jest u orków więcej niż można by się było spodziewać - trzeba koniecznie walić po oczach komputerem? Nie można było choć w takich momentach wbić aktora w kostium i przykleić mu kły i podbródek Asha Williamsa?

Parada renderowanych paskud i drewnianych rycerzyków sprawia, że ciężko określić sobie jakiegokolwiek protagonistę, z którym można by się utożsamiać. Postaci nawciskano do filmu zdecydowanie zbyt dużo, nie zapewniając im właściwie żadnej ekspozycji, przez co już w chwilę po rozpoczęciu seansu ma się wrażenie, że oto na naszych oczach rozpoczyna się drugi sezon serialu, którego pierwsze odcinki nas ominęły.

Na pewno pomaga w tej sytuacji znajomość warcraftowego lore - ktoś, kto cutscenki z gier potrafi wyrecytować z podziałem na role będzie miał zapewne łatwiej. Mogę tylko domniemywać, ponieważ osobiście traktowałem Warcrafty jako gry i w sumie bardziej skupiałem się na, wiecie, graniu, niż zgłębianiu kolejnych popłuczyn po Tolkienie. Proszę sobie w tym momencie nie podnosić ciśnienia, dla mnie każde fantasy to popłuczyny po JRR, nawet moje kochane Elder Scrollsy. Gdyby zaś ktoś nakręcił mi film "Skyrim" w którym próbowałby w dwóch godzinach ućkać wszystkich NPCów z każdego zakamarka mapy, to też bym stwierdził że go pogięło. Lore to lore, a zasady filmowej narracji to zasady filmowej narracji; wsadzanie do swojego filmu chmary postaci by zadowolić fanów to nie metoda na zrobienie dobrego filmu - to tylko klasyczny fanserwis.

Nie będę się z tego względu rozpisywał o fabule, gdyż w natłoku pokręconych imion, nazw własnych i skakania między wątkami po pewnym czasie poddałem się w próbach uporządkowania tego wszystkiego i po prostu dałem się nieść opowieści. Ta jest standardowa: są sobie źli orkowie, napadają na dobrych ludzi, ludzie nie ogarniają co się dzieje; bladoskórzy montują ekipę rycerzyków i magów i próbują pokonać Zło przy pomocy kolaborantów z drugiej strony barykady (lub portalu, ściślej mówiąc). Ponoć jest to przeniesienie fabuły pierwszej części, ale w tym wypadku muszę wierzyć na słowo - znanego mi z gier cięcia drzew na nowe budynki było raczej niewiele. Sam zaś rozwój wydarzeń, oprócz dwóch małych twistów, zgodny jest z typowymi przedstawicielami tego typu fantasy. Po seansie mam wrażenie że nie wyniosłem z tego filmu nic godnego streszczania znajomym - wszystko to znamy z He-Mana czy Gwiezdnych Wrót. O tym, że zakończenie zapowiada kolejne części, chyba nie muszę nawet wspominać.

Jeśli nie obchodzą nas bohaterowie a fabuła jest zbiorem znanych skądinąd motywów, to jedyną szansą na ratunek są sceny akcji i strona wizualna filmu. Tutaj na szczęście jest nieco lepiej, choć też nie jest idealnie.

Może zacznę od wizualiów, żeby zakończyć temat minusów tego filmu. Warcraft miejscami wygląda paskudnie. Jedne z najgorszych efektów korzystających z greenscreena jakie ostatnimi laty napluto na ekran. Najgorsze są momenty, gdy jakieś ludzkie postacie mają cyfrowe tło bezpośrednio za sobą - kompozycja aktorów w resztę obrazu woła o pomstę do nieba. Jedno z ujęć z finału, gdy za bohaterem tłoczy się banda orków, było tak koszmarne, że nie mogę doczekać się wydania DVD; muszę to zobaczyć jeszcze raz żeby w pełnej krasie zapauzować obraz i rozkoszować się sztucznością. Drapię się po głowie czytając opinie o wyglądzie filmu - zachwytów nad wizualiami zupełnie w tym przypadku nie rozumiem. Owszem, byłbym pod wrażeniem gdyby były to cutscenki w grze, ale w kinie oczekuję jednak pewnej jakości. Nie przekonują mnie ani fejkowe widoczki, ani sztuczni orkowie, ani efekty czarów przywodzące na myśl reklamy Mentosów. Może byłoby inaczej, gdyby zdecydowano się i ludzi zrobić w komputerze - wtedy nie wyróżniali by się aż tak na tle tych plastikowych, sztucznych środowisk i nie powstawałby taki dysonans?

Boli to tym bardziej, że sam design świata jest zacny i naprawdę byłbym zachwycony, gdyby nakręcono więcej tego filmu "naprawdę". Ot, choćby wygląd orkowych zbroi i wyposażenia czy ludzkie miasta - same projekty są naprawdę miłe dla oka i dałbym wiele, by Clancy'ego Browna zobaczyć w kostiumie, pełnym makijażu i z tymi wszystkimi kościejami wiszącymi mu na klacie i wyrastającymi z pleców. Coś genialnego. Szkoda że zmarnowano tak fajne pomysły na zupełnie nijakie CGI, bo nawet tak banalne ujęcia jak zdejmowanie futra przed walką walą fejkiem.

Mogę za to pochwalić (wreszcie) sceny akcji. Niektóre nakręcone są naprawdę fajnie, z pomysłem i z jajem. Pościg podczas którego upindalają koniu nóżki, wystrzał z muszkietu prosto w orkową łapę, miażdżące ciosy młotem - kiedy na ekranie zaczyna się coś dziać, to dzieje się całkiem interesująco. Nadal oczywiście jest to komputer, ale dobre pomysły na choreografię walk przebijają się nawet przez CGI. Poza pojedynkami magicznymi, które jak to zwykle bywa sprowadzają się do mamrotania dziwnych słów, wykrzywiania mordy oraz wyciągania rąk otoczonych kolorowymi światełkami - sceny akcji wyglądają całkiem solidnie. Było kilka momentów, kiedy aż "czułem" ciosy, czyli: jest OK.

Wypada wspomnieć jeszcze o licznych elementach humorystycznych. Dawno się tak nie uśmiałem na filmie nie będącym gatunkowo komedią. Od wykorzystywania spranych klisz, poprzez autoironiczne w swym pompatyźmie sceny, aż po akcje typu poród na czworaka czy zabicie mamy Bambi - niejedna scena sprawiła, że po cichaczu chichotałem w kułak. Podobnie miała się sprawa podczas niektórych zbyt nadętych dialogów - ubijcie mnie, ale nie sposób nie pękać ze śmiechu, kiedy jeden z bohaterów zasuwa pełną powagi mowę w kierunku wymalowanej na zielono baby z doczepionymi kłami (jedna, jedyna aktorka wcielająca się w postać z orkową krwią w obiegu a nieprzesłonięta iluśbitową tapetą)! Albo gdy po urodzeniu dziecka "położnik" odwala Króla Lwa prezentując je hordzie; tego typu scen jest w filmie dość sporo i im dłużej nad tym rozmyślam, tym bardziej jestem przekonany, że Warcraft dorobi się z czasem reputacji filmu "tak złego, że aż dobrego" i stanie się guilty pleasure dla wielu osób. O ironio, mogę być jedną z nich.

Podsumowując - mamy bardzo średni film, ale (jak mniemam) idealny produkt dla fana franczyzy. Wrażenia co większych wielbicieli gry zdają się to potwierdzać: widzowie wymieniają dziesiątki nawiązań do ich ukochanego tytułu, jednocześnie przyznając, że osoba niezaznajomiona z marką może mieć spore problemy z wsiąknięciem w film. Powtarzają się obserwacje, że postaci i wątków jest za dużo jak na jeden film - zwłaszcza pierwszy w planowanym tasiemcu. Przewijają się negatywne uwagi na temat aktorstwa. Nie jest więc tak, że fani nie widzą wad tej ekranizacji - jak zwykle, twierdzić że jest idealna będą tylko psychofani oceniający obraz jedynie pod kątem stężenia fanserwisu. A że ten jest spory, to i dychy będą się sypać.

Tymczasem jako film Warcraft jest dość słaby. Brak wyraźnego protagonisty, natłok wątków i chaotyczny montaż (chwilami naprawdę przypomina styl produkcji telewizyjnej) sprawiają, że oglądanie go zwyczajnie męczy. Sytuację rozładowują wspomniane liczne momenty komediowe, ale nie było to zapewne intencją twórców. W połączeniu z paskudnymi gdzieniegdzie efektami otrzymujemy film, który w latach 90tych wyszedłby od razu na VHSie. Doprawdy, wstyd trochę, że tak uznana marka otrzymała tak przeciętną adaptację. Nie myślicie bowiem że film jest kompletnym gniotem - nie; jest tylko okrutnie przeciętny i poza puszczaniem oczka do fanów nie oferuje właściwie nic wyróżniającego go na tle pozostałych filmów fantasy.

Moim zdaniem sprawdziłby się dużo lepiej jako przerywniki fabularne do gry. Tego nie rozumiem najbardziej: czemu Blizzard po prostu nie stworzył Warcrafta 4? Czy przypadkiem nie czas już na wskrzeszenie kultowej serii? Od ponad dekady karmią rynek kolejnymi dodatkami do wiejącego nudą klikacza - ops, przepraszam: do innowacyjnej wieloosobowej gry sieciowej - skazując biednych Koreańczyków do tyrania w wiekową "trójkę"... Zlitowali by się nad nimi i nad nami i wypuścili godną kontynuację. W niej zaś film o takiej jakości robiłby naprawdę solidne wrażenie. Zaryzykowałbym wtedy nawet stwierdzenie, że to najładniejsze cutscenki jakie widziałem w życiu.

Ale, niestety, Warcraft: Początek to nie element gry. To wypuszczony do kin film fantasy klasy B na miarę 2016 roku. Aż tyle i tylko tyle. Fanserwis fanserwisem, ale jako film - robi rozczarowująco niewielkie wrażenie.

Nie będę apelował do wystawiania ocen podobnych do mojej - każdy niech sobie ocenia jak chce. Apeluję za to o rozsądek w innej kwestii, mianowicie szukania spisków. Drodzy psychofani (do normalnych fanów tego nie kieruję - wy się w spiski nie bawicie), otóż nie każdy, kto nie dał temu filmowi dychy to kupiony przez żydomasonerię frajer. Nie każdy, kto się przy nim nie masturbuje to Janusz który nie widział gry na oczy. Są po prostu wśród nas gracze-filmaniacy, którzy chcą ocenić ten film uczciwie. A do tego trzeba niestety zdjąć psychofańskie okularki.

ocenił(a) film na 9
rozkminator

"Logika podpowiada, że powinien to być któryś z ludzi"

Nie. Logika jest błędna już na samym początku. Film pokazuje obie strony konfliktu i nie wskazuje palcem komu masz kibicować. Kibicuj sobie komu chcesz, to tylko relacja z wydarzeń.

Potem może przeczytam resztę, teraz idę sobie obiad zrobić :D

ocenił(a) film na 5
Dentarg

No nie wiem, jestem dość paskudny z ryja ale jednak nie zielony, więc dla mnie logiczne, że powinienem się identyfikować z ludźmi. No weź, na Avatarze cały czas trzymałem kciuki żeby te kocie drzewo wysadzili :P

ocenił(a) film na 8
rozkminator

Twórcy filmu chcieli, by było własnie tak jak w grze: Wybierasz stronę, po której jesteś: Horda czy Przymierze? Nikogo nie faworyzują, ani nie mówią wprost kto jest dobry, a kto zły. Tylko pokazują, że i po jednej i po drugiej stronie konfliktu mamy swoje pobudki. Ludzie chcą chronić ziemie, Horda szuka nowego domu itp itd.

Oczywiście (znowu ..) wszystko sprowadza się do chaotycznego początku filmu i okrojonego prologu dotyczącego orków, przez co nie wyrabiamy sobie na ich temat zdania i od razu kojarzymy, że raczej to są "Ci źli".

ocenił(a) film na 5
sawto1

A czasem nie jest tak, że twórca przy tak dużej ilości tak słabych postaci nie mógł się zdecydować i nie wybrał w końcu żadnego?

ocenił(a) film na 8
katedra

Raczej nie, nie mógł nic wybrać, bo chciano iść wzorem gry.

Boli mnie za to, że jest to miałko wykonane, przez co tylko zaznajomieni z tematem mogą to odpowiednio odczuć.

ocenił(a) film na 5
sawto1

Ale czy według wzoru gry nie powinno być dwóch Warcraftów: jednego oczami ludzi, drugiego oczami orków?

To raczej czy ewidentnie nie? Bo jak na razie wszystko wskazuje coś całkowicie innego

ocenił(a) film na 8
katedra

Założenie było takie: 2 strony konfliktu i pokazanie tego w taki sposób, by ( niczym w Civil War marvela) była dyskusja #TeamHorde, #TeamAlliance. I tu ponosimy straty i tutaj, tu jest logiczne uzasadnienie wojny, tutaj też.

Mniej więcej coś takiego, bo nie siedzę w głowach twórców i nie wiem co im dokładnie po głowie chodziło. Oceniam finalny produkt i czuje się trochę oszukany.

Oczywiście po każdej ze stron mamy główne postacie, którym dają więcej czasu antenowego niż innym: Orków Durotana i Orgrima po stronie hordy, czarodziej Khadgar i wojownik Lothar po stronie przymierza. Film skacze po kolei między ich wydarzeniami. Tak to wygląda w filmie.

ocenił(a) film na 5
sawto1

Ano właśnie czytam twój temat o tym, jak film MIAŁ się zaczynać, brzmi poniekąd ciekawiej niż finalna wersja

ocenił(a) film na 8
rozkminator

Dlatego mam wielką nadzieję, że wersja reżyserska naprawi te błędy. Dla mnie to z leksza porażka, że film musi się ratować wersją reżyserską, ale studio podjęło decyzję i teraz niech płacze ...

ocenił(a) film na 6
sawto1

Z tym, że Blizzard faworyzuje Hordę od lat :P

ocenił(a) film na 5
rozkminator

Nie. Logiką tego filmu nie ogarniesz. On jest tak przewrotnym blockbusterem, że Lynch oglądając go aż się czerwieni.

ocenił(a) film na 9
rozkminator

Dla Ciebie logiczne, ale dla mnie nie :) To chyba kwestia gustu, ale ja tam nie potrzebuję ludzkiego protagonisty w filmie z którym mógłbym się utożsamiać. Wiem tylko, że założeniem filmu nie było "dobre ludzie vs złe orki" tylko postacie po obu stronach konfliktu i dwie rasy, a nie dobro vs zło.

Przecież w całym filmie jedyny Gul'dan (czarnoksiężnik orków, ten co otworzył portal) jest złą postacią, choć nawet on nie jest zły do szpiku kości. Dzieciaka ocalił, Garonę przyjął po jej powrocie. Reszta tych zielonych orków została przez Gul'dana oszukana co chyba było widać na filmie... przynajmniej ja to widziałem :D Gul'dan i orkowie są jak Hitler i Niemcy w fantasy :D

Co do wykonania ras w CGI to niestety, nie ubierzesz Clancy'ego Browna tak, żeby wyglądał jak warcraftowy ork. Musisz tutaj niestety użyć CGI. Tak już te rasy sobie Blizzard wymyślił w grze. Ten film to ekranizacja gry, więc logiczne jest to, że rasy też tak powinny wyglądać. Dobra strona medalu jest taka, że ruch i mimika aktorów została przeniesiona na tych orków. Widać im na gębach każdy kaprys, smutek czy złość i chyba to jest to co ludzie chwalą jako dobre CGI w Warcrafcie.

Na końcu jeszcze ta Twoja kpina, Bambi i Król Lew. Rozumiem, boki zrywać, ale wiesz, nie znajdziesz takiego filmu, którego nie dałoby się wyśmiać.
Proszę bardzo, tutaj masz gejowską relację Aragorn-Legolas. Normalnie chichotałem w rękaw, hihihi ;)
http://www.youtube.com/watch?v=tahgEdawJsc

ocenił(a) film na 5
Dentarg

A tam nie ubierzesz ;)

https://www.youtube.com/watch?v=wM7oP0FyDKU

Skoro 30 lat temu potrafili tak Curry'ego przerobić, to dziś by bez problemu przerobili Clancy'ego gdyby im się chciało ;)

ocenił(a) film na 9
rozkminator

Za bardzo się nie znam na robieniu masek i innych efektów, ale z tego co wiem to w ciągu tych 30 lat jakoś mocno praktyczne efekty nie mogły pójść do przodu :D Maska to maska.
Myślę, że ciężko byłoby przerobić Clancy'ego na tak masywnego stwora bez CGI i osiągnąć choćby na tyle naturalny efekt jaki osiągnięto za pomocą CGI.

ocenił(a) film na 5
Dentarg

https://www.youtube.com/watch?v=wKSilq0HbFE

Skoro koleś na cosplay potrafi się tak pomalować, to wyobraź sobie co by powstało gdyby robili to profesjonaliści, jak ci od Legendy choćby właśnie ;)

Albo ta, o: https://www.youtube.com/watch?v=Nt-LelpvNls

Nie mogli wszystkich orkobabek tak zrobić?

ocenił(a) film na 9
rozkminator

Też bym wolał ludzi przemalowanych i może lekko podrasowanych komputerowo, naprawdę, ale niestety tak wygląda obecny wizerunek orków w Warcrafcie. Fani WoWa oczekiwali tego:

http://i.ytimg.com/vi/HePaTf0De6Q/maxresdefault.jpg

Czyli przypakowanych mięśniaków z łapami jak łopaty. Założono, że nie ma co z fanami zbyt mocno zadzierać, a zwykli widzowie zaakceptują to, że ktoś sobie w ten sposób wymyślił te rasy.

Nie widzę powodu, żeby to krytykować... to ich film, ich świat i mogą sobie wymyślać takie rasy jakie chcą, które będą rodziły dzieci w taki sposób jak sobie wymyślą, choćby i nosem. Na tym polega wolność.
Mieli Clancy'emu doczepić plastikowe dłonie i bicepsy czy jak to sobie wyobrażasz?

ocenił(a) film na 5
Dentarg

Ależ ja napisałem, że rozumiem konieczność użycia CGI w pewnych scenach i narzekam głównie na to, że nie pokuszono się o makeup na zbliżeniach. Jest sporo ujęć wykadrowanych tak, że widać tylko łeb gadającego orka, spokojnie można było to zrobić charakteryzacją.

Co do doczepiania gumowych bicepsów, to można po prostu zatrudnić byków do roboty. Czy taki The Rock potrzebowałby do roli orka czegoś więcej jak zielonej farby i plastikowych zębów? :D

A powód do krytykowania - cóż, czy jest, czy nie ma, to już sobie musi każdy ocenić. Moim zdaniem jest - trzeba krytykować takie podejście, trzeba ganić fanów którzy wolą poświęcić aktora na rzecz kreskówki tylko dlatego, że na filmie postać wyglądałaby nieco inaczej niż w grze. Goro w pierwszym Mortalu był wykonany za pomocą przeróżnych analogowych technik i wyglądał super. Dziś pewnie zrobiliby go jak tych orków...

https://www.youtube.com/watch?v=vVi2klX_feE

użytkownik usunięty
rozkminator

Musieliby zatrudnić parę tysięcy takich byków, żeby robili za armię.

Takie podejście może być utrudnieniem nawet dla studia filmowego.

Ot musimy oblecieć wszystkie siłownie, konkursy kulturystyki w stanach etc- trochę szkoda czasu?

Orki taką metodą jak Goro?

Przecież finansowo by im się nie opłacało tworzyć paru tysięcy takich zabawek jak Goro.

Osobiście jestem za tym by film jakoś starał się balansować między analogicznymi efektami a cgi- tutaj najlepszy przykład nowe Star Wars, a w mad maxie komputera za bardzo nie widać.

Ale robienie wszystkiego praktycznie?

Kino czysto komercyjne po prostu poszło w łatwiejszą stronę.

Nie oszukujmy się. Walenie się z makietami, tworzenie jakiś robo- kukieł, wszystkie scenografie zrobione praktyczne jest
warte doceniania. Jednak wymaga ogromnych nakładów czasu, a efekty pracy i tak nie będą w 100% spełniać standardów współczesnych widowisk.

Byle filmy nie szły w taka stronę jak Hobbit, bo to już jest mocno patologiczna strona cgi.

ocenił(a) film na 5

Ej no, ale ja nie postuluję TYLKO praktycznych efektów, czytałeś tą reckę w ogóle? :D

Moje oko odebrało Warcrafta dokładnie tak jak tego ostatniego Hobita. To jest to samo stadium raka :)

ocenił(a) film na 9
rozkminator

Zatrudnisz 30 The Rocków do filmu - będzie płacz, że grać nie umieją i film to dno aktorskie :D

Co do Goro to nie jestem aż tak przekonany, że wyglądał super. Wyglądał ładnie, ale bez rewelacji. Przypatrz mu się dokładnie.

http://www.youtube.com/watch?v=Kkxha0JmQ5Y

Jest sztywny, prawie w ogóle się nie rusza, ujęcia pokazują tylko jego fragmenty w ruchu (np.: pięść uderzającą Arta), klatę ma z gliny która nawet nie udaje, że należy do żyjącej istoty (nie porusza się przy oddechu, nie porusza się w ogóle...), na 2:10
dolne ręce wreszcie biorą udział w walce... sztywnie trzymając Arta.

To teraz porównaj sobie jego ruchliwość do ruchliwości orków z Warcrafta:

http://www.youtube.com/watch?v=_1KAZcf2cNA

Ci orkowie "żyją" na ekranie, a nie są kukiełką którą ktoś porusza przed kamerą. Choćby ta reakcja mięśni po odcięciu głowy na 0:47. Widać, że ten stwór przed chwilą żył.

ocenił(a) film na 5
Dentarg

Hehe, fakt, na pewno ktoś by się czepił tych 30 Rocków :D Ale raczej nie ja :D

Czy Goro wyglądał bez rewelacji..? Haha nigdy bym nie uwierzył, że będę kiedykolwiek bliski bronienia jakiegokolwiek elementu Mortal Komat xD xD Powiem tylko tak, bo generalnie mówienie czegokolwiek pozytywnego o MK to grzech; mi się ten Goro wydaje świetny :D Zwłaszcza że rozmawiamy o tym wszystkim w kontekście orków z W:P, które wszak dolnych rąk nie posiadały. Podałem Goro bardziej ze względu na jego paszczękę, bo moim zdaniem najtrudniejszym elementem ewentualnej orkowej charakteryzacji jest doczepienie tej gigantycznej, kwadratowej szczęki i wielkie wargi, spod których wystają kły - to jest jedyny element, którego brakuje wcześniej prezentowanym cosplayerom. Cała reszta twarzy - nos, wielkie łuki brwiowe i inne takie cuda - jest bez problemu do uzyskania, co pokazywał Curry jako diabełek ;) Ale jak nie Goro, to X innych przykładów udanych, zaawansowanych charakteryzacji lub masek znajdzie się w Y filmach ;)

I dla mnie takie imperfekcje w ruchach są bardziej rzeczywiste, niż perfekcyjne, wykalkulowane, płynne ruchy modeli 3D. Owszem, przyznaję, że w tej konkretnej scenie byłoby trudno kręcić z aktorami - cały czas powtarzam, że postuluję głównie zbliżenia w maskach, w scenach walk nie przeszkadza mi że to nie np. Clancy zasuwa z toporem, bo wiem, że w "normalnym" filmie w takich scenach zastępowałby go kaskader. Chodzi mi o to, że różnicując techniki filmowych iluzji, uzyskuje się lepszy efekt. Klasyczny przykład: Park Jurajski i kombinacja scen z robotami i tych z CGI. Chyba każdy się zgodzi, że uzyskany efekt był lepszy niż w ostatnim Jurassic World, gdzie nie zawracano już sobie głowy animatroniką.

ocenił(a) film na 9
rozkminator

"Podałem Goro bardziej ze względu na jego paszczękę, bo moim zdaniem najtrudniejszym elementem ewentualnej orkowej charakteryzacji jest doczepienie tej gigantycznej, kwadratowej szczęki i wielkie wargi, spod których wystają kły - to jest jedyny element, którego brakuje wcześniej prezentowanym cosplayerom."

No właśnie nie :D Brakuje im przede wszystkim orczej masy. Gęba byłaby najprostsza do zrobienia za pomocą praktycznych rozwiązań.

Najtrudniejsze byłoby zrobienie tego cielska. Ludzie tak nie wyglądają, nie mają takich nierealnych proporcji. No popatrz na tych orków:

http://mein-mmo.de/magazin/medien/2016/04/Warcraft-Movie-Durotan.jpg
http://screenrant.com/wp-content/uploads/warcraft-movie-durotan-orgrim.jpg

I teraz osiągnij ten sam efekt bez CGI. Te wielkie, nieforemne łapy, same palce są olbrzymie i musiałyby być chyba ulepione z zginającej się "gliny" żeby to mogło być praktycznie wykonane :D

Gęby to pikuś przy tym. Przykleisz maskę z dołu, z góry, peruka, tona makijażu, kły i cacy. Ale jak zrobić poruszające się realistycznie wielkie mięśnie i dłonie bez CGI? Może się da, ale może lepiej spożytkować filmowy budżet na coś bardziej przydatnego...

ocenił(a) film na 5
Dentarg

Jezusie Maryjo :D

Chopie, ile razy można powtarzać? :D Ja mówię o takich scenach: https://encrypted-tbn2.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcRKA18lL89QhbAtkCQ_IxAzYmbZ AO-Vior_4KJUK0o58BmqLYpuvw

albo tych podlinkowanych przez ciebie, kiedy orkowie siedzą i generalnie nic nie robią. Pakujesz kolesia w strój Pudziana, zakładasz maskę i kręcisz. A już tym bardziej w ujęciach takich: https://cdn3.vox-cdn.com/thumbor/6e3_Nw1swPuFfkhIs_3l5vSgEwE=/0x106:2032x1249/16 00x900/cdn0.vox-cdn.com/uploads/chorus_image/image/47574653/Durotan-Warcraft.0.0 .jpg

Kiedy ze sobą walczą, to mogą być w CGI, rozumiem że w stroju maskotki Michelin ciężko się skacze i macha młotem. Ale jak aktor ma siedzieć i gadać to niech kurde siedzi i gada aktor ucharakteryzowany, a nie kreskówka :D

ocenił(a) film na 9
rozkminator

Matko Bosko kochano.

To raz mają tego samego orka robić w kostiumie, a drugi raz w CGI, bo Tobie się tak przywidziało, że byłoby fajniej?

"Ale jak aktor ma siedzieć i gadać to niech kurde siedzi i gada aktor ucharakteryzowany, a nie kreskówka :D"

No przecież siedział aktor i gadał. To aktora przerobili na kreskówkę z zachowaniem ruchu i mimiki twarzy. O tak aktorzy siedzieli:

http://www.youtube.com/watch?v=3IK4jpYV9Is

0:50-1:05

ocenił(a) film na 5
Dentarg

"To raz mają tego samego orka robić w kostiumie, a drugi raz w CGI, bo Tobie się tak przywidziało, że byłoby fajniej? "

Cóż, nie, nie dlatego że mi się przywidziało, to filmowy aksjomat, że zawsze coś przed kamerą wygląda bardziej rzeczywiście niż coś, co jest dorysowane. Powtarzam przykład Parku Jurajskiego i Jurassic World, w jednym stosowano techniki mieszane a w drugim samo CGI i chyba wszyscy się zgadzają że "jedynka" wypada pod tym względem dużo lepiej mimo 20 lat na karku :)

ocenił(a) film na 9
rozkminator

Ja się nie zgadzam. Dla mnie jedynka i ta najnowsza wyglądają bardzo dobrze wizualnie. Problem w tym, że jedynka miała sens, a ta najnowsza nie :D

ocenił(a) film na 5
Dentarg

Czyli nie przeszkadza ci mieszana technika z jedynki, więc i pewnie w Warcrafcie byś nie narzekał jakby dobrze to zrobili :D

ocenił(a) film na 9
rozkminator

Tak, nie narzekałbym, jeśli byłoby to na dobrym poziomie. CGI, czy nie CGI, czy mieszanka - może być, o ile wygląda przyzwoicie. Nie musi być przełomowo, ale wystarczy żeby było ok.

Jak dla mnie Warcraft ma właśnie CGI na poziomie ok. Jedni piszą, że jest rewelacja, a inni że jest nędza. A ja pośrodku :D Podoba mi się, ale d*py nie urwało.

ocenił(a) film na 10
rozkminator

Wiadomo już czemu Warcraft początek ,zawiera te błędy czemu nie którzy np ty narzekają . Pod czas prac nad tym filmem Duncan ojcem został ,co odcisnęło piętno na fanach .

ocenił(a) film na 5
Gokussb

"Pod czas prac nad tym filmem Duncan ojcem został ,co odcisnęło piętno na fanach ." - ale że co, fani te dziecko rodzili? Na wyprawkę się zrzucali? Coś mam wrażenie że chodzi ci o to że odcisnęło to piętno na tym typie, to zaś na jego pracy a to z kolei na filmie, ale po kimś oceniającym tego gniota na dychę nie spodziewam się zbytnej błyskotliwości.

ocenił(a) film na 10
rozkminator

Żona Duncana urodziła mu, dziecko a nie fani . Mi warcraft początek bardzo sie podoba i dałem 10 .

ocenił(a) film na 7
rozkminator

Do Narnii minotaury w końcu robili :D

użytkownik usunięty
rozkminator

Fajna kobietka w cosplayu.

Sexy kły jak pierwszorzędna locha.

Przy tak cukierkowej estetyce, zrobienie tego w CGI jest najlepszym pomysłem.

Spójrz na Killer Croca w Sucide Squad, on po prostu wygląda słabo, podejrzewam, że praktycznie zrobione warcraftowe orki, byłby tak samo przaśne w posmaku dziadowatych, c-klasowych charakteryzacji z niektórych niskobudżetowych filmów sc-fi lat 90.

Idźmy dalej, jak wyobrażasz sobie Protossów i Zergów przy ewentualnej ekranizacji Starcrafta?

Tego nie da się zrobić w 100% praktycznie.

ocenił(a) film na 5

Lol, jak to jak wyobrażam sobie Zergów bez CGI? Co pan, Aliens nie oglądałeś? :D

Ten Killer Croc wygląda słabo, bo ma marny design, to nie kwestia słabości technologii. Predator z '87 ci słabo wyglądał? ;) Orkowie z LOTRa źle wypadają? ;)

użytkownik usunięty
rozkminator

Zergów jest duuuuużo.

Nie zrobisz pokaźnej armii, tak licznej rasy tylko analogicznie.

Za mało czasu, za dużo roboty.

Do tego praktycznie trudno byłoby robić te odmiany zergów, gdzie są ogromne proporcje.

Broodlord, Ultralisk, Brutalisk etc.

Taka Kerrigan mogłaby nawet być robiona chociaż po części praktycznie, bo skoro niektóre bardziej profesjonalne cosplaye dają radę, to czemu nie dałoby rady producent filmowy ?

Ale znając życie pewnie zrobili by ją w 100% cgi- no może poza twarzą.

Z protkami jest taki problem, że dużo jest tam elementów nadnaturalnych- burza psioniczna, łączenie się w archona itd-których nie ma sensu przy dzisiejszych możliwościach robić praktycznie, bo wymagałoby przekombinowania a efekty pracy i tak by były takie se na dzisiejsze czasy.


Orki, Predator są kawałem dobrej roboty.

Tyle, że Jackson mógł sobie pozwolić na takich orków.

Gdyby to były takie "hulki" jak te z warcrafta, to już by był niestety pozbawiony zabawy z praktycznymi efektami w tej kwestii.

ocenił(a) film na 5

Jak wspominałem - rozumiem konieczność CGI w niektórych scenach. Bitwa tysięcy jednostek to dość oczywisty przykład.

Ale jakby miała być jakaś scena z Zergiem blisko kamery, to nie widzę przeciwwskazań żeby go zrobić za pomocą maski czy robota.

ocenił(a) film na 5
rozkminator

Do nich nie trafiają argumenty wielkości skały wystrzelonej z katapulty. Daj spokój. Nie da się zrobić lepszego Warcrafta i tyle:D

ocenił(a) film na 9
katedra

Powiedział gość do którego cokolwiek może trafić :D
Da się zrobić lepszego Warcrafta, a przede wszystkim trzeba było nie okrajać filmu do tych mizernych 2h.

Film zasługuje na 6-8/10. Każda część Lotra na 9/10. Fan Warcrafta Ci to wszystko napisał, cieszysz się? :D

ocenił(a) film na 10
katedra

KATEDRA TO CIPKA

ocenił(a) film na 10
kiczek221

wybaczcie nerwy mnie nosza od czytania takich durnot

ocenił(a) film na 3
rozkminator

Czytam tę dyskusję i dochodzę do wniosku, że wielu nie widzi pewnego faktu, który widzą nieliczni jak rozkminator czy katedra - nie chodzi o wyeliminowanie CGI tylko użycie w nadmiarze CGI lub wyłącznie CGI, co powoduje, że świat przedstawiony w filmie razi sztucznością - przykładem jest właśnie nowy Warcraft czy jacksonowskie "hobbity" tudzież King-Kong tego samego reżysera.

Problem z CGI jest taki, że nadal, mimo ponad 26 lat jego obecności w sztuce filmowej, nie doszło do poziomu, który pozwoliłby całkowicie oszukać nasz mózg. Nie chodzi tylko o trójwymiarowość, ale również o fizykę, o masę generowanych komputerowo żywych obiektów, o ich winkrustrowanie w środowisko i interakcję z otoczeniem: nadal wyglądają jak niezwykle zaawansowane kreskówki i jeśli nie mają podparcia w animatronice (przy kreowanych bytach nie- ludzkich), jeśli całe środowisko jest kreowane również cyfrowo, to nasz mózg błyskawicznie to wychwyci. Dlatego też paradoksalnie najlepiej do dziś wyglądają filmy z połowy lat 90-tych, z czasów, gdy CGI nie było wszechobecne a tylko wspomagało twórców tam, gdzie nie było możliwości zastąpienia go tradycyjnymi trikami sztuki filmowej. Przykład parków jurajskich jest tutaj wręcz poglądowy. Wprawdzie tyranozaur z "Jurassic" I jest słabszy od tego z Jurassic World, ale tylko w aspekcie CGI - i to nieznacznie. W "jedynce" był wspomagany animatroniką (głowa, noga, fragmenty korpusu) na bliższych planach, co powodowało swoiste "oszustwo" na naszym mózgu, który widząc scenę w ten sposób posklejaną miał o wiele większe wrażenie realności w.w. stwora, czuł jego masę, i jako całość (tak jest!), t-rex z "jedynki" wypada lepiej, jest bardziej realny, czuje się bowiem jego fizyczne zakotwiczenie w środowisku - sfilmowanym (co też bardzo istotne), a nie wykreowanym w komputerach.

Dotyczy to zresztą wszystkich dawnych filmów: "Obcy", "Predator", "Coś" - tamtejsze stwory są realniejsze - i przez to bardziej przerażające - niż cyfrowe byty kreowane w kinie dwie-trzy dekady później.

Gdyby nie obecność aktorów "Warcraft" byłby tylko zaawansowaną komputerową kreskówką, zresztą jest nią nadal: fizyka świata kuleje jak w nowych "hobbitach" i wielu, wielu innych filmach od nowej trylogii "Gwiezdnych Wojen" począwszy. Obiekty wykreowane całkowicie sztucznie, nie mając podparcia w realnym środowisku, ograniczone nie prawami fizyki a wyłącznie fantazją twórców, nie są i nie będą w stanie oszukać naszych mózgów jeszcze przez długi czas.

ocenił(a) film na 5
Sennacherib

Kolą moje oko na przykład elementy ubrań orków, które na wietrze łopoczą niczym gigantyczne płachty, a nie małe kołnierzyki czy szale - zbyt płynnie, zbyt powolnie... Fizyka ich ubrań i ozdóbek typu naszyjniki byłaby wiarygodna, gdyby te postaci miały jakieś 20 metrów wysokości, ale w małej skali są sztuczne.

ocenił(a) film na 9
rozkminator

To jest film, a nie teatr. Nie istnieje potrzeba wpychania aktorow tam gdzie nie potrzeba :)
Lepiej pogodz sie z takimi trendami w kinematografii bo rynek Chinski zaczyna dominowac nad USA. Azjaci lubuja sie w CGI i innych efektach.

ocenił(a) film na 5
Monarch91

Jak mnie muzułmany zaleją to też mam się "pogodzić"? Lol.

ocenił(a) film na 9

Może tak :D

http://2.bp.blogspot.com/_YWLStwrLWzw/TMZU84ABCKI/AAAAAAAAACo/1FBw8DEfcz8/s1600/ 13.jpg

Dentarg

Można ucharakteryzować go na orka i tylko powiększy za pomocą cgi, jak zrobili np. z Heleną Bonham Carter jako Czerwoną Królową.

ocenił(a) film na 9
Homek_2

Można. Nie wiem po co, ale można.

Dentarg

Po to, że lepiej by to wyglądało. Orkowie nie odstawaliby tak od ludzi, a nadal byliby koksami.

ocenił(a) film na 9
Homek_2

Nie byłoby lepiej. Teraz wyglądają dokładnie tak jak w WoWie, jeśli chciałbyś, żeby wyglądali lepiej musieliby być mniejsi, o bardziej realnych proporcjach. CGI jest przecież na wysokim poziomie.

Dentarg

Wyglądają dokładnie jak w WoWie, ale ludzie nie wyglądają jak w WoWie. Dlatego lepiej by było, żeby orkowie mieli charakteryzację i byli komputerowo powiększeni. Wtedy wyglądaliby Warcraftowo, a przy tym nie odcinaliby się realizmem od ludzi.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones