Po obejrzeniu tego filmu zapisałem się do sekcji Kung Fu Wu Shu. Wszyscy w grupie mogliśmy sobie tylko pomarzyć o takim mistrzostwie, ale czuliśmy się zaszczyceni mogąc poznawać tajniki wschodniej sztuki walki. A dzięki temu w jeszcze większym stopniu można było docenić umiejętności mistrza Lee. Chociaż w bardzo małym stopniu, to jednak warto było zaznać podobnych doświadczeń w kształtowaniu swojego ducha. I nigdy nie wykorzystałem swoich (skromnych) umiejętności przeciwko komukolwiek. A jeśli ktoś chce potrenować taki czy inny system walki, to szczerze polecam, warto, nawet po to, aby lepiej poznać samego siebie...
Witaj Szarosen,
Miałem wtedy... osiemnaście lat :) A teraz wiem, że ta wielce pouczająca droga stanowiło początek tego, co jest tym właściwym i pięknym rozwojem duchowym, który cały czas trwa. Jeśli zechcesz, to zapraszam do poczytania naszej Cyfrazy - bloga: Kilka Pozytywnych Spraw.
Pozdrawiam serdecznie. Wiktor.