Wenus Polańskiego to kino nieoczywiste, muskające nieustannie po seksualnych dwuznacznościach. Seks i władza, iluzja odwiecznego podziału na kata i ofiarę. Wielkim osiągnięciem jest zrobienie teatru dwóch aktorów w filmie i nadać temu dynamikę subtelnej ,ale bądź co bądź, akcji. Jest co grać, żonglerka emocjami to domena tego filmu. Emmanuelle Seigner zachwyca, prawdopodobnie jej życiowa rola. Mathieu Amalric - alter ego reżysera? Być może. Czyni to wszystko z tego filmu perwersyjnie wysublimowane danie. Polecam!
Każdy zmysł poszarpany, takie mam odczucie po filmie. I te takie niewinne odniesienia, i przede wszystkim, a może i na równi z pozostałymi walorami nasza wolna wzburzona interpretacja. Chciałbym usłyszeć/zobaczyć/przeczytać co na temat filmu uważa sam Roman Polański. Jak on to widzi.