...on sam siebie uważał za przeklętego,obwiniał się za śmierć brata...przeklął Boga,czuł się i w pewnym sensie była poza wszelkimi zasadami...postępował w zgodzie ze swoją dziką naturą,duszą...Susannah dolewa "oliwy do ognia" stając się miłością trzech braci...ona wybrała młodszego z braci,ale jej serca zmierzało w inną stronę...przeklęty...?Raczej nie...raczej przygnębienie,tragedia dopadło wszystkich bohaterów...życie na przekór...zabawiło się nimi jak pionkami...

tak masz rację ;)

Susannah powinna odejść, jak tylko okazało się, że jej narzeczony zginął, wtedy pewnie by przeżyła, ale pewnie nie chciała odejść bo w głębi duszy chciała Tristiana. A jak myślicie Tristian w ogóle kochał Susannah? bo mi wyglądało na to, że z jego strony to była czysta namiętność. Może gdyby wprost powiedział Susannah, że jej nie kocha wszystko potoczyło by się inaczej...

nie ogladales uwaznie. chciala odejsc "jak tylko" sie dowiedziala o smierci samuela, ale byla ostra zima i nie mogla. potem, tak mi sie wydaje, zostala juz czlonkiem rodziny, byla zbyt przywiazana do domu i ludzi.

1. Jej rodzice zgineli, nie miała nikogo innego na świecie a z nimi już się żżyła.
2. Z ust Alfreda, gdy przyjeżdża prosić ojca o błogosławieństwo by zostać senatorem padają takie słowa "kochała Tristana jeszcze przed śmiercią Samulea" - nie jest to dosłowny cytat.
3. Scena w więzieniu, gdy Suzannah mówi, że chciała by Izabel umarła jak również pewnie chciała by Samuel zginał - to chyba wszystko wyjasnia, chciała być z Tristanem i pewnie dlatego została wtedy w domu i pewnie dlatego odrzuciła początkowo oświadczyny Alberta.

Ciekawi mnie dlaczego popełniła samobójstwo? Czy dlatego, że nie mogła być z Tristanem? Czy dlatego że uważała że przyczyniła się do śmierci Izabel i Samuela?

I czy Tristan ją w ogóle kochał? Zostawił ją w momencie jak miał ją tylko dla siebie by podróżować po świecie.

Ciekawe również dlaczego, gdy przyjechał do niej do miasta ona nie powiedziała, że dalej go kocha, ani on że kocha ją.. czy to ludzka duma?

Moim zdaniem Tristian wyjechał aby uporać się z własnymi problemami, nie chodziło o egoistyczną potrzebę 'podróżowanie po świecie'. Z natury był samotnikiem, co z resztą czyniło go tak atrakcyjnym w oczaich innych; nie znaczy to że jej nie kochał - świadczy o tym przytoczona w ostatnim Twoim zdaniu scena.

Ludzie, nie spojlerujcie bez zapowiedzi. Przeiez to chamskie!

Święta prawda na co ta k... tam siedziała. Siała tylko zamęt....