PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=775897}
6,6 11 577
ocen
6,6 10 1 11577
8,1 30
ocen krytyków
Wieża. Jasny dzień
powrót do forum filmu Wieża. Jasny dzień

Film utkany z lęku

ocenił(a) film na 9

Fabuła z opisu filmu ma trzeciorzędne znaczenie. Tak naprawdę to wyrafinowana zabawa lękiem. Wszystkie źródła lęku stopniowo wpływają do filmu, tworząc spójna pięknie meandrującą całość. Świetne zdjęcia i atmosfera tajemniczości trzymają w napięciu. Kto szybko nie odgadnie, że twórca bawi się z odbiorcą i w przebiegu wydarzeń bezradnie szuka powierzchownej logicznej całości, może się nudzić. Lęk jest przecież irracjonalny, nie ma wyczucia czasu, przestrzeni i relacji. Z przyjemnością dodaję ten film do mojej ulubionej kolekcji w podobnym klimacie: Borgman, Force Majeure, The One I Love, The Square, Knight of Cups, Lobster. Jeżeli to jest debiut, to aż BOJĘ się pomyśleć co będzie dalej ;)

ocenił(a) film na 3
iksmada

Przyznam że taka interpretacja bardziej do mnie przemawia od wywodu pana Popieleckiego. Pytanie, na ile jest zgodna z pomysłem autorów filmu?

pozdrawiam

ocenił(a) film na 9
marekm2011

Może pani Jagoda, gdy już się nasyci radosną twórczością odbiorców w interpretacji jej pomysłów, kiedyś się wypowie :)

ocenił(a) film na 9
iksmada

Dokładnie- tez ten lęk czułam, nie wiedząć czego mam się bać

ocenił(a) film na 4
iksmada

Lęku? Serio? A nie pomyliłeś przypadkiem odczucia lęku z bardzo podobnym odczuciem oczekiwania? Oczekiwania na coś, co ewidentnie musi nastąpić, ale... nie następuje? To z tego w mojej ocenie jest utkany właśnie ten film. Nie z lęku, tylko z prawie dwugodzinnego oczekiwania na coś (wielkie bum, wielkie wyjaśnienie, wielkie cokolwiek... albo chociaż mniejsze cokolwiek), które reżyserka nam przez cały czas obiecuje, którym mamili nas też recenzenci, komentatorzy oraz przyznawacze nagród. Mam wrażenie, że to oczekiwanie nie jest w żaden sposób zaspokojone i z kina wychodzimy właśnie cały czas czekając. Trochę głupio, bo przecież seans się skończył... Więc żeby nie czuć się głupio, racjonalizujemy sobie to zawiedzione oczekiwanie, nazywając je lękiem i przydając mu walor dużo cięższej gatunkowo emocji.

ocenił(a) film na 9
dokurobei

To nie jest kino akcji typu Batman. Tu nic nie musi się wydarzyć i nie musi się skończyć niczym wyraźnym i oczywistym. Ważne jest pływanie, a nie dopłynięcie. W dobrej restauracji jemy, aby delektować się smakiem i towarzystwem, a nie po to, żeby się najeść (stąd te małe porcje). Zadaniem twórcy jest zrobienie czegoś innego, niż było do tej pory dostępne. I moim zdaniem to się udało. W przeciwnym razie będzie tylko odtwórcą.

ocenił(a) film na 4
iksmada

Eee... Moim zdaniem się nie udało. Ale dla mnie nie takie jest też zadanie twórcy czy twórczyni. Nie takie zresztą powinno być zadanie twórcy czy twórczyni w ponowoczesności, kiedy wszystko już było. Poszczególne elementy filmu - od wątków (rodzinny reunion, komunia, matka biologiczna versus matka faktyczna), przez elementy techniczne (kamera z ręki, wiatr i dudnienie jako zabiegi prowokujące emocje), a na poszczególnych scenach kończąc (opalanie się nago przy dzieciach) - to wszystko już w kinie było. Nie stawiam jednak zarzutu, że Szelc "odgapia" coś, co już było. Oryginalność mogłoby uzyskać, gdyby te wszystkie elementy poskładane były w jakąś całość, a tu się to nie składa. Pozostaje niedosyt (może w dużej mierze wygenerowany jednak nagrodami i hurraaprobującymi recenzjami) i wrażenie obcowania z czymś pretensjonalnym.

Trudno się do bon motów o "pływaniu ale nie dopływaniu" i "jedzeniu ale nie najadaniu się" odnieść inaczej niż uszczypliwie. Ale nie chcę wchodzić w złośliwości, więc zapytam tylko (retorycznie), po co w ogóle stawiać taką alternatywę. Sądzę, że najlepiej jest i pływać, i dopłynąć. I jeść, smakować, delektować się, i najeść się. Takie alternatywy znowu trącą mi straszną pretensjonalnością i maskaradą, która ma przykryć pewne niedostatki lub zracjonalizować oszustwo.

I nie, nie lubię filmów akcji i omijam je szerokim łukiem. Lubię właśnie takie kino, na jakiego robienie porwała się Szelc. Tylko niezbyt jej to wyszło. Biorę pod uwagę, że to debiut i będę czekał na kolejny film z ciekawością, ale "Wieża. Jasny dzień" jest pod wieloma względami nieudana i (żeby nawiązać do tytułu wątku) utkana z zawiedzionych oczekiwań.

iksmada

OK, niech będzie pływanie, ale w sztuce musi być po coś. To w życiu może być po nic - bezinteresownie. Tu jest za wiele świetnych obserwacji życia, niby mimochodem, aby było to po nic. Albo mogłoby sie zakończyć bez tego metaforycznego, pretensjonalnego marszu - dokąd ? Do Jasnego Dnia? Dlaczego nagle wszyscy podążają - jakaś naciągana wiara w życie po życiu?? Nieprzekonujące, bo nielogiczne - ten film jest pęknięty i to jego wada. Może to słabość debiutu? Coś się chciało powiedzieć "więcej i ponad" i nie wyszło?

dokurobei

To do mnie bardzo przemawia. Czułam lęk, niepokój może - ale przecież cały czas czekałam na wyjaśnienie ( np. dlaczego ksiądz nagle się gubi, nie radzi sobie ani z dziećmi, ani z rytuałem? Jeśli jest tylko pijany, to bardzo trywialne i nie pasuje do tego filmu, dlatego na własny użytek sądziłam - jest ojcem dziecka Kai). Miało COŚ się stać - otrucie rodziny nie było tym czymś. Niczego nie wyjaśniło, a zburzyło logikę myślenia o Kai jako o osobie blisko związanej z naturą, będącej bardziej naturą niż kulturą. Bo jeśli tak, to dlaczego burzy porządek natury, odbierając życie przed jego naturalnym końcem?
W ogóle, to zakończenie jest dla mnie nie tylko niejasne, ale i nielogiczne, niekonsekwentne, psuje cały film.

paszczak57

jeśli jak twierdzi reżyserka "Chciałam zrobić maszynkę do uwalniania widzów od łatwych interpretacji na rzecz przypomnienia im, że mogą myśleć, co chcą." to cały obraz musi być nie tylko niejasny, ale i nielogiczny, niekonsekwentny i po prostu "wydmuszkowaty"

iksmada

lęk jest irracjonalny, tylko że w tym filmie mamy do czynienia ze najzwyklejszym strachem

ocenił(a) film na 5
iksmada

Ale z jakiego lęku? Reżyserka wydaje się starała się budować taką atmosferę, ale w żaden sposób nie potrafiłem tego "kupić". Oglądałem i czekałem aż faktycznie coś poczuję, i niestety nie doczekałem się.
Przez większość filmu zastanawiałem się gdzie jest ten thriller, może znów źle zaklasyfikowano film, może to miał być dramat no niech będzie że psychologiczny? Ale parę minut przed końcem doczekałem się, tyle że kompletnie na bakier z kreacją postaci, no tak jej po prostu wyszło, zatruła rodzinę, bo była niepokorna. Choć tej niepokory wcześniej jakoś nie widać.
Lęk miała budować muzyka te pocięte scenki z rzekomo drugiej strony, wrzucone bez ładu i składu w fabułę filmu, niestety to dla mnie było za mało, nie kupiłem tego, całość dla mnie okazała się wydmuszką .

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones