PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=280318}

Wielka cisza

Die Große Stille
7,3 3 049
ocen
7,3 10 1 3049
7,0 3
oceny krytyków
Wielka cisza
powrót do forum filmu Wielka cisza

mialem przyjemnosc obejrzec ten film na Era Nowe Horyzonty; przed seansem pojawil sie rezyser i powiedzial, ze nie chcial zrobic filmu o klasztorze, on chcial stworzyc klasztor na ekranie; no i w pelni mu sie to udalo; mistycyzm, konteplacja, duchowosc, a przede wszystkim rzeczywiscie wielka cisza, ktora dominuje w calym filmie, a pomimo tego utwor sie nie dluzy, bo widz jest niemal w transie; polecam, choc to nie tylko przezycie, ale wymagajaca lektura;
rezyser potrafi spojrzec i bardziej ogolnie (krajobray), ale i poprzez deta (zblizenia skory, uszu, twarzy itd.); obserwujemy proste codzienne czynnosci, ale zdziwia sie ci, ktorzy mysla, ze, po pierwsze mnisi ci zyja bez swiadomosci tego co dzieje sie na swiecie (przeor ma nawet laptopa!), a po drugie, ze surowosc reguly milczenia wiaze sie tu z jakims absolutnym umartwianiem; nic z tych rzeczy - mnisi podkreslaja swoje szczescie, a w fillmie w piekny sposon zostanie to tez ujawnione; jedyne co mi nie do konca odpowiadalo to napisy z Pisma Sw. nachalnie powtrarzaene; rozumiem oczywiscie idee tego przekazu, ale wydaje mi sie, ze rezyser mogl odejsc od tej tautologii i postarac sie o wieksze zuniwersalizowanie utworu; przeciez podobnie funkcjonowac moga zarowno buddysci, hindusi, muzulmanie, a nie tylko chrzescijanie; udaloby sie wowczas zrobic nie tyle film o jakims konkretnym klasztorze, a raczej ludzkiej duchowosci w ogole i potrzebie kontaktu z bostwem;

kayko

"Troche przebarwiałam po to by uakzać wyraźniej kontrast pomiędzy techniki prowadzące według mnie donikąd (pomimo szczerego, pozbawionego pozorow spojrzenia prosto we wlasne oczy i spojrzenia na swiat) i ożywczego złączenia się s Osobą Stwórcy i Zbawyciela (bez potrzeby specialnych technik, bo to On Sam tego dokonuje), z którego póżniej wynika i spojrzenie na swiat ? niezafalszowanego i dopiero pozbawionego pozorów." - tu wchodzi rola dogmatow i wiary w Osobe Stworcy i Zbawiciela. Czy mozna zobaczyc niezafalszowany i pozbawiony pozorow swiat, wychodzac od twierdzen ktora same moga byc ułudą? ja bym nie bagatelizowal efektu tych technik medytacyjnych, to ze nie musza byc one bezposrednio zwiazane z religia, nie znaczy ze nie moga dostarczac przezyc religijnych i ukazywac najglebszego sensu rzeczywistosci (mozna by tu nazwac ja nawet "Bogiem").

"różnica jest taka, że tu Jezus w nadprzyrodzony sposób pomaga Ci kochać, bo nam samych z siebie słabiutko wychodzi (jakbyśmy się nie "metodowali") i często bierzemy za miłośc to co nią nie jest. Więc ufam Jemu, poniewż pokazuje mi że ON jest źródlem miłości (czyli szczęscia)." - tak samo jak można brac za milosc cos co nia nie jest, tak samo mozna odczytywać pewne odczucia jako Łaskę Bożą, choć nie koniecznie musi nią być.
pozdrawiam

totu

>"dla mnie buddyzm zen to droga do szczerego, pozbawionego pozorow spojrzenia prosto we własne oczy i spojrzenia na swiat. bez dogmatow, za to z metoda".

U podstaw takiego podejścia jesteś ty jako osoba, jako integralny podmiot. Podchodzisz do buddyzmu bardzo po chrześcijańsku. Tego szacunku do osoby w buddyzmie nie ma, bo nie uznaje się w ogóle osoby.... Jest ogólnie szacunek, który być może jest odblaskiem tego szacunku, jaki Bóg ma do swego stworzenia... Ale nie można mówić o osobowości.

Wizja człowieka i świata, jaką odczytujemy poprzez oczy kultury judeo-chrześcijańskiej jest tak głęboko w Tobie, że nawet tego nie zauważasz.

Krzysztof_op

to prawda ze podchodze do buddyzmu bardzo osobowo, wychowalem sie w kulturze judeo-chrzecijanskiej, gdzie osobowosc i jednostkowosc jest wyraznie okreslona i stanowi fakt niezaprzeczalny. do tego nauka jako pewne narzedzie ideologiczne na kazdym kroku przekonuje mnie ze jestem jednostka, w pewien sposob oczywiscie zalezna od srodowiska, ale jednak osobną. (z integralnoscia to juz zupelnie inna sprawa)...ale tak naprawde zainteresowalem sie buddyzmem poniewaz nie wiem czym jest osoba... mniejsza juz o to ze w psychologii, ktora studiuje nie ma jednej spojnej koncepcji dotyczacych tego czym jest osoba, wiadomo ze istnije wiele teorii mogacych w pewien, splycony sposob opisywac to kim jest czlowiek, to "po czym poznać dana osobe w okreslonym czasie" i w jaki sposob okrelic jego osobowosc. nic nie wiemy jednak o samej istocie osobowosci, czyms niezmiennym, przynaleznym danej jednostce od urodzenia az do smierci. kreujemy obrazy siebie i innych, bazujac tak naprawde na bardzo skapych i czesto wyselekcjonowanych informacjach, pozniej utrzymujemy takie wyobrazenia naginajac do nich rzeczywitosc, czyli to co naprawde doswiadczamy. w buddyzmie szukam uwolnienia sie od wyobrazen, schematow, koncepcji na temat siebie i swiata. szukam czystego doswiadczenia. a musi byc ktos kto doswiadcza czystego doswiadczenia? kto widzi, czuje, mysli? kim on jest, homunculusem? duszkiem ukrytym w mózgu? osobowosc jest dla mnie pietnem, grzechem pierworodnym bo probujac ja okrelic ciagle trafiam na absurdy i sprzecznosci, ciagle moj model mnie i innych kruszy sie przy zetknieciu z doswiadczeniem i jest powodem dysonansu, a przez to cierpienia. byc moze w buddyzmie nie ma szacunku do osoby, ale jest do wszelkiego stworzenia, i wydaje mi sie ze to tez jest wielce wartosciowe.

totu

Studiujesz psychologię, a zadajesz pytania metafizyczne:

"w jaki sposob okrelic jego osobowosc. nic nie wiemy jednak o samej ISTOCIE osobowosci"

Pytania o ISTOTĘ, istnienie, byt, jedność, dobro, piękno - to pytania rodem z Arystotelesa. Który przypomnijmy był Grekiem, żyjącym w IV w. przed Chrystusem.

http://pl.wikipedia.org/wiki/Arystoteles_ze_Stagiry

Pomyłką współczesnej nauki jest to, że każda dziedzina działa niezależnie. Psychologia bryluje w tej niezależności. I stąd Twój problem. Może pewne otwarcie metafizyczne, odrobinę metafizyki pomogłoby Ci uporządkować swoje poszukiwania prawdy o osobie?

Karol Wojtyła, kiedy jako 20oletni student tajnej polonistyki przeczytał podręcznik metafizyki doznał niesamowitej przemiany w patrzeniu na świat.

Polecam jego książkę "Osoba i czyn"
http://www.kul.lublin.pl/ksiegarnia/autor/jpp.html

Krzysztof_op

mysle ze jestem w pewien sposob otwarty na metafizyke i dlatego nie zadowalaja mnie wyjasniania psychologiczne. problem z metafizyka jest jednak taki ze dazy ona do poznania prawdy w oparciu o niepodwazalne, wg niej zalozenia. pozatym wiedza metafizyczna sklada sie z systemu idei, jest to wiedza zawarta w slowach, glownie intelektualna bo pojeciowa, a co za tym idzie czesto logiczna i dualistyczna. to na czym mi zalezy i to dlaczego sklaniam sie w strone buddyzmu zen to "czyste poznanie", czyli doswiadczanie rzeczywistosci bez jakichkolwiek zalozen jej dotyczacych, wolne od intelektualnych pojec, ktore juz u podstawy ukierunkowuja moj sposob poznania, ograniczajac tym samym i uposledzajac go. zen zamiast dogmatow daje mi metode. pozwala zebym g l e b o k o przezyl rzeczywistosc bez narzucania jej interpretacji abstrakcyjnymi wytworami mojego umyslu. to wlasnie znaczy szczerze spojrzec sobie prosto w oczy. prawda wynika z wlasnego, bezposredniego przezycia, a nie z pojec zaporzyczonych od innych ludzi.

totu

Dobrze jest wyjaśnić pojęcie 'metafizyka'. To co piszesz o Zenie, nie jest metafizyką:

"pozwala zebym g l e b o k o przezyl rzeczywistosc...".

Jest to moim zdaniem przeżycie nie tyle metafizyczne, co psychologiczne...

"bez narzucania jej interpretacji abstrakcyjnymi wytworami mojego umyslu"

Zauważ, że od interpretacji nie możesz się uwolnić. Możesz tylko interpretować poprawnie lub fałszywie. Przy czym masz z natury podstawową zdolność rozróżniania między prawdą i fałszem - chyba, że jesteś szalony, pijany na prochach, albo uległeś jakiejś ideologii.

Twoja opinia o metafizyce ma wszystkie złe cechy, które zarzucasz ludzkiemu myśleniu. Piszesz, że umysł interpretuje, "narzucając" swoje "abstrakcyjne wytwory". Jest to twoja abstrakcyjna interpretacja pracy umysłu: zanim naprawdę prześledziłeś pracę umysłu, już miałeś wyrobione zdanie o niej.

Myślenie, jako producent rzeczywistości wirtualnej - jej pierwszym wybitnym przedstawicielem był Kartezjusz: "myślę, więc jestem".

Rozumiem Twoje poszukiwania w buddyzmie, jako reakcję na cały obecny mętlik w sferze myślenia. Nie należy uciekać, warto poprosić Chrystusa, żeby jeszcze raz pomógł odpowiedzieć na pytanie Piłata: Co to jest prawda?

Metafizyka Arystotelesa jest obserwacją tego, jak się rzeczy mają. Jest obserwacją rzeczy.

Jeśli przeczytasz, jak doszedł on do czterech przyczyn bytu: materii, formy, celu i sposobu (sprawcza),zobaczysz, że jest to czysta obserwacja rzeczywistości.

Uciekając od myślenia niestety popadasz w kolejną ideologię, mało ludzką. Bo przecież myślenie nas wyróżnia w świecie zwierząt, dzięki niemu możemy wymieniać teraz swoje uwagi.

Krzysztof_op

nie uciekam od myslenia, po prostu nie chce byc od niego uzalezniony, a to dwie rozne rzeczy, a uszczegolowiajac uzalezniony od pewnych form myslenia.
jakie ma znaczenie wymiana miedzy nami swoich uwag skoro nie mozemy sie porozumiec. zyjemy w dwoch roznych swiatach i inaczej rozumiemy slowa ktorymi sie poslugujemy.
piszesz ze popadam w ideologie a to Ty proponujesz mi zwrocic sie ku swojej ideologii, Chrystusa do ktorego mam sie kierowac, Arystotelesa ktory doszedl do tego jak sie rzeczy maja. nie chce Cie obrazic, ale to dla mnie jest niedorzeczne.

totu

"piszesz ze popadam w ideologie"

Piszę, że ferujesz zbyt pochopne wyroki. A przecież m. in. także Zen uczy postawy pokornej, cierpliwej uwagi. Temu służy praktyka "siedzenia" w Zen.


"a to Ty proponujesz mi zwrocic sie ku swojej ideologii, Chrystusa do ktorego mam sie kierowac"

Czy przyjmujesz apriorycznie, że nauka Chrystusa jest dla Ciebie ideologią? Czy może masz konkretne kryteria ideologii, wg których następnie uznajesz chrześcijaństwo za ideologię?

Dla mnie znakiem podstawowym ideologii jest narzucanie idei, swojego wyobrażenia na rzeczywistość, zamiast żeby formułowanie idei było owocem odczytania tego, jakim jest ten świat.

Ideologią była ekonomia socjalistyczna, jak wszyscy tego doświadczaliśmy. Nb. ekonomia kapitalistyczna też ma poważne aspiracje do bycia ideologią. Potężną ideologią jest propaganda "homo".

Ideologią jest też zawężanie poznania ludzkiego do intuicyjnego wczuwania się w istnienie. Jakkolwiek samo intuicyjne poznanie może być przepięknym doświadczeniem. Podobnie jak sprawiedliwość społeczna, obecna w dążeniach socjalistów, oraz szacunek dla osób przeżywających problemy z orientacją seksualną. Pokorna, nie przeintelektualizowana postawa wobec tego, co jest - to realna wartość, ale tylko wycinek rzeczywistości.

Krzysztof_op

jesli ideologia to powstała na bazie danej kultury wspólnota światopoglądów to bez watpienia katolicyzm i chrzescijanstwo sa dla mnie ideologia, co do samej nauki Chrystusa to nie jestem w stanie sie wypowiedziec.

Twoja propozycja: "Nie należy uciekać, warto poprosić Chrystusa, żeby jeszcze raz pomógł odpowiedzieć na pytanie Piłata: Co to jest prawda?", jest wybitnie ideologiczna. Zaklada istnienie osobowego Boga, znajacego Prawde, wskazuje mi sposob dojscia do niej i na dodatek stwierdza ze moje poszukiwania sa ucieczka bo nie sa zgodne z Twoja wizja.
To TWOJ sposob odczytywania swiata, nie moj.

Co nie jest ideologia?
Ty powiesz, otwarcie sie na milosc Chrystusa, ja powiem niewiem i usiade w zazen...

pozdrawiam

Krzysztof_op

jeszcze chcialbym sprostowac; oczywiscie wiem ze Zen nie jest metafizyka, przeciez wcale nie pisalem ze jest. i to byloby jedno z ostatnich slow jakim moglbym Zen okreslic. metafizyka jest dla mnie proba wyjasniania swiata ktora uznala prymat umyslu nad doswiadczeniem w poznawaniu rzeczywistosci. czyli kategoryzowaniem, dzieleniem, analizowaniem zamiast glebokiego, pelnego przezycia ktore to nazywasz doswiadczeniem psychologicznym.

ocenił(a) film na 8
totu

Zeby sie uwolnic od intelektualnego przezywania rzeczy, najpierw trzeba je poznac.
I chyba dlatego metafizyka doczekala sie apofatycznego nurtu obecnego chociazby u
Jaspersa czy tez roznej masci teologie negatywne.
Dla czlowieka zachodu zen jest piekny w teorii. Jednak szybko zaczyna pragnac
jakies drabinki dla swojego umyslu w ktorym moglby osadzic swoje doswiadczenie.
Magia bezposrednego przezycia istnieje tylko w teorii. Dopuki jest poznajacy i poznawane - sa i posrednicy. Mozna tylko rozpoznac transcendentalne warunki ich
wzajemnego uwarunkowania.

pzdr

eresanto


"Zeby sie uwolnic od intelektualnego przezywania rzeczy, najpierw trzeba je poznac." - chyba ze rzeczy sa iluzja, wtedy poznawanie jest bezcelowym bladzeniem.

"Magia bezposrednego przezycia istnieje tylko w teorii." zalezy co znaczy bezposrednie przezycie, czy wymaga poznajacego? Wlasnie zdaje sie ze istota bezposredniego przezycia jest brak poznajacego. Czy to magia?

totu

"chyba ze rzeczy sa iluzja, wtedy poznawanie jest bezcelowym bladzeniem.'

A jak poznasz, że są iluzją? Musisz to założyć a priori. A to już jest ideologia.

Metafizyka jest przyglądaniem się rzeczywistości... i jest daleko od ideologii.

ocenił(a) film na 8
totu

>"Zeby sie uwolnic od intelektualnego przezywania rzeczy, najpierw
trzeba je poznac." - chyba ze rzeczy sa iluzja, wtedy poznawanie jest
bezcelowym bladzeniem.

Chodziło mi o poznanie "intelektualnego sposobu poznawania".


>"Magia bezposrednego przezycia istnieje tylko w teorii." zalezy co
znaczy bezposrednie przezycie, czy wymaga poznajacego? Wlasnie zdaje
sie ze istota bezposredniego przezycia jest brak poznajacego. Czy to
magia?

Jesli mowisz o przezywaniu, to zawsze jest ktos kto przezywa.
Taka jest struktura jezyka, naszego pojmowania. Rozumiem, ze chodzi Ci o
doswiadczanie przedteoretyczne w ktorym podobno, dualnosci nie ma. Ale
czy o czyms takim mozemy mowic? Wszelkie teoretyzowanie zaklada intersubiektywna kominikowalnosc, ktora wyrasta z jezykowej wspolnoty ludzi. A jak odniesc sie do osoby ktora doswiadcza bezposrednego przezycia rzeczy? Trudno mowic o kims, trudno mowic do kogos kogo nie ma chociaz jest. Status takiej osoby bylby niepojmowalny.
Dopuki sami nie doswiadczymy podobnego stanu, doputy bedzie
to tylko kolejny metafizyczny miraz intelektem wyszywany,
a my w nim natchnieni i zaczarowani.


eresanto

Bardzo trafnie to ujałeś:

"Trudno mowic o kims, trudno mowic do kogos kogo nie ma chociaz jest".

To jest, mociumpanie, szaleństwo.

"kolejny metafizyczny miraz intelektem wyszywany,
a my w nim natchnieni i zaczarowani".

Czasem ludzie wolą wierzyć w miraże, niż w to co proste i realne. Jak mówi Jezus "jeśli się nie staniecie jak dzieci, nie wejdziecie do Królestwa niebieskiego" (Ew. Mateusza 18:2-3).

Krzysztof_op

"Dopuki sami nie doswiadczymy podobnego stanu, doputy bedzie
to tylko kolejny metafizyczny miraz intelektem wyszywany,
a my w nim natchnieni i zaczarowani" masz racje, co wiecej jesli nawet doswiadczymy to nie bedziemy w stanie przekazac go i wyjasnic za pomoca slow. bo nie w slowach on sie zawiera, tylko w doswiadczeniu. bez sensu wiec ze probowalem bronic go majac tak nie wielka wiedze i do tego uzywajac intelektualnej argumentacji.

czemu dalem sie wciagnac? pewnie z powodu emocji. czasem zgroza mnie przejmuje ze tak wiele ludzi uwaza za proste i realne cos czego ja nie dostrzegam i co wiecej uwazam za absurdalne, narzucajac mi ponadto ten swoj swiatopoglad. ale kazdy ma swoja historie, jak powtarzal moj znajomy. wiec zycze powodzenia w swojej sciezce.

eresanto

"Jesli mowisz o przezywaniu, to zawsze jest ktos kto przezywa.(...) Rozumiem, ze chodzi Ci o doswiadczanie przedteoretyczne w ktorym podobno, dualnosci nie ma." - nie o to mi chodzi, raczej o to czy rzeczywiscie istnieje ten ktos przezywajacy, jesli tak to kim on jest. gdzie jest istota osoby? jesli zejdziemy do poziomu neurobiologicznego, to gdzie trafia impuls z neuronu? czy jest odbiorca, ktorego moge nazwac mną? czy to wytwor kolejnych procesow poznawczych, desperacko probujacych zlepic z mniej, lub bardziej przypadkowych i najczesciej selektywnie wybranych informacji spojny obraz JA.

"A jak odniesc sie do osoby ktora doswiadcza bezposrednego przezycia rzeczy? Trudno mowic o kims, trudno mowic do kogos kogo nie ma chociaz jest. Status takiej osoby bylby niepojmowalny." dlaczego? dla nas ktos taki bylby pewnie osoba. osoba medytujaca, idaca, smiejaca sie. bo przeciez nie rozmazana plama , czy starym kapeluszem. na marginesie te dwa ostatnie zdania kojarza mi sie z "charakterystyka" Boga chrzescijanskiego. czy go przypadkiem nie ma, a jednoczesnie jest? czy jego status jest niepojmowalny?

totu

te dwa zdania oczywiscie "Trudno mowic o kims, trudno mowic do kogos kogo nie ma chociaz jest. Status takiej osoby bylby niepojmowalny." :-)

Krzysztof_op

jeszcze dodam ze dla mnie integralnosc podmiotu, czyli tutaj osobowosci jest terminem mocno podejzanym. bo tak naprawde co za nim sie kryje? kim jest zintegrowana osobowosc? co to znaczy? wytlumacz prosze jak to rozumiesz. pozdrawiam

ocenił(a) film na 8
eresanto

A dziękuję, dziękuję. :-) Zapisałem sobie w komputerze, możesz już wracać do królika czy tam zajęcy ;-), ale szkoda by było, bo to wyjątkowy avatar.

ocenił(a) film na 8
Klee

Hehe,ile mozna byc szalonym krolikiem. Zdecydowanie wole swoj pozerski autoportret tymbardziej jesli ktos mi mowi, ze jest wyjatkowy ;-)
Dzieki Klee. Twoj oldskulowy tez niczego sobie. Chyba foto klimaty nie sa nam obojgu obce :))

ocenił(a) film na 8
eresanto

Portret jak to portret, musi być pozerski. ;-) A dla mnie ten konkretny jest wyjątkowy podwójnie. Raz, że w porównaniu z innymi avatarami jest oryginalny, a dwa, że mnie tego rodzaju zdjęcia nie zachwycają zazwyczaj, wydają się właśnie pozerskie, pretensjonalne, artystowskie, sztuczne. A tu nie, tu inaczej, tu mnie fascynuje, podoba się, oko cieszy; gdybym się znał na rzeczy, napisałbym - artyzmem urzeka. Moją przyjaciółkę też sam portretowany zachwyca. :-)

Mój avatar - portret, ale nie "auto" niestety ;-) - to raczej wynik fascynacji malarstwem, a nie sztuką fotografii, ale klimaty o tyle nie są mi obce, że poznałem w życiu ileś ludzi, którzy tę sztukę z powodzeniem uprawiają.

Mam "Samsarę", ale kiedy obejrzę, to nie wiem. :-]

ocenił(a) film na 8
Klee

Znalazłem właśnie jeszcze jeden autoportet, który mi się podoba: http://www.filmweb.pl/user/777696/alhaim.html

ocenił(a) film na 8
Klee

ho ho, witaj wśród jednookich! ;-)

ocenił(a) film na 8
Klee

Coż - internet. Nie masz ciala, masz avatara.. na miare swojej proznosci/kreatywnosci/osobowosci ;-)

yhm.. pan Klee Gogh ;)

To tylko Bog wie.. chociaz jezeli postapisz wg zasady bodajze Holbacha
gdzie: chce + moge = musze, to bedziesz w stanie okreslic kiedy go zobaczysz ;)

PS pozdrowienia dla przyjaciolki :>

ocenił(a) film na 8
eresanto

Nie wiem, co Klee na Gogha, ale a propos Hol-bacha, to mój przyjaciel nazywa mnie czasem Klee-Bachem, czyli Chlebakiem po polsku. ;-)

Jak mówiesz, to Ci wierzę, a pozdrowienia przekażę. :-)

ocenił(a) film na 8
eresanto

Eresanto, czy mógłbyś mi podać jakiś kontakt do Ciebie? Bo mam sprawę, której nie chciałbym poruszać na forum.

ocenił(a) film na 8
Klee

Pewnie, zerknij na moj profil raz jeszcze :)

pzdr

ocenił(a) film na 8
kamczat

Przeczytałam zapisy i przypuszczam , że mężczyźni chcą się za pomocą kosmetyków wbić do stanu o którym sami wspominają. Nie pytają jak uwolnic się od jedynie intelektualnego przeżywania. Nie pytają, ponieważ nie jest im to potrzebne. Gdyby doświadczyli, to z większą pokorą podeszliby do doświadczeń innych przedstawionych na tym filmie. Dlatego trzeba doświadczyć całym sobą, a nie jedynie za pomocą taśmy filmowej . Poznanie takie mogłoby oczyścić myśli z intelektualno- teologicznego bełkotu... Ah ci mężczyźni....

wyspa44

:-) no wiesz taki intelektualno-teologiczny belkot jest jak wlosy pieknej kobiety, ktorymi drazni czule miejsca swojego mezczyzny. aktywuje, podnieca, wzmacnia obraz siebie jako zdobywcy, odkrywcy, posiadacza (skarbu jakim jest kobieta, lub idea)...no dobra koniec tych bzdur, chyba powinienem raczej to porownac do masturbacji ;-)

wyspa44

p.s. sle zyczenia z okazji Dnia Kobiet! :-)

wyspa44

Pewne angielskie porzekadło mówi, że "mężczyźni rozprawiają o tym, jak się rzeczy mają, a kobiety od razu wyciągają wnioski, i generalnie one mają rację"

(Men reason about things, while women jump into conclusions, and on the whole they are right)

Stąd może Twoja kobieca niechęć do "intelektualno-teologicznego bełkotu", który nie zawsze jest bełkotem. Ale generalnie masz rację, zakosztowanie takiego życia monastycznego może wszystko wyjaśnić, bez zbędnych wyjaśnień.

Ponieważ sam przed obejrzeniem filmu "Wielka cisza", miałem doświadczenie kilkakrotnego pobytu w podobnym środowisku, obawiałem się, że film nie będzie w stanie oddać tego, co się wtedy przeżywa. I w trakcie projekcji stwierdziłem, że jest inaczej. Miałem te same odczucia, co w trakcie pobytu, choćby u sióstr Betlejem, które żyją duchowością kartuską
http://www.kbroszko.dominikanie.pl/myriah.htm

Ten film pozwala poniekąd "doświadczyć całym sobą". Ale może i w czasie filmu, i w czasie pobytu trzeba mieć głowę oczyszczoną z interpretacji przy pomocy stereotypów.

ocenił(a) film na 1
kamczat

Zastanów się czy film jest niezwykły czy życie tych mnichów w odosobnieniu
jest takie niezwykłe. Przypuszczam, że z łatwością można by znaleźć 1000 reżyserów, którzy znacznie lepiej poradziliby sobie z tym tematem mając sposobność.

mosix

Dla mnie scenariusz jest świetnie przemyślany. Jedną z jego podstawowych linii programowych była z pewnością ulubiona maksyma św. Brunona, średniowiecznego założyciela klasztoru Grande Chartreuse: Stoi krzyż, gdy świat się obraca - Stat crux, dum volvitur orbis. Obrót świata widzimy w ruchu ciał niebieskich, chmur mknących po niebie z artystycznym przyspieszeniem, w zmianie pór roku. Klasztor - przestrzeń krzyża - stoi wciąż ten sam.

Więcej piszę o tym w refleksji na mojej stronie internetowej. Zapraszam
http://www.kbroszko.dominikanie.pl/cisza.html

Krzysztof_op

Dziękuję za te wszystkie mądre słowa :) Wczoraj natrafiłam na tę dyskusję i niesamowicie mnie wciągnęła... Utwierdziła mnie w moim przekonaniu, że choćbyśmy za wszelką cenę starali się zgłębić naukowo czy rozumowo istotę Boga, nie ma to większego sensu... bo On jest w sercu... To jest przestrzeń, w której On chce być obecny i tam się najlepiej czuje. Choć nie przychodzi nieproszony. Odpowiada na wołanie...

"Uwiodłeś mnie, Panie, a ja pozwoliłam się uwieść..."

Hania_10

Bardzo ciekawa dyskusja... I dominikanin na filmwebie :D Powiem tylko że uwielbiam dominikanów :D

A film był absolutnie niezwykły... nie mogę się mu nadziwić.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones