powielany od lat temat ukąszenia przez wilka i przemiana w potwora nie został wg mnie potraktowany oryginalnie. film miejscami śmieszył mnie zamiast straszyc, a to ze względu na przewidywalnośc, a także na serię magiocznych sztuczek, takich jak: niepotrzebne kręcenie w zwolnionym tempie, bądź matriksowskie skoki tytułowego wilka. jedno co trzymało mnie przy filmie to nickolson, choc żal mi, że musiał występowac w "wilku", on co prawda sprawdził się jako potwór z horroru, natomiast film nie sprawdził sie jako horror. pfeifer stanowczo mi nie podpasowała, niekoniecznie jako aktorka, ale raczej jako partnerka jacka, wg mnie bylo miedzy nimi cos takiego, co nie przekonywalo mnie do ich współpracy. innym plusem były dla mnie tez dialogi i intryga, a także stworzenie bohatera dwulicowego - Swintona.
ups, co za niespojnosc wypowiedzi, ostatnie zdanie prosze czytac bez "innym" i "tez". zatem "plusem byly dla mnie dialogi i intryga, a także stworzenie bohatera dwulicowego - Swintona."
Niestety, mnie też momentami śmieszył, gdyby nie dobrzy aktorzy tu grali, to wyszłaby klapa. Plusem gra aktorska, muzyka i niektóre dialogi- jak sobie docinają błyskotliwie.