Niespecjalnie ogarniam aż tak wysoka ocenę filmu. Przyjrzyjmy sie fabule. Dwóch idiotów wygrywa większa kasę w totka i postanawia sobie polatać samolotami, a jako że nie maja przy tym nic ciekawego do powiedzenia, męczą się okropnie, a widz razem z nimi. W miedzy czasie zabierają sobie do towarzystwa jakieś dwie prymitywne panienki, które niewiele wnoszą w ten obraz pełen nędzy i rozpaczy.
Film trwa 44min ale i tak akcja snuje się niczym smród z przenośnego klopa.
Całość przypomina mi nieco "Złote runo" z 1996 ale akurat ten film bardzo mi się podobał. O "Wniebowziętych natomiast dobrego słowa powiedzieć nie mogę.
Mój ulubiony polski film. De gustibus...
PS. A jak już się kogoś nazywa idiotą, to "w międzyczasie" powinno się pisać razem.
W kontekście zarzucania komuś bycia idiotą, wygląda to po prostu śmiesznie. I tyle.
Czyli jeśli popełniłem błąd ortograficzny, to nie mogę nikomu zarzucić bycia idiota? Kontynuując ten idiotyczny tok rozumowania, można powiedzieć, że jeśli nie mam jednego zęba to nie mogę skrytykować cudzego uzębienia :)
Pomijam tu już związek przypadkowej pomyłki (zasadniczo błędów ortograficznych nie popełniam) z moja inteligencją, bo do tego pijesz prawdopodobnie :)
"Złote runo" to marna kalka, pierwowzoru którym są 'Wniebowzięci". A cóż tak zabawnego, było w tamtym obrazie, że wynosisz go na piedestał ? Scena z wydalaniem diamentów ? Wybacz, ten rodzaj humoru, nigdy nie przejdzie do klasyki.
Nigdzie nie napisałem, że "Złote runo" jest jakimś arcydziełem. Ale powiedzmy szczerze, fabuła była tam 10 razy lepsza. Kilka niezłych scen, trochę ciekawych dialogów, dobry klimat i ogólnie dobry balans ze tak powiem. O "Wniebowziętych" tego powiedzieć nie można. Ani dialogów ciekawych, ani koncepcja niespecjalnie mnie chwyta, niewiele się dzieje i ogólnie zawiewa nuda od pierwszych minut.
W takim razie ciekawe, dlaczego zyskał miano kultowego w przeciwieństwie do "Złotego Runa" ?
Bo "Wniebowzięci" jest filmem dobrym ,a "Złote runo" filmem przeciętnym.
Taka moja osobista refleksja.
Przekonywanie Motorcycle_Boy, że film jest arcydziełem nie ma zupełnie sensu. Ja proponuję zobaczyć komedyjkę amerykańską bo i akcja tam będzie i śmiechu kupa..........
Zgadzam się w całej rozciągłości.Starałem się znaleźć coś ciekawego w tym filmie i zabawnego ,ale praktycznie nic tam się nie działo i jestem jak nigdy przedtem zaskoczony tak wysoką oceną,która dorównuje filmowi "Sami swoi" . Ocena tego filmu to jakiś ponury dowcip.Fabuła prosta,dialogi skąpe i niczym nie zaskakujące i nieciekawe.Zwykle oceny na filmwebie są zgodne lub prawie zgodne z moją oceną,ale tym razem 4 to maksymalna nota jaką mogę wystawić.
Wydaje mi się, że to film do obejrzenia na dwa razy. Za pierwszym każdy oczekuje czegoś innego (sam tak miałem, spodziewałem się czegoś na kształt "Rejsu" czy Barei) i siłą rzeczy jest rozczarowany. Dopiero za drugim człowiek się skupia na tym czym film jest, a nie czym nie jest lub czym mógłby być. Dopiero gdy drugi seans nie pomoże, można być pewnym, że chropawa poezja życia nie trafiła w naszą wrażliwość.
Niestety Rejs też jest jednym z,że tak się wyrażę,klasyków,który też mnie nie zachwycił chociaż jest wiele polskich komedii,które obejrzałem z przyjemnością powtórnie i jestem pewien,że za 10tym razem też mi się nie spodoba.Tylko,że Wniebowzięci wymęczyłem do końca a Rejs wyłączyłem w trakcie.
Widzę, że z mojego komentarza odczytałeś coś zupełnie innego niż próbowałem przekazać.
Spróbuj jeszcze raz, trochę przeredagowałem dla ułatwienia:
Wydaje mi się, że to film do obejrzenia na dwa razy. Za pierwszym każdy oczekuje czegoś innego (sam tak miałem, spodziewałem się czegoś na kształt "tu wstaw swoją ulubioną polską komedię") i siłą rzeczy jest rozczarowany. Dopiero za drugim człowiek się skupia na tym czym film jest, a nie czym nie jest lub czym mógłby być. Dopiero gdy drugi seans nie pomoże, można być pewnym, że chropawa poezja życia nie trafiła w naszą wrażliwość.
Dobrze odczytałem i nie trzeba mi przeredagowywać,ale obojętnie jakbym do tego filmu nie podszedł mentalnie to i tak pozostaje przy swoim stanowisku.Oczekiwałem,że to będzie albo komedia w jakimkolwiek wydaniu byle było zabawnie lub też,że to będzie film,który mnie czymś zaciekawi jeżeli nie może być komiczny.kilka niezłych tekstów,ale to za mało jak dla mnie,żeby wystawić wysoką notę.Takie jest moje zdanie i nikt mnie już nie przekona do obejrzenia tego filmu,chyba,że będzie mnie przypalał żywcem,hihi;-)
zgadzam się z autorem postu i adrianem. zupełnie mnie ten film nie ruszył, ledwie wytrwałam do końca i nie rozumiem tego zachwytu nim..
Mniejsza z tym. Tak sobie wlazłem w twój profil i widzę, że jesteś na czele mojej listy tzw. "gustopodobnych". Przypadek, czy mnie po prostu wyszukałeś poprzez swoja listę?
BTW, kliknąłem na drugiego typa z listy, a tam: "najbardziej nas dzieli: wniebowzięci". heh.
Jak ktoś nie na poziomie toi filmu na poziomie nie ogarnie. Nie ma co się oszukiwać - takiego filmu z gromnicą se szukaj!
to nie film dla prymitywów i poprzestańmy na tym. Mi się zawsze podobał ;-P. A dowody na prymitywizm nisko oceniających widać ponad i poniżej w tymże wątku. Pozdrawiam.
Film jest przykładem klasyki polskiej komedii. Genialny/ponadczasowy duet aktorski, mistrzowskie dialogi, magiczny klimat i inteligentny przekaz.
Ach to nowe pokolenie; Hodowane na głupawych bajkach i innych Avatarach. Opinia autora idiotyczna, jak on sam; Krytyk z filmweb i z gimnazjum, piszący o smrodach z kibli, laskach etc. Sraczka w głowie.
cóż, wyczerpujące stanowisko, nic dodać. Dziwi mnie tylko ta 10tka dla Ojca Chrzestnego u Motorcycle_Boy czy jak mu tam. Pozdrawiam.
To ciekawe, że niemal wszyscy zbesztali autora wątku, ale jakoś nikt nie raczył oświecić maluczkich na czym "arcydziełowatość" tego arcydzieła polega. Mam wrażenie, że filmweb wyhodował pewien gatunek odbiorców, którzy mają w zwyczaju oceniać wysoko filmy uchodzące w jakichś wąskich "elitarnych" kręgach za kultowe bardziej dla podniesienia swojej własnej saomooceny wrażliwego znawcy prawdziwego kina :] Obywatela Kane'a też pewnie oceniacie na 10 choć musieliście się zmuszać żeb obejrzeć jakiegoś 70 letniego czarno białego ramola w całości ;]
Nie, to nie przez żaden elitaryzm. Nie trzeba być też przesadnie wrażliwym, żeby docenić ten film, trzeba po prostu się wyluzować ;)
Mi się podobał, bo polubiłem dwie główne postaci - prostych ludzi, którzy wydają swoją fortunę nie licząc kasy, która przepływa im przez palce. Podoba mi się aktorstwo, bo odebrałem je jako niesamowicie naturalne. Podobały mi się kilka razy dialogi.
"Obywatela Kane'a też pewnie oceniacie na 10 choć musieliście się zmuszać żeb obejrzeć jakiegoś 70 letniego czarno białego ramola w całości ;]"
:)))))))))) Jest tak, jest a "kultowe" starocie to świetny przykłąd. Wątków z zachwytami trzydzieści tysięcy, ale w żadnym dlaczego.
A dlaczego ja śmieję się na głos gdy Himilsbach mówi do walącego w drzwi Maklakiewicza "Chamie! Co za cholerny człowiek, żebym wiedział to bym w życiu tutaj nie przyjechał"? Trudno mi to opisać. Na pewno tworzone przez cały film postacie, charaktery, doskonale odnajdują się w scenie, gdzie stoją wyładowani konserwami, kolą, piwkami i próbują dostać się do dwóch podfruwajek, frustracja narasta a "trzeba mieć ambicje" i trzeba mieć kulturę.
albo "Powiedz im otwórzcie"/tutaj prościej wyjaśnić, ostentacyjna oczywistość jest zabawna/?
To prawda, to są dobre teksty :) No i generalnie duet H-M jest jednym z moich ulubionych jeśli chodzi o stare komedie polskie, ale z tymi "10" to trochę niektórych poniosło. Mnie dużo bardziej śmieszą np. w Rejsie, który co ciekawe, ma w tym momencie nawet niższą ocenę niż Wniebowzięci a przecież to o klasę lepsze dzieło niż te krótkometrażowe naturszczykowe pitolenie Kondratiuka, choćby dlatego, że oprócz tego, że bawi, to jest bardzo zręczną satyrą na absurdy PRL.
P.S.
Propsy za avatar, chyba sobie obejrzę jakiś odcinek z siostrą Ireną, 100 lat tego nie oglądałem ;)