Za dużo lukru i robi się mdło, poza tym "głupi" Niemcy i super inteligentni Rosjanie. No cóż, ekran jak papier, wiele zniesie.
Raczej odwrotnie: Niemcy doskonale zaopatrzeni i kompetentni, a zapijaczeni (i brzydcy) rosjanie potrafią tylko rzucać ludzi pod karabiny maszynowe.
Rzeczywistość Stalingradu wyglądała zupełnie inaczej. Porównaj sobie straty: Niemcy stracili 850 tysięcy ludzi, sowieci 1.1 miliona, czyli stosunek strat 1:1,29. Tego się nie da zrobić popychając nieuzbrojonych ludzi na okopaną piechotę.
Poza tym wbrew temu co pokazuje film, generałowie nie kryli się w pałacach na tyłach: Czujkow na przykład miał kwaterę w mieście i stamtąd dowodził obroną.
Narracja przedstawia bohaterów filmowych tak: mądrzy, światli sowieci włącznie z politrukami, co jest niezgodne z prawdą oraz poza majorem Konigiem kompletnie nieradzący sobie Niemcy. Krwawe szturmy na początku filmu to zawoalowana próba wzbudzenia u widzów sympatii dla bohaterstwa sowietów i narzucenie atmosfery odgórnej przewagi liczebnej i technologicznej dobrze zaopatrzonych Niemców, jakby niby taki stan miał trwać całą bitwę. W rzeczywistości Niemcy taką przewagę mieli jedynie na samym początku, podczas wkroczenia do miasta, później role szybko się odwróciły na ich niekorzyść i to właśnie Wehrmacht przez całe oblężenie był armią łachmaniarzy mieszkających w śnieżnych ziemiankach, gdzie nawet drewna brakowało, aby wzmocnić stropy.
W samym Stalingradzie po ofensywie sowieckiej, która istotne była bardzo udana, to Niemcy byli także stroną desperacko broniącą się. Sama 6 armia wszak została otoczona przez kilka armii sowieckich. Już od samego początku jednostki niemieckie znajdujące się w okrążeniu były w fatalnej sytuacji i zostały radykalnie rozciągnięte. Odcięcie od źródeł zaopatrzenia (niewystarczający transport lotniczy) spowodowało, że 6 armia dosłownie stopniała, a jej koniec przypieczętowała przewaga liczebna sowietów i Chruszczow, który siedząc na drugim brzegu Wołgi pilnował, aby wspomniany przez ciebie Czujków mógł rzucać do ataku batalion za batalionem z uzupełnień.
Wracając do filmu, który oceniam dzisiaj po tym, gdy miałem okazję obejrzeć go dawno temu, podtrzymuję swoją opinię, że jest skrajnie przesłodzony i u wyczulonego widza wzbudza przede wszystkim poczucie zażenowania. Dało się zrobić szeregowca Ryana, który tak gruboskórnie nie narzucał propagandy, tu niestety nie wyszło.