Mi się średnio film podobał. Bardziej do gustu przypadł mi film dokumentalny o Ayrtonie Sennie
gdzie nie było aktorów tylko wykorzystano archiwalne materiały. Był bardziej wiarygodny i nie było
niedorzecznych scen gdzie kierowca dociska pedał gazu do końca i odrazu wyprzedza przeciwnika
który jedzie bolidem o bardzo zbliżonej mocy, fajnie, że chcieli pokazać, że jest najlepszy ale to
wydawało mi się zbyt naciągane i trochę mnie zraziło.
Ogólnie film nie był zły, bardzo przyjemnie się go oglądało, ale mimo tego jeśli chodzi o filmy
związane z tematyką F1, to zdecydowanie wolę "Ayrton Senna", mimo, że nie miał super efektów
specjalnych i nie był wyświetlany w 3D :)
Popieram w 100%. Film ogląda się przyjemnie i na kimś kto nie interesuje się F1 zrobi na pewno bardzo dobre wrażenie. Dla mnie, jako fana padoku, dużo bardziej urzekający i prawdziwy był "Senna". Jednak warto mówić o takich kierowcach, osobach które poświęciły życie pasji. 7/10
Nie ma takiego filmu jak "Ayrton Senna", jak usilnie powtarzasz. Jest tylko "Senna"
Wydawało mi się, że inny tytuł był dokładnie "Ayrton Senna Beyond the Speed of Sound", trochę go skróciłem. No ale mniejsza z tym, w takim razie mój błąd i niedopatrzenie :)
Posiłkuję się tytułem na fw (czasem, gdy jest ich kilka - dodana jest taka informacja, a tutaj jej nie ma) oraz tą wersją filmu, jaką mam. Jest tam po prostu "Senna", to wszystko :)
To trochę inna bajka. Tak jakbyś twierdził, że bezy są lepsze od pączków. Senna to bardzo dobry dokument. Rush to jedna z najlepszych fabuł o F1. Dobrze, że są obie.
"Senna" na mnie też zrobił większe wrażenie.. Na tyle, ze przeczytałam wszystko co znalazłam w sieci. Polecam blog Ayrtonowi poświęcony.
A co do Rush - jest bardzo dobrym filmem. Świetne kreacje aktorskie, świetna fabuła i świetna muzyka..
Polecam, chociaż dla mnie - tylko na raz.
W przeciwieństwie do Senny... chociaż teraz przyszło mi do głowy, ze może dlatego tamten film zrobił na mnie większe wrażenie bo w sumie
Ayrton, niesamowity talent i bohater narodowy, na torze zginął..
Dokument o Sennie był bardziej emocjonalny, może dlatego bardziej mi przypadł do gustu :)