Po ten film sięgnęłam, ponieważ od kilku lat interesuję się Formułą 1. Niekoniecznie dlatego, że
jestem dziewczyną, nie znam się na wszystkich tych nowinkach technicznych i wielu błędów tego
typu w filmie nie wyłapałam (choć kilka owszem!).
Moim zdaniem, bo inaczej nie mogę tego ocenić, to ciekawie opowiedziana historia o ludziach,
którzy sporo wnieśli do świata F1, nie tylko umiejętnościami, ale i barwnymi osobowościami,
choć Daniel Bruhl zdecydowanie lepiej wczuł się w rolę i uważam, że został lekko skrzywdzony
nie dostając nominacji do Oscara. Klimat czuje się od pierwszej chwili, zdjęcia, reżyseria i
scenariusz świetne. Muzyka całkiem niezła.
Nie znam dokładnie biografii Laudy i Hunt'a, a chociaż w filmie wiele zostało pokazane, można
było ująć jeszcze więcej. Największą rolę odgrywają tutaj postacie kierowców, emocje i
osobowości, które pozwoliły stworzyć tę historię, a nie sama Formuła 1, która wielu swoich
fanów z pewnością do kina zwabiła.
Spodziewałam się szczerze mówiąc dać 10, ale to chyba tylko z tego uwielbienia dla F1.
Wahanie między 8 a 9, ostatecznie dałam 9, za ciekawe przedstawienie tego, co świat kocha -
niebezpieczeństwa, pasji, konfliktu, rozterek i ciągłej walki o wygraną. Jak najbardziej polecam.