bardzo dobrze dostateczny... że Gajos i Pszoniak zagrali w takim gniocie! fabuła tak rozpie.dzielona, że spokojnie mogli dać do gatunku "fantastyczny", psychologii zero, wszyscy działają w jakiejś ogromnej pustce, są dosłownie samotni (co ma wynikać z pokiereszowania przez życie, ale bez przesady! znam osoby bardziej pokiereszowane, które mają przyjaciół i utrzymują stosunki z rodziną) i łączą się oczywiście te samotności i kulminują dzięki ewidentnie cienkiemu scenariuszowi i reżyserii, jednym słowem: typowa polska produkcja z chochołem w roli głównej (tu dzięki "niebanalnemu" ło Matko! połączeniu Chopina z Presleyem)