Co ratuje ten film ? Muzyka, zdjęcia i Timothy Olyphant oraz Milla. Poza tym to zdecydowanie za spokojnie przez większą część filmu więc jak ktoś liczy na wysokie napięcie podczas seansu to trochę się naczeka. Ale nie oznacza to że film do połowy nudzi bo tak nie jest ( o dziwo bo sporo tutaj pogaduszek "o niczym"). Trudno mi ten film uznać za chociażby niezłe kino z dreszczykiem bo to co najlepszego scenarzyści mieli do zaoferowania rozgrywa się dopiero w końcówce, wcześniej jest wodzenie widza za nos ( dość sztampowe ) i dialogi "na cztery nogi" . Skromny budżet filmu ( to widać ) nie musiał zaowocować tak przeciętną produkcją , można było zrobić lepsze dialogi i ciekawsze wątki fabularne. Natomiast zwrot akcji jest oczywiście ciekawy, zaskakujący i nadaje fabule sporego przyspieszenia , ale stanowczo za późno. Poza tym niezłe zdjęcia i muzyka. Przyzwoity "telewizyjny" bardziej film , z niewykorzystanym potencjałem .