Według Mnie film ma zdecydowanie za niską ocenę. Wiem, że to kwestia gustu, ale odnoszę wrażenie, że większość odbiorców tego filmu, potratowała go zbyt powierzchownie jak kolejny głupkowaty film o rozchwianej hormonalnie nastolatce.
Poza tym w tle świetnie ukazane czasy zwariowanych lat 70tych, peace, love & rock'n'roll i cała masa dragów. Na plus rola Kirsten Wiig, no i dla wielbicielek urody Skarsgarda można by rzec pozycja wręcz obowiązkowa :P
Twórcy filmu sami po trosze prosili się o takie powierzchowne oceny niespecjalnie dbając o pogłebienie psychologii postaci i nadanie tej historii jakikolwiek głębszy sens. Mimo tego cała ta aura, klimat, nastrój minionych lat sprawia, że ogląda się bardzo przyjemnie. I nawet jest to dziwne w kontekście tematyki, która mówiąc poważnie zakrawa na coś bardziej kontrowersyjnego, niż ostatecznie widzimy.