Bankierzy finansowali obie strony konfliktu(jak to mają w zwyczaju),w tym filmie jakoś
dziwnie cicho o finansowaniu rewolucji.Chińczycy zza granicy zaraz ktoś powie,hmm pewnie
też ale to trochę mało.(handel opium wchodzi w grę,ale myślę,że już wtedy był w rękach europejczyków i amerykanów)
Jeśli nie w co wątpię,to całą sprawa się pewnie opierała o paru ludzi od czarnej
roboty,którzy albo zostali pominięci,albo sprowadzeni do roli świętoszków.Taki Josif "Koba"
Dzugaszwili(Stalin) za młodu własnoręcznie(no głównie planował dla ścisłości) finansował
rewolucję:porwaniami,napadami,wymuszeniami,piractwem ogólnie bandytyzmem.A tu
nagle dr.Sun Yat-Sen(można śmiało go z Leninem porównać) jest frontmenem "prawie
świętym" rewolucji i nic o "ludziach w cieniu".
Wyidealizowania bajka z iście amerykańskim patosem(chociażby ta flaga co
chwilę),denerwujące,ale niezle się ogląda.

Joan Chen nadal piękna:D