Podpisuję się pod tym.

Ja też obiema rękami

Ja też! Kultowy film!

Doprawdy? Może i mądrość. Pokazuje, po co na wojnę szli jankesi. Nie po jakieś nudne niesienie wolności okupowanym narodom. Za to mogli ginąć Polacy. Celem było WZBOGACENIE SIĘ. Kraść złoto z banku w okupowanym kraju? A jakże! US soldiers mieli być gorsi niż sowieci? Niemieckie, francuskie, zrabowane Żydom, ważne że trafia do jankeskiej kieszeni. A SS-man o świńskiej twarzy? Też dostanie! Przecież mu się należy. Tyle wycierpiał. Dobrzy koledzy amerykańscy. Wojna to przygoda! Zuchwały zdobywa złoto!

Nigdy nie lubiłem tego filmu.

A mnie się wydaje, że to taki prztyczek dla hipokryzji Obrońców Demokracji na Abrahmsach - i pokazanie, że wojna to interes. Ok, w lekkiej i atrakcyjnej formie, przez co można się trochę pomylić w odbiorze, jak przy Wallstreet, gdzie Gecko zainspirował kawał giełdowego świata, ale jednak mam wrażenie, że intencje filmowców były dosyć czyste.

Dobrymi intencjami wiesz co jest wybrukowane.
Ktoś napisał "pokazany z innej strony". No to spójrzmy z innej strony. Film o zuchwałych sowieckich chwatach, rok 1944, którzy gromią Niemca na polskich ziemiach. Dowiadują się, że w jednym z polskich banków jest złoto. W zdobyciu go pomaga im SS-man, czołgista o świńskiej gębie. I udaje się, robią wszystkich w konia. Lekka, atrakcyjna forma, wojna jako interes. Wciąż uwielbiasz?

To nie inna strona, to zupełnie inna bajka. W tym wypadku narodowości bohaterów jednak wyznaczałyby wydźwięk filmu. ; ) Na hipotetyczny film nie potrafię odpowiedzieć hipotetycznym uwielbieniem, wiadomo, że tutaj poleciałbym smrodkiem hipokryzji, przywiązanie do symboli narodowych. Poza tym, wojacy z ZSRR walczyliby o dobro wspólne i nieśli sprawiedliwość społeczną (gryby film był kręcony jeszcze w latach '70 lub '80)!
Niemniej, tak, Złoto dla zuchwałych takie, jakie dostaliśmy, wciąż uwielbiam. Właśnie za to, że pokazało, za co na wojnę szli jankesi, jak sam ująłeś w pierwszym poście. Pokazał cynicznych, chcicwych żołdaków, którzy grille zdejmują z czołgów dopiero, kiedy im złoto zaświeci w oczy. To technika stara jak świat, zwana karykaturą, satyrą.
Na podobnym patencie jest przecież zbudowany Wilk z Wallstreet - też wybuchowo, kolorowo ukazuje gnidę, a widzowie mają prawo wyciągnąć wnioski sami. I też jest to film do uwielbiania, jeśli komuś podpasuje.
Nie każdy film wojenny musi być jak Full Metal Jacket, brudny i mroczny, to jes

Uważam, że takie generalizowanie rzekomych cech narodowych świadczy o schematycznym myśleniu. Może należy obejrzeć np "Kompanię braci" i wyważyć opinię.
Amerykanie mają większy dystans do siebie niż my. Komedi o toczonych wojnach mają wiele, również dobrych. W polskiej kinematografii trudno mi sobie przypomnieć coś poza "Gdzie jest generał" i "Jak rozpętałem II wojnę światową".

C.K. Dezerterzy. ; )

Armii Radzieckiej i tak by wszystko komuna zabrała...

Pokazany z innej strony

To nie dokument tylko komedia. Nie przeżywaj tak.

Bardzo trafne spostrzeżenia! Też kocham ten film!