PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=37390}

Za kilka dolarów więcej

Per qualche dollaro in più
8,1 53 517
ocen
8,1 10 1 53517
8,1 14
ocen krytyków
Za kilka dolarów więcej
powrót do forum filmu Za kilka dolarów więcej

Czy tylko mnie denerwowało, że w El Indio był grany przez aktora, który w pierwszej części grał Ramona,? Że Nino był grany przez aktora, który w pierwszej części grał Chico? Że chłopak, który w pierwszej części grał dzieciaka 'informatora' w drugiej części grał syna pierwszej ofiary 'Złego'?
Zaczynam oglądać drugą część trylogii i widzę Ramona - myślę sobie, że może jakimś cudem wylizał się z ran po pojedynku z bezimiennym, ale później kiedy się spotykają i nie rozpoznają już wiem, że tak nie jest. Trochę to zamieszanie zepsuło mi oglądanie. Nikomu innemu?
Pozdrawiam

ocenił(a) film na 10
Nikiforenko

Mnie nie. Aktorzy odgrywają inne postacie, a każda część dolarowej trylogii to odrębna historia. Łączy je jedynie postać odgrywana przez Eastwooda, choć i tutaj nie jest powiedziane, że to ta sama osoba. Poza tym nie wyobrażam sobie nikogo innego w roli El Indio, niż świetnego Volonte, który aktorsko wspiął się na wyżyny po roli Ramona.

Ceglas

Skąd wiadomo, że grają inne postacie? Przecież El Indio to przydomek, więc równie dobrze mógł to być Ramon pod innym imieniem. Poza tym, skąd wiadomo, że każda część to odrębna historia? Przecież przystępując do oglądania nie wiem tego. Z tymi trzema filmami jest jak ze starymi chińskimi produkcjami: w pierwszej części facet umiera, a w drugiej, przypudrowany, gra już kogoś innego.
Osobiście, gdybym mógł się cofnąć w czasie, to obejrzałbym tylko moją ulubioną część - Dobry, Zły, i Brzydki. Ramon nie myliłby mi się z Indio, a Anielskooki z Mortimerem.

ocenił(a) film na 10
Nikiforenko

Na pierwsze pytanie odpowiedziałeś sobie już sam w poprzednim poście. Swoją drogą to naprawdę jest nieistotne i ja osobiście nie widzę w tym nic złego. Gdyby Leone chciał nakręcić pełnoprawny sequel, zaangażowano by innych aktorów. Nikt nie powiedział, że to nie są te same postacie, ale też nie powiedziano, że nimi są. Widząc ich relacje, na co sam zwróciłeś już uwagę, tylko druga opcja jest tą słuszną. " Dobry, zły, i brzydki" to kawał świetnego kina z imponującym zakończeniem, ale jako całość jest trochę nierówne, dlatego osobiście nieco wyżej stawiam drugą część trylogii.

Ceglas

"Widząc ich relacje, na co sam zwróciłeś już uwagę, tylko druga opcja jest tą słuszną"

I właśnie dopiero wtedy wie się na pewno, że Indio to całkiem inna postać, ale to trochę za późno jak na mój gust.
Intencje Leone to nie moja sprawa - w kolejnej, o tytule bardzo sugerującym sequel części filmu nie angażuje się aktora, którego postać zginęła w poprzedniej części. To tak jakby Daniel Radcliffe (Harry Potter) zginął i w następnej części zagrał kogoś innego. Oglądając ją, oczywiście, że pierwsza myśl to to, że Harry jednak żyje, tak jak jest z Indio w 'Za kilka dolarów więcej'.
No, mnie to boli po prostu. Nic nie poradzę ;)
Pozdrawiam

ocenił(a) film na 10
Nikiforenko

Ja od początku na luźno podchodziłem do każdej części, dlatego nie miałem takiego problemu. Zresztą, nawet mimo szczerych chęci, jakoś trudno było mi odnieść wrażenie, że są one fabularnie ze sobą połączone. Skoro "Dobry, zły i brzydki" tak Ci się podobał, to nie mógł Cię aż tak bardzo uwierać fakt, że Van Cleef ponownie jest w obsadzie i gra inną postać. Również pozdrawiam.

Ceglas

Kiedy oglądałęm 'Dobry, Zły i brzydki' po raz pierwszy, to nie wiedziałęm, że jest częścią trylogii i, że zaczynam od ostatniej części. Van Cleef bardzo mi się w niej podobał; gorzej było jak zabrałem się za resztę i Anielskooki nazywał się już Douglas Mortimer ;) Najgorsze, że w drugiej części Mortimer nie ginie, więc można śmiało założyć, że to ten sam facet co w trzeciej części. Oczywiście różnice między nim a Anielskookim są znaczne, no, ale kto wie, może się zmienił? :) Poza tym, tak jak z Indio, znów ten przydomek: Ramon (imie) staje się Indio (przydomek), a Mortimer (imie) staje się Anielskookim (przydomek). Dla mnie to te same postacie, ale pod pseudonimami, heh. Nie moge tego nijak obejść ;)

ocenił(a) film na 10
Nikiforenko

Zastanawiam się czy to nie jest prowokacja z twojej strony. Na zdrowy rozsądek, gdyby Mortimer i "Anielskie Oczka" byli tą samą osobą, to nie poznali by się z Blondasem? I wzajemnie? Podobnie w przypadku Ramon/Indio. Druga sprawa jest taka, że to "Dobry, zły i brzydki" skopiował aktora z poprzedniej części, więc powinieneś oceniać filmy chronologicznie. Idąc takim tokiem rozumowania, jedyną częścią, do której nie powinieneś mieć żadnego "ale", byłoby "Za garść dolarów".

Ceglas

Poznaliby się - tak samo Monco poznałby się z Indio, ale zachowywali się jak sobie obcy. Ja wiem, że te pary postaci, które wymieniłem mają ze sobą wspólnego tylko aktora, który je odgrywa. Wyglądają jednak tak samo, więc dla mnie są jedną i tą samą osobą. Zwłaszcza, że poruszają się w świecie jednej trylogii. A to, że z części na część zyskują pseudonimy miesza jeszcze więce.
Nie prowokuje. Przy porównywaniu Angel Eyes i Mortimera zapomniałem dodać, że "można śmiało założyć, że to ten sam facet co w trzeciej części" ZANIM SPOTYKA ON BLONDI'EGO I WYCHODZI NA TO, ŻE SIE NIE ZNAJA (a trochę czasu upływa zanim to się stanie - czasu, w którym jestem przekonany, że Mortimer jest w trzeciej części). Moje przeoczenie. Pardom. Tak jak z Indio: zanim spotyka on Monco, oczywiste jest dla mnie, że to Ramon z poprzedniej części. Po spotkaniu już wiem, że tak nie jest, bo Ramon raczej chował by do niego lekką urazę ;)

ocenił(a) film na 10
Nikiforenko

I nagle z poczciwego Mortimera przeistacza się w bezwzględnego "Anielskie oczka"? To nie ma sensu. Jestem pewien, i niemal każdy zgodzi się ze mną, że to inne postacie. Ponowne zaangażowanie tych samych aktorów miało dać jedynie smaczku widzom, którzy zaznajomili się z poprzednikami. Skąd to wiem? Zwróć uwagę, że Leone proponował cameo Eastwoodowi, Van Cleefowi i Wallachowi w otwierającej scenie w "Pewnego razu na Dzikim Zachodzie". Mieli zagrać trzech oprychów, którzy giną z ręki Bronsona. Wiem, że to inny film, ale na tym przykładzie zobrazowałem Ci, jakie podejście do tego typu sprawy miał Sergio Leone.

Ceglas

Jak by nie patrzeć, Douglas Mortimer też zabijał za pieniądze, więc nie robiłbym z niego takiego poczciwca ;)
Nie wiem, dalej nie kupuję tego pomysłu Leone. Trudno, jakoś to przeżyję. Dolarowe części i tak obejrzałem tylko dlatego, bo myślałem, że to są naprawdę prequele do 'Dobry, Zły i Brzydki', i że dowiem się czegoś nowego.
Tak czy inaczej, dzięki za dyskusję :)
Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 8
Nikiforenko

Chyba tylko ciebie, po pierwsze nie ma to aż tak wielkiego znaczenia a po drugie musisz wciąż pamiętać że Trylogia Dolarowa to wciąż są te same filmy rozrywkowe i to wywodzące się (będące) spaghetti westernem - czyli kiczowatą włoską podróbką amerykańskiego westernu, za nędzne pieniądze dla których obsadzanie tych samych aktorów w kolejnych, niczym nie różniących się filmach było metodą zaoszczędzenia grosza.
No oczywiście niektóre z filmów tego podłego podgatunku zyskały uznanie i zostały zapamiętane w annałach kinematografii, czy to przez jakość filmowej rozrywki (Trylogia Dolarowa Leone, a to i tak głównie ostatnia część oraz Pewnego Razu na Dzikim Zachodzie również jego) czy to przez jeszcze odważniejsze niż u Leone łamanie schematów i konwencji (Człowiek Zwany Ciszą Corbucciego albo Faccia a Faccia Sollimy) dlatego między innymi piszę teraz ten post :) Ale nie zmienia to faktu że chyba sam Sergio Leone chyba najmniej rozważał to że kiedyś ludzie będą się na poważnie nad tym zastanawiać :)

Ale jeżeli już chcesz jakoś połączyć te filmy, chociażby na chłopski rozum to pierwszą (chronologicznie) częścią, rozgrywającą się w czasach Wojny Domowej jest Dobry, Zły i Brzydki w której Lee Van Cleef odgrywa jak wiadomo majora w Armii Unii o pseudonimie ,,Angel Eyes'' i ginie pod koniec filmu zabity przez Eastwooda, ZAŁÓŻMY że zmartwychwstał albo Eastwood nie dopieścił go kulami do końca, zmartwychwstaje, i pod zmienionym nazwiskiem ,,Douglas Mortimer'' kontynuuję swoją służbę w Armii dosłużywszy się stopnia Pułkownika a po zakończeniu działań wojennych wybiera drogę Łowcy Nagród.
W międzyczasie Eastwood w swoim zdobytym pod koniec Dobrego,Złego i Brzydkiego, nigdy nie pranym Poncho przemierza bezdroża zabijając kolejnych złoczyńców i żyjąc od pierwszego do pierwszego
(Pozostaje kwestia pieniędzy z Dobry,Zły i Brzydki które w całości przypadły Eastwoodowi, ale nie zapominajmy że 1) Trwała Wojna po 2) Złoto było Konfederatów i mogło utracić wartość po upadku CSA 3) Eastwood sam prowadził niebezpieczne życie więc mógł je przehulać na panienki albo mogło mu zostać ukradzione) W każdym razie nie ma już tych 200'000$ (Konfederackich) więc dalej musi kontynuować latanie za ściganymi przestępcami jako Łowca Głów. Wtedy też dzieje się akcja Za Garści Dolarów, w której Eastwood zachowując się szlachetnie ratuję rodzinę Marisol oddając jej pieniądze które zdobył za działalność pomiędzy dwoma gangami, zostaje schwytany, pobity, udaję mu się uciec, wylizać się i zabić Ramona Rojo, ale wciąż nie ma pieniędzy i wszystko zaczyna się od początku. I Teraz drogi Eastwooda i byłego majora a pseudonimie Angel Eyes krzyżują się w queście o złapanie Ramona Rojo który zmartwychwstał i zmienił pseudonim na El Indio :) Resztę historii znasz, Eastwood i Mortimer wspólnie rozprawiają się z bandą Ramona, Mortimer mści się za śmierć siostry a Eastwood zdobywa kasę którą (powiedzmy) że nie wydaje na głupoty ani nie traci jej w toku swojego życia na krawędzi tylko jak wspominał w pierwszym spotkaniu kupuję farmę i zakłada rodzinę. (Oczywiście można teraz spekulować czy, nawet nieoficjalną, kontynuacją historii noszącego Poncho małomównego łowcy nagród jest historia przedstawiona w ,,Bez Przebaczenia'' ale to już pozostawiam własnej interpretacji) MAM NADZIEJĘ ŻE WYTŁUMACZYŁEM

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones