Horror dla młodzieży w pastiszowym ujęciu. Megan Fox jako pożeraczka męskich serc, także w rozumieniu całkiem dosłownym. Całość utrzymana w tonie leciutkiego high school movie, co jest oczywiście efektem zamierzonym, jednak satyryczny potencjał nie został należycie wykorzystany. W wielu momentach można odnieść wrażenie, że w rękach lepszego reżysera (pani Kusama odpowiada za takie "dzieła", jak "Aeon Flux" czy "Girlfight"), ten sam scenariusz mógłby zaowocować czymś znacznie ciekawszym. Świetny np. jest pomysł indie-rockowej grupki, jakich tysiące obecnie na rynku, która popularność postanawia zdobyć składając ofiarę z dziewicy (zgadnijcie, kto nią jest...) albo też sceny wykpiwające durne celebrowanie żałób i modę na podniosłe "hymny".
Niestety, reżyserka nie jest zbyt zdecydowana w jakim kierunku iść, więc elementy otwarcie absurdalne sąsiadują tutaj z wątkami potraktowanymi całkiem serio (i to w bardzo sztampowy sposób) i dowcipem raczej nie najwyższych lotów. Az chciałoby się, by znalazło się w "Jennifer's body" miejsce na bardziej wysublimowaną zabawę konwencją, na zaskoczenie widza, który widział cokolwiek więcej niż japońskie ghost stories z mokrymi włosami. Film zatrzymuje się w pół drogi i to jego największy grzech.