PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=695409}
7,8 327 642
oceny
7,8 10 1 327642
7,5 45
ocen krytyków
Zaginiona dziewczyna
powrót do forum filmu Zaginiona dziewczyna

Nie lubię filmów, które są świetne wręcz genialne do momentu zakończenia, a to było wyjątkowo beznadziejne.
Facet, którego żona o mało nie wkopała w karę śmierci po jej powrocie zachowuje się jak potulny kotek. Wie, że z zimną krwią zabiła faceta a mimo to łudzi się, że w szczęściu wychowa z nią dziecko innego. Miałam nadzieję, że w końcu prawda wyjdzie na jaw a ostatnia scena to Amy w psychiatryku lub gdy wykonują na niej karę śmierci. To by było dobre zakończenie.

ocenił(a) film na 6
DarkAngel1989

Dokladnie. Kobitka w psychiatryku, a facet i tak juz skompromitowany.

ocenił(a) film na 8
Qjaf

No tak

ocenił(a) film na 8
DarkAngel1989

To było jego dziecko, dlatego postanowił z nią zostać.

ocenił(a) film na 8
aiiram

No raczej nie :)

ocenił(a) film na 8
DarkAngel1989

Otóż tak. Było to wyjaśnione w filmie - w scenie, w której ona mu powiedziała, że jest w ciąży, on zażądał testów ojcostwa, ona stwierdziła, że nie ma po co i że mogli mieć dziecko razem, nawet jak nie spali ze sobą. I on wtedy to zrozumiał - ona wyrzuciła list mówiący, że jego próbka spermy zostanie zniszczona w przypadku nie skontaktowania się (czy coś takiego), ale skontaktowała się z tamtą kliniką i miała wciąż dostęp do niej dostęp.

ocenił(a) film na 8
aiiram

Po pierwsze pierwsza ciąża była ściemą - było pokazane jak "pobiera" mocz od ciężarnej. Jej mąż ani policja jednak o tym nie wiedzieli. I mógł wierzyć, że ciąża jest prawdziwa później z nią sypiać i ona na prawdę zaszła w ciąże. Ale w momencie kiedy mu to mówiła wątpię żeby była w ciąży.

ocenił(a) film na 9
DarkAngel1989

Nie zrozumiałaś. aiiram pisze o tej drugiej ciąży - prawdziwej. Nick w rzeczywistości chciał dziecka, Amy nie chciała - było tak jak on mówił i odwrotnie do tego, co ona napisała w fabrykowanym pamiętniku. Jeszcze wcześniej zanim ona sfingowała swoje morderstwo Nick w związku z tym, że chciał dziecka robił sobie testy i oddał też spermę (ludzie tak robią jak chcą mieć dziecko, bo oddając do banku mogą je począć nawet później kiedy z jakichś powodów stracą płodność). I pismo z laboratorium, o którym mówił siostrze, a które Amy wrzuciła do śmieci, dotyczyło tej próbki. Wystarczyło tam zgłosić się, żeby jej nie likwidowali i będzie przechowywana. Pismo odebrała Amy i je wyrzuciła, ale na końcu dowiadujemy się, że najwidoczniej odpowiedziała na nie (zdaje się, że wystarczyło zadzwonić) i próbka została w banku, dzięki czemu Amy mogła się nią zapłodnić (i zajść w ciążę, mimo że nie sypiała z Nickiem od swego powrotu) i w ten sposób zdobyć to, co Nicka całkowicie do niej przywiązywało, czyli jego dziecko.

Zakończenie jest właśnie o tyle ciekawe, że jest mocno zaskakujące. Wydawało się oczywistym, że ona w końcu na czymś się potknie i sprawiedliwości stanie się zadość. Myślę, że większość widzów spodziewała się właśnie tego, co czyniłoby zakończenie przewidywalnym i ogólnie prostym. Natomiast dostajemy zupełnie co innego. Mimo nienawiści do Amy Nick zostaje jednak przez nią zniewolony dzięki tej ciąży. Cały czas mamy ciekawą potyczkę między umysłami i choć Amy jest w niej psychopatką doskonałą, to do końca wydaje się, że jednak Nickowi uda się przynajmniej od niej odejść, ale się nie udaje. Na tym niesamowitym zakończeniu film zyskuje. I z takim zwyczajnym w stylu "wszystko dobrze się skończyło" byłby dobry, ale z takim, jakie zdecydowano się mu dać, jest doskonały. Pułapka bez wyjścia. Takie zakończenie dane nawet słabemu filmowi podniosłoby znacznie jego jakość, a co dopiero filmowi świetnemu.

Eleonora

Gdyby to było 'tylko twoje stwierdzenie' to mógłbym to przyjąć bez mrugnięcia, ale ty mówisz 'za wszystkich'. Zamiast podkreślać, że wg twoich subiektywnych odczuć zakończenie ci się podobało, to gadasz jakbyś mówiła jako sędzia ostateczny, jedyny znający prawdę prorok itd. - to w takim wypadku ja odpowiem CO ZA BEŁKOT.

I 'za karę' tak jak ty będę mówił tylko co mi się podoba, ale będę używał zwrotów jak bym mówił jedyną prawdę.
CO ZA TĘPE ZAKOŃCZENIE.
Jeśli film ma dawać ukojenie, przyjemność, poczucie spełnienia, ma wywołać emocje, ma zaangażować emocjonalnie...to mnie zaangażował.
I już od pewnego momentu filmu sam osobiście bym za...bał bejsbolem tak pierd..lnięte, szkodliwe dla społeczeństwa stworzenie...taki bezużyteczny chwast.
Od połowy filmu czułem się ŹLE, miałem wyraz obrzydzenia na twarzy i czekałem, czekałem, tylko dlatego znosiłem to, że jej się udaje - bo wiedziałem, że na końcu DOSTANIE ZA SWOJE a ja będę mógł odetchnąć z ulgą.
Doznam satysfakcji, spełnienia, szczęścia i poczuję się dobrze. Czyli film NA PLUS. Spełnił swoją rolę dając przyjemność, poczucie spełnienia, pokazując prawidłowe wartości itd.
A tu czekam, czekam, czekam i ... I KONIEC!
CO?! PANIE REŻYSERZE, TĘPY BUCU! COŚ TY ZROBIŁ!? Zostałem z tym wyrazem obrzydzenia na twarzy aż do końca filmu i jeszcze długo po!
Film, który zamiast sprawić, że czuję się emocjonalnie usatysfakcjonowany, sprawił, że go nienawidzę i mam ochotę przypie..ć reżyserowi w łeb za to....zniesmaczenie na końcu.

Tak film nie powinien działać. Nie powinien sprawiać, że czuję się po nim źle i chce go jak najszybciej zapomnieć.

ocenił(a) film na 9
rhotax

Ponosi Cię fantazja. Oczywiście, że pisząc w komentarzu pod filmem bądź wypowiadając się w rozmowie, że film, bądź jego zakończenie czy jakaś konkretna scena jest świetny/a wypowiada się swoje zdanie. I to samo, oczywiście, odnośnie krytykowania. Nie trzeba tego zaznaczać, bo to jest oczywiste. Nie rozumiem jak można sądzić, że ktoś w takich przypadkach wypowiada się za wszystkich. Przecież to bez sensu. To tak jakby ktoś powiedział "jabłka są pyszne", a Ty byś na niego naskoczył, że niby wypowiada się za wszystkich.

Nie chcę Cię rozczarowywać, ale mimo deklaracji sformułowałeś swoją wypowiedź wyraźnie podkreślając, że opisujesz konkretnie własne zdanie, Twoje oczekiwania, Twoje rozczarowania. Ale na pocieszenie nadmienię, że jednak pojawiło się coś, co można uznać za karę, bo tak niesamowicie niestylistycznie to wszystko sformułowałeś, że gdyby nie prosta treść raczej trudno byłoby mi to zrozumieć. Udało się jednak (a przynajmniej tak sądzę) i domyśliłam się, że chciałaś, by film zafunkcjonował jako prosty moralitet. I ok. Jeśli masz takie potrzeby wobec kina (lub choćby konkretnie w stosunku do tego filmu), to tutaj spotkało Cię rozczarowanie. Rozumiem to. Nie ma filmu, który spodoba się każdemu. Być może wydawało Ci, że będzie mi to przeszkadzać, ale mi to nie przeszkadza (bo dlaczego by miało?). To, że wpisałam się w tym temacie wynikało przede wszystkim z tego, że część osób nie zrozumiała jak było z tą ciążą (czy Amy udawała, jak mogła w nią zajść skoro nie spała z mężem, czyje to było dziecko, jeśli w ogóle było) i to chciałam wyjaśnić, bo akurat to załapałam. Kiedy sama coś źle zrozumiem w filmie, to cieszę się kiedy ktoś to sprostuje. Kiedy nie zrozumiem i pytam o co chodziło, a ktoś mi to objaśni też jestem wdzięczna. Miło uzyskać pomoc.

Parę osób uznało zakończenie za złe nie z tych powodów co Ty, tylko ze względu na to, że wydawało im się, że są jakieś niespójności w historii. Dlatego się tu wpisałam, a moje zdanie na temat tego czy takie zakończenie tego filmu jest udane, czy nie, stanowiło jedynie dodatek do tej wypowiedzi. Są ludzie, którzy lubią filmy z happy endem, są tacy, którzy wolą zakończenia smutne, ale bardziej realistyczne lub w ogóle po prostu lubią smutne. Byłoby smutno i nudno gdyby wszyscy lubili to samo. Różnorodność jest piękna. Może też postaraj się spojrzeć na to w ten sposób.

Eleonora

Świetne wypowiedzi Eleonora - dziękuję, że jesteś na filmwebie.

ocenił(a) film na 9
epilenka

Przemiłe słowa! Ślicznie dziękuję!

Eleonora

Zgadzam się z przedmówczynią. Trochę otwarłaś mi oczy na to jak dobre to było zakończenie a moje opinie po seansie były mieszane. Człowiek przyzwyczajony jest do pewnych utartych schematów i gdy tylko dostaje coś zupełnie innego, oryginalnego wywołuje to w nim delikatne uczucie dyskomfortu, niepokóju. I takie filmy warto oglądać, Fincher jak zwykle dał pokwz umiejętności:)

ocenił(a) film na 8
rhotax

od kiedy to filmy, w ktorych wszystko uklada sie wg widza sa dobre, spelniajace ? :D ja tez sie nie spodziewalem zakonczenia i tez mialem skrzywiona mine. ale o to chodzi w tkaich filmach. Jak chcesz sobie juz na ssamym poczatku zaplanowac film i zakonczenie to obejrzyj jakies gowno marvela, albo napisz swoj scenariusz i bedzie po sprawie.
Tez mnie ta laska wkur***la, ale co z tego. Na tym to polega. Oddzialywala na emocje. Jakby zginela to nie byloby zabawy i skonczyloby sie jak kazdy inny zwykly amerykanski film.

atrock92

śmieszny jesteś

ocenił(a) film na 8
meanraax

??
Wracaj do szkoły trollu.

atrock92

chętnie dobre czasy ale trzeba pracować. może weź się za robotę w końcu. nawet nie chce mi się rozpoczynać dyskusji śmieszku bo wiem że jesteś w większości która do "swojego" zdania nie potrzebuje argumentów.

ocenił(a) film na 8
rhotax

Ja tam bym po prostu docenił niesztampowość pomysłu i zakończenie, które totalnie wybija ze schematu. Rozumiem, że film mógłby się zawsze kończyć tak, jak widz sobie tego zażyczy, ale co to za frajda oglądać mecz, którego wynik się zna? Przykro mi, że poczułeś się źle, ale może to też jedno z oblicz świata, że nie zawsze sprawiedliwość zostaje wymierzona?

Eleonora

Bardzo dobrze to opisałaś. Również liczyłem że "zbrodnia zostanie ukarana" ale to zakończenie tylko upewniło mnie jak dobry to jest film. Należy jeszcze dodać końcową - i początkową zarazem - scenę. Kiedy ją głaszcze, Amy obraca się. Jej oczy i słowa "o czym ona myśli"...

DarkAngel1989

Od razu mi się nasuwa pytanie czy Ty w ogóle obejrzałeś ten film ? Bo jak tak, to bez większego skupienia...

DarkAngel1989

Jego dziecko, dość łopatologicznie wyjaśniono, że skorzystała z próbki jego spermy. Bo wiedziała, że tak zmusi go do zostania. To była jedyna rzecz, na której mu jeszcze mogło zależeć i to wykorzystała.

ocenił(a) film na 8
DarkAngel1989

Powiem tak. Też do końca miałem nadzieje na "szczęśliwe" zakończenie i zastanawiałem się jak to zostanie osiągnięte. Czekam, czekam oglądam a tu jeb! Napisy końcowe. Trochę się wkurzyłem ale z drugiej strony czy nie wydaje Ci się że jak by faktycznie się skończyło tak jak "powinno" się skończyć to zapomniałabyś o tym filmie najdalej na trzeci dzień? A tak to jest to emocje dalej żyją.

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
Gordon Geko

no i co że jego? Gdyby udowodnił, że baba jest niepoczytalna- nagrał jej zeznania, to przyznaliby mu ojcostwo, a ją zamknęli albo skazali. Nagrać mógł ją na sto milionów sposobów, podsłuchy mogły być założone w domu, nie na nim. Wystarczyłoby, że na policji zakwestionowałby jej cios w głowę i hektolitry krwi, bez śladu obrażeń.
Film jest beznadziejny i bazuje tylko na tym, że wywołuje silne, skrajne emocje, więc widz przestaje rozkminiać czy jest tu logika.
Normalnie baba poszłaby siedzieć. Ewentualnie Nick sam jest czubem i lubi taki typ.

ocenił(a) film na 8
martynique_90

No i co z tego, że mógł ją nagrać gdzie indziej, skoro tylko w łazience przyznała się do morderstwa. Później, gdy jeszcze raz się przyznała, że gościa zabiła, powiedziała tylko, "zabiłam, żeby do ciebie wrócić", czy coś w tym stylu.
Jakie znowu obrażenia na głowie skoro od czasu domniemanego porwania minęło wiele miesięcy i teoretycznie mógł ją podleczyć w tym czasie. Jeśli nie rozumiesz dlaczego minęło wiele miesięcy, a nie tylko 30 dni, to nie mamy o czym rozmawiać. Mówię wam gimbusy, żebyście nie oglądali filmów dla dorosłych, bo nie dość że napatrzycie się na brzydkie sceny, to jeszcze nie zrozumiecie filmu.

ocenił(a) film na 8
Gordon Geko

Chyba ktoś tu ma przerost własnego ego i myśli, że wszystko wie najlepiej.

DarkAngel1989

...ja szczerze powiedziawszy, myślę, że tutaj jest coś nie tak- ego czy emocje ogólnie. A najbardziej przeraża mnie to, że takiego Gordona możemy codziennie mijać na ulicy. Creepy.

ocenił(a) film na 9
martynique_90

Obejrzyj trochę filmów dokumentalnych o prawdziwych zbrodniach i przeprawach sądowych - jak kogo za co i na podstawie czego osądzono to zobaczysz, że to absolutnie nie jest tak proste jak sugerujesz. Nick nic na nią nie miał i cały czas uczestnicząc w tej szopce przed kamerami w wywiadach itd. czynił ją wiarygodną, a wersję w której miałby twierdzić, że ona jest psychopatką kompletnie absurdalną. Gdyby to miało miejsce w realu w życiu by się z tego nie wyplątał. W filmie wszystko możliwe - wiadomo, ale w realu facet nie miałby szans. Patrzysz na tego rodzaju sprawy bardzo naiwnie sądząc, że wystarczy pójść na policję czy powiedzmy do sądu i się poskarżyć i Ci tak uwierzą mimo całkowitej niewiarygodności tego, co mówisz. A uwaga, że po jej ranach, które niby odniosła podczas porwania, nie został ślad jest oczywiście jak najbardziej słuszna jak i oczywista. Gdyby Nick zachował się tak jak sugerujesz w najlepszym razie zamknęliby go w psychiatryku.

martynique_90

Chociaz Fincher wiernie odwzorowal ksiazke (w tym zakonczenie - zakoczenie napisala autorka, a on je tylko nakrecil, wiec proponuje zglosic pretensje do pisarki) to nie wszystko bylo powiedziane. Nick po powrocie zony napisal ksiazke o tym co zrobila jego zona, opowiedzial swoja wersje - zniszczyl ja, bo zaszla w ciaze, a wiedzial, ze jest sprytniejsza, madrzejsza i bardziej przebiegla od niego, wiec chcial miec kontakt ze SWOIM dzieckiem. Ale sam przyznal (w ksiazce), ze po prostu nie moglby sobie ulozyc zycia na nowo po tym wszystkim. Po tylu latach z Amy, nie nadawal sie do normalnego, nudnego malzenstwa i wiedzial, ze zateskni za zyciem z tamta. Stad tak - lubi taki typ.

ocenił(a) film na 9
cumartesi

Fajnie, że napisałaś ten post. Ciekawie jest wiedzieć, że w książce Nick napisał książkę (jakkolwiek mętnie to brzmi w ten sposób przeze mnie sformułowane) - to bardzo dobre zakończenie, choć myślę, że zakończenie filmowe jest idealne takie, jakie jest - z tą zadumą "co myśmy sobie zrobili", pokazaną na początku całej historii. Faktycznie jego życie zmieniło się pod wpływem Amy tak bardzo, że można się zastanawiać na ile odnajdywałby się w zwykłym pożyciu. Czy w ogóle umiałby normalnie traktować jakąś kobietę, czy zawsze byłby w jakiś sposób podejrzliwy i niepewny sprawnie unieszczęśliwiając nawet bardzo dobrą i uczciwą partnerkę.

ocenił(a) film na 9
Eleonora

Love is a dagger (:

ocenił(a) film na 9
DarkAngel1989

właśnie na tym polega geniusz Finchera, on nie robi "dobrych" zakończeń ;)

ocenił(a) film na 8
johny_caravagio

Scenariusz został napisany na podstawie powieści Gillian Flynn ;)

ocenił(a) film na 8
DarkAngel1989

Teraz przydałoby się to jakoś dobrze przemyśleć i nakręcić drugą część. I zakończyć to jak należy.

ocenił(a) film na 9
MichalS97

Kiedy właśnie świetnie zostało zakończone. Po co psuć jak coś dobrze wyjdzie?

ocenił(a) film na 8
Eleonora

Właśnie pisałem to zaraz po obejrzeniu i chyba trochę źle oceniłem to zakończenie. Dzisiaj jak patrzę na to na świeżo wydaje mi się ,że sam sposób zakończenia filmu nie jest taki zły. Złe natomiast jest jego wykonanie. Problem w tym ,że zakończenie trwało może z 5 minut. A żeby zrozumieć decyzję głównego bohatera moim zdaniem powinniśmy lepiej poznać motywy tej decyzji. Bo nie jest do końca jasne dlaczego jej nie zostawił. Bał się o dziecko? Ok, ale czy dla dobra tego dziecka pozwoli żeby wychowywała je niezrównoważona matka? A może po prostu odpowiada mu taki toksyczny związek? Natomiast jeśli ma to być po prostu sytuacja bez wyjścia to też trzeba to jakoś uwydatnić. Bo ja mam wrażenie jakby główny bohater najzwyczajniej się poddał. Adwokat powiedział ,że się wycofuje, policjantka ,że ma związane ręce. A on nic więcej nie zrobił aby udowodnić winę własnej żony.
Mam wrażenie jakby kręcono ten film ,wszystko przemyślane, ładnie przedstawione, a potem twórcy filmu patrzą na zegar, mówią - "patrzcie jak już późno, ile my to kręcimy?!" - i dograli zakończenie raz dwa żeby po prostu było.

ocenił(a) film na 9
MichalS97

Myślę, że należy wziąć pod uwagę to, że od czasu powrotu Amy do domu Nick cały czas przed opinią publiczną wspierał jej wersję wydarzeń w związku z czym nie ma praktycznie szans, by nagle zacząć twierdzić coś całkowicie sprzecznego z tym, co mówił i pokazywał wcześniej. Piszesz, że powinien odejść i nie pozwolić niezrównoważonej matce na wychowywanie dziecka, ale on nie miał możliwości udowodnienia, że ona jest niezrównoważona. W całej historii takiej, jaka była widziana przez opinię publiczną, przez Nicka potwierdzana i kształtowana, Amy wypada na o wiele bardziej odpowiedzialną i nadającą się na rodzica niż Nick. To Nick przecież według tej wersji (którą sam podtrzymywał, co jeszcze raz podkreślam) nie chciał dziecka, zdradzał żonę, zdarzało mu się ją uderzyć, znęcał się nad nią psychicznie itd. Za to jakim był złym mężem ją jeszcze przepraszał i prosił o wybaczenie. W świetle tego wszystkiego gdyby się z nią rozwiódł nie byłoby w ogóle mowy o jakichkolwiek jego prawach do dziecka, a co dopiero o odbieraniu go matce i przyznawaniu opieki Nickowi. Co więcej Amy na pewno bardzo by mu zaszkodziła i mściła się na nim po rozwodzie. Tak więc raczej miałby słabe szanse na faktyczną wolność i na pewno nie miałby szans na kontakt z dzieckiem. Skoro tak bardzo pragnął dziecka, to jednak postanowił przy nim zostać. Dla dobra dziecka i dla dobra swojego. W przypadku takich głośnych spraw, w wyniku których ludzie stają się praktycznie osobami publicznymi raczej trudno jest potem "odczepić" to zainteresowanie od siebie i ułożyć sobie życie. Tzn. kiedy sprawa sama przycicha, bo przestaje być interesująca - wyczerpie się jej medialny potencjał - to oczywiście tak, jest to możliwe, ale twierdząc co innego niż wcześniej lub choćby tylko po prostu rozwodząc się Nick, któremu społeczeństwo wybaczyło zdrady tej biednej i tak dobrej żony, Nick który się kajał i opowiadał jak ją bardzo kocha itd., ale który jednocześnie traktował ją tak, że zarówno ona sama jak i inni wierzyli, że jest w stanie ją zabić, miałby naprawdę trudno. On zresztą był do tego wszystkiego jeszcze w kiepskiej sytuacji finansowej, więc oczywiście jakaś tam "ucieczka" byłaby możliwa, ale generalnie znalazł się w bardzo trudnej sytuacji. Amy zaczęłaby go jeszcze pewnie oskarżać o dalszą przemoc, zaczęłaby twierdzić, że miała taką wielką nadzieję, że się zmienił, bo przecież obiecywał nawet w wywiadach itd., ale jednak się nie zmienił i się znęcał itd. i w końcu może udałoby się jej nawet jeszcze go wsadzić do więzienia. Jest taki typ osób, które jak się uczepią to nie popuszczą. To wcale nie jest nawet rzadkie. Tak więc według mnie to wszystko, czyli zachowanie Amy, przebieg sprawy (wystarczy pooglądać trochę programów dokumentalnych o śledztwach i w jakich okolicznościach na podstawie czego zapadały jakie wyroki, by jednak zauważyć, że treść filmu wcale nie jest naciągana, jak ocenia ją wiele osób) jak i zakończenie są zupełnie realistyczne.

Eleonora

Ach, po prostu jesteśmy przyzwyczajeni do zakończeń, które nas satysfakcjonują emocjonalnie.
I nic dziwnego, że na takie zakończenie, człowiek czuje się trochę jak doopa w lufciku. ... :)

Eleonora

Muszę przyznać, że zawzięcie bronisz swojego zdania ;)

ocenił(a) film na 10
DarkAngel1989

Bo to jest film o przemocy psychicznej wobec mężczyzny. Amy zdominowała swojego męża.....

ocenił(a) film na 8
mikolaj15

Zgadzam się chociaż z drugiej strony Nick miał wybór, mógł od niej odejść, a zupełnie się jej podporządkował, co widać na końcu filmu. Miał świadomość, że jego żona jest psychiczna, bał się jej, a mimo to zdecydował się z nią zostać i żyć pod jednym dachem, a przed mediami udawać kochające się małżeństwo. Widać odpowiada mu życie z taką toksyczną żoną.

ocenił(a) film na 9
DarkAngel1989

100% racji, za zakończenie odjąłem punkty, bo tak film rewelacja.

ocenił(a) film na 9
DarkAngel1989

Oglądałem ten film już dawno temu, ale z tego co pamiętam ostatnia scena wyglądała tak, że oboje leżeli na łóżku, patrzyli na siebie i głos głównego bohatera powiedział "w tle": "co myśmy sobie zrobili". Poprawcie mnie jeśli się mylę. Ale takie zakończenie moim zdaniem w ogóle nie sugeruje, że żyją teraz jak normalny związek, tylko że uwikłani są wzajemnie w tyle kłamstw i oszustw, że ani nie są w stanie sobie zaufać ani wystawić siebie wzajemnie (bo już było widać w filmie co się wtedy dzieje). Mi się to zakończenie osobiście bardzo podobało i dostrzegam w nim geniusz reżysera ;)

DarkAngel1989

A dla mnie zakończenie jest świetne. Może dlatego, że nie współczułam Nickowi. Jasne, Amy była socjopatycznym ku*rwiszonem, i zniszczyła mu życie, ale on tez nie był aniołkiem. Zaczął od tego, że ją zdradził, zdradzał przez długi czas. A potem okazało się, ze tak samo jak ona umie pięknie manipulować ludźmi wokół, opinią publiczną, kłamać, etc. Nie było tak, ze był niewinny. Oboje kogoś udawali. Tylko w nim były jeszcze jakieś ludzkie uczucia, a w niej w zasadzie nie. Ponieważ wiedział, że Amy posłuży się dzieckiem, żeby mu dowalić, poddał się. Nie wiemy co było potem. Może gdy dziecko był większe, w końcu uciekł razem z nim. Może chciał mu oszczędzić bycia przedmiotem w grze szurniętej mamuśki i poczekać na okazję, aż troszkę podrośnie i samo zauważy, z kim ma do czynienia. Może nie był przekonany, że naprawdę jest w ciąży i chciał poczekać, co będzie dalej. A może też się bał, że znowu wytnie mu taki numer jak poprzednio. Tego nikt nie wie. I to jest właśnie prawdziwe, bardzo realistyczne. W życiu nigdy nie wiemy co ktoś tam sobie mysli i co będzie dalej. Zamknięte zakończenia paradoksalnie są bardzo nieprawdziwe, bo w życiu nie wystepują, tylko my się do nich przyzwyczailiśmy jako widzowie :)

ocenił(a) film na 9
DarkAngel1989

Powiem tak - mam żonę psychopatkę i takie uczucia nie są do ogarnięcia przez zwykłego człowieka. Są chore ale są.

Dialog pod koniec jak ją przycisnął do ściany i chciał odejść „ożeniłes się z suką... jestem suką... będziesz szczęśliwy z jakąś panną z prowincji? Nie. Tylko ze mną”
Na co on: „kiedys cię kochałem ale potem czułem do Ciebie tylko niechęć i zadawaliśmy sobie tylko ból”
Ona: „tak jest w małżeństwie”

DarkAngel1989

Chcialam dac 8 bo tez sie wkurzylam na zakonczeniu. Potem pomyslalam, ze to jest bardziej realne, koncowka pokazuje jak czesto ludzie zostaja w zwiazkach tylko dlatego ze dziecko/dzieci. 9 ode mnie. i jeszcze teraz czytam komentarz "ciamacz", sa ludzie ktorzy nie potrafia wyjsc z toksycznych relacji.

ocenił(a) film na 8
DarkAngel1989

Ale cały bajer polega na tym, że to było jego dziecko.

ocenił(a) film na 7
DarkAngel1989

No właśnie dlatego zakończenie jest dobre. Nie jest sztampowe, jak te które zawsze serwują nam amerykańskie filmy. Bez tego głupiego "szczęśliwego zakończenia", gdzie sprawiedliwość triumfuje. Jest o wiele lepsze, bo "swędzi" widza, zamiast dać mu płytką satysfakcję. Poza tym bohaterce się to należało - inteligencja powinna być premiowana (oczywiście w takim wydaniu tylko w filmach), a facet też miał swoje za uszami, więc cieszyłam się z jego cierpienia.

ocenił(a) film na 9
DarkAngel1989

Czyli dziecko było tego gostka, który ją trzymał w złotej klatce? Bo już nie pamiętam, czy skończył, nim się skończył, ale w sumie innego logicznego rozwiązania nie ma.

ocenił(a) film na 9
LukaszJarosz25

Nie. Dziecko było męża. Ona się zapłodniła jego spermą, którą oddał do banku. (jakkolwiek to brzmi ;P )

ocenił(a) film na 9
DarkAngel1989

Też tak początkowo myslalam, ale przejrzałam książkę i obejrzałam ten film jeszcze parę razy i teraz uważam, że zakończenie jest świetne. Jest uniwersalne, pokazuje, że więle związków trwa razem pomimo narastających kłótni i pretensji, dla dobra dzieci, bo są kredyty albo presja społeczna. Co z tego, że Nick by wyjechał i próbował sobie ułożyc życie, skoro jak powiedziała Amy, nie chciala by z nim być żadna fajna dziewczyna, pewnie miałby nawet trudności ze znalezieniem sensownej pracy. Policja i sam Nick nic na Amy nie mieli, wszyscy chcieli zakończenia sprawy a nie ciągłego w niej grzebania. Jedyną szansą dla Nicka było, by Amy sama się nim znudziła, bo z pewnością by nie odpuściła.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones