Ten film jest po prostu głupi! A motywy tak dziecinne, że przy nich Bolek i Lolek urastają nieomal do rangi dramatu psychologicznego! "Nasi" to światli, odważni i bez skaz. "Oni" to bez wyjątku psychole. Siusiumajtka sobie wsiada do super samochodu i jedzie kilka tygodni i przez kilka granic, a nikt tego nie zauważa. Jakiś kretyn postanawia ratować t-rexa i go zabiera do bazy, do środka pojazdu mieszkalnego jakby nie zauważył, że to nie jest jaszczórka zwinka lub inna traszka itd, itp... No i gra aktorska! Jeff Goldblum i Julianne Moore się bynajmniej nie starają, a i tak na tle resztu błyszczą i świecą niczym gwiazdy. A już nagorszym błędem było zaangażowanie Vanessy Lee Chester. Ona gra na poziomie Anny Muchy! I to bynajmniej nie jest komplement, bo Anna M. to dla mnie antyteza talentu aktorskiego. Winno być 2/10, no, ale za efekty dam jeszcze jedną gwiazdkę!
Jej, aż się boję jak oceniłeś/łaś pierwszą część filmu :P. W końcu jakiś bogaty palant połączył DNA żab z DNA dinozaurów i postanowił zbudować park rozrywki! No niedorzeczność jakaś! Powinni zamknąć twórców filmu w psychiatryku, za stworzenie takiej badziewnej serii :)
Akurat gdyby ktoś miał tworzyć dinozaury przez uzupełnianie szczątków ich DNA za pomocą DNA dzisiejszych zwierząt, to wybrałby to tego celu DNA gadów a nie płazów. Co daje jasny obraz "przemyślenia i logiki części pierwszej". Nieścisłości w części 2.było tyle, że można je wymieniać godzinami. Film zrobiony rzutem na taśmę po sukcesie jedynki - zero refleksji nad psychologią postaci, fabułą, logiką.. po co to komu w Hollywood?
No ja nie wiem czy ci "nasi" byli tacy światli i bez skazy to prawdziwe kutangi! Wyjmować ludziom naboje i wstawiać tam jakieś ślepaki, przecież to jak morderstwo. Odebrać człowiekowi jedyną możliwość obrony przed krwiożerczymi stworami? Ciężko mi się utożsamić z tak złymi i chamskimi postaciami. Gdyby film koncentrował się na postaciach granych przez Pete'a Postlethwaite i Peterze Stormare to byłoby ok( a najlepiej jakby Jeffa Goldbluma jakieś dinozaurki rozerwały za kiepską gre aktorską)
Koleś wali się drzwiami w łeb, aby w post produkcji ILM mogło w tym ujęciu wstawić komputerowego velociraptora, a Ty to nazywasz kiepską grą aktorską :D.
Spielberg postawił konia na modną w latach 90-tych w stanach Ekopropagandę przez co postaci grane przez Julianne Moore i Vince'a Vaughna niesamowicie irytują widza w tym filmie. Wątek sabotażysty Van Owena jednak jest dobrze zagrany, bo Vince Vaughn dał radę ukazać krótkowzroczność i fanatyzm tej grupy społecznej, którzy nie liczą się nawet z włąsnym bezpieczeństwem, aby tylko pozostać przy swojej idei ratowania przyrody i dzikich zwierząt. Jak to zauważył Nostalgia Critic Nick Van owen ma na sumieniu prawie wszystkie uśmiercone w filmie postaci - Eddie Carr zginął przez to że przyniesiono młodego do przyczepy, najemnicy,którzy zginęli w wysokiej trawie zostali rozszarpani, bo uciekali przed tyranozaurem, którego nie zastrzelił Roland Tembo, z wiadomych przyczyn również przez Van Owena tyranozaur trafił do San Diego, gdzie nie wiadomo ile uśmiercił osób w trakcie swojego spacerku po mieście w filmie ukazano tylko pożartego faceta i jednego psa, gdy T-rex zrobił sobie postój przy basenie.
Krytyka postaci Goldbluma wydaje mi się jednak z Twojej strony nie zrozumiana. Nie był już tak wyluzowany jak w pierwszej części z wiadomych przyczyn - utrata pracy, uszczerbek na zdrowiu i publiczne znieważenie przez Ingen, kiedy próbował w mediach opowiedzieć prawdę co się wydarzyło na wyspie Nublar. Malcolm z drugiej części jest postacią Dr. House'opodobną. Podobieństwo do rzucania śmiesznymi tekstami w sytuacji zagrożenia i ciągły pesymizm ujawniły się już w pierwszej części, ale ten dwudniowy zarost i kulenie na jedną nogę nadaje sporo podobieństwa do słynnego lekarza. Goldbluma zaszufladkowano w rolach ekscentrycznych naukowców już od czasów "Muchy", więc nie wiem gdzie doszukiwać się w jego grze sztuczności. Irracjonalności już tak, ale to raczej wina scenariusza, bo David Koeep, który dostał polecenie z góry, aby dinozaurów było więcej niż w pierwszej części zaniedbał nielogiczne zachowania bohaterów jak np. tekst Malcolma w wysokich trawach "biegnijcie ile sił w nogach", jak sam słyszał od Ś.P. Muldoona w pierwszej części że raptory są w stanie biec z prędkością 80 km/h. Ale tego rodzaju niedociągnieć jest mnóstwo w tym filmie ja już ich naliczyłem ponad 80. Z czego najbardziej boli scena z przyczepą nad przepaścią, której gumowy przegub nie zwinął się w harmonijkę jak Tyranozaury przewróciły go do góry nogami. Eddie nawet nie miałby możliwości podania uwięzionym kolegom liny aby mogli się wydostali z niej. Minusem, na który cieżko jest przymknąć oko, bo od razu widać tu nacisk ze strony producentów filmu jest dorobienie Malcolmowi życiorysu w postaci romansu z Sarą i adoptowanej córki. Spielberg w trakcie montażu usunął scene prologu w którym Roland Tembo spuszcza łomot facetowi, który w barze molestuje kelnerkę, kiedy Ajay proponuje mu udział w ekspedycji na wyspę Sorna. Moim zdaniem ona powinna zostać ,a wywalona do kosza powinna być scena w przyczepie jak Sara kłóci się Ianem, że ten się nie zjawił na zbiórce dobroczynnej i wspólnej kolacji z rodzicami, a Malcolm paranoicznie wydzierał się za córką, aby nie wychodziła na zewnątrz, bo "tam jest niebezpiecznie" - jak się potem okazało nawet w przyczepie córka nie byłaby bezpieczna, więc szybko ulotniała się na ambonę. :D. Fani książki Crichtona także nie przyjęli tego pomysłu z aprobatą bo Kelly nie była córką Malcolma, a studentką biologa, Richarda Levine'a, który nachodził wielokrotnie Malcolma, aby ten mu udzielił informacji o położeniu wyspy na której wciąż żyją dinozaury i w książce Kelly nie była murzynką. Afroamerykaninem był jej kolega i również student Levine'a - Arby, ktory takżę razem z Kelly schował się w szafkach z żywnością w przyczepie kiedy ekipa Malcolma przetrasportowywała furgon na kostarykańską wyspę.
Myśliwi stają się ikoną "Zaginionego Świata". W pierwszej częśći Jurassic Parku Spielberg ocieplił wizerunek myśliwego postacią Roberta Muldoona, więc w drugiej części, aby niewybielać tej profesji do końca zaagażował znanego z ról psychopatycznych sadystów Stormare'a i wszechstronnego charakterystycznego anglika Postethwaite'a do roli hardcore'a Tembo, który próbował zachować zimną krew i spokój, kiedy inni popadali w histerię jak śmierć ponosili po kolei członkowie obydwu ekspedycji. Jednak gdybym miał wybrać kompletne dno aktorskie w tym filmie to byłby nim Harvey Jason - zero charyzmy. Postać kompletnia niezauważona i ze zmarnowanym potencjałem. Kwestii w filmie miał napisane byle co Boba Fett w "Imperium Kontratakuje".Jak pod koniec filmu Roland ze smutkiem mówi do Lundlowa, że Ajay zginął to w pierwszej chwili wogóle nie wiedziałem o kogo chodzi, dopiero potem skojarzyłem że chodziło o tego Hindusa, w okularach, który krzyczał do pozostałych myśliwych "aby nie wchodzili w wysoką trawę" po czym sam polazł za nimi w te zarośla, bo pewnie się łudził, że jak zaatakuje drapieżnik to zabije kilka osób, a reszte zostawi w spokoju -nigdy nie miał do czynienia z raptorami więc skąd mógł mieć pojęcie o ich zaciekłości w zabijaniu ludzi, kiedy tylko dojdzie do konfrontacji tych gatunków ze sobą.
Z chęcią odpowiem później, bo post bardzo długi, odniosę się tylko do
"Koleś wali się drzwiami w łeb, aby w post produkcji ILM mogło w tym ujęciu wstawić komputerowego velociraptora, a Ty to nazywasz kiepską grą aktorską :D"
Akurat ja zapamiętałem jego straszny krzyk "Sara" gdy jeszcze Julianne Moore sie nie pojawiła na ekranie. Krzyknął jakby jakby w ogóle mu nie zależało. No i nieśmiertelne jego jąkanie się i wstawianie tych samych słów. W każdym filmie Jeff Goldblum nie gra kogoś tylko Jeffa Goldbluma
Przeczytałem cały post - ja się nie czepiałem aż tak postaci Goldbluma, co jego gry aktorskiej - po prostu jako aktora. Widziałeś Nostalgia Critica, to co ja ci będę mówił więcej sam NC sporo czasu poświęcił naśmiewając się z imć Goldbluma. Inna sprawa, że na Goldbluma po prostu dobrze się patrzy i ja tego nie neguję. To coś jak Keanu Reeves, według mnie jest koszmarnym aktorem( jego akcent w Drakuli powala), ale lubię go patrzeć na ekranie. Może paradoks, a może po prostu niektórzy umieją zastąpić brak talentu czymś innym( charyzma/ aura jakkolwiek to nazwać)
Pozwól, a, przyjacielu, a, że, a, wyjaśnię Ci, a, sekret, a, tejże wspaniałej, a, gry, a-aktorskiej, a, Jeffaa, Goldblumaa. Polega, a, ona na, a, tym, a, że, a, co każde, a, słowo, a, wstawia, a swoje "aaa", a. Znakomite, a, w rzyć, a.
Wczoraj oglądałam pierwszą część "Jurassic...", a pamiętam całą serię z dzieciństwa, i powiem ci, że nadal mam dreszcze na widok scen z dinozaurami. Może za chwilę obejrzę drugą część? B)
Wiem, że w tym filmie jest mnóstwo niedorzeczności, ale traktuj go jak kreskówkę. Pamiętam, jak mój młodszy brat ułożył w dzieciństwie piosenkę o tym, jak piesek ratuje tonące rybki. Uehehehe. Właśnie o to chodzi w tym filmie.
Po pierwsze, na pewno nie jest to głupi film tylko dlatego że sceny do których sie odnosisz nie są realistyczne. Przecież samo założenie filmu to czysta fikcja więc nie rozumiem dlaczego wymagasz 100% realizmu ? Gdyby tak miało być to dinozaury nie powinny się pojawić w tym filmie bo przecież to niemożliwe...To jest fim akcji a nie rzeczywistośc więc wiadomo że sytuacje w tym filmie nie miałyby miejsca w rzeczywistości. Proponuje ci obejżeć coś bardziej poważnego, najlepiej jakis polski film bo tam na pewno nie uświadczysz takiej akcji jak w amerykańskich filmach. Poza tym skoro to jest według ciebie głupi film to czy istnieje jakiś lepszy film fabularny o tematyce dinozaurów ?
Wstrząsy oceniasz na 8, Miasto 44 na 9, gdzie też są sceny infantylne, jakieś Strażnicy Galaktyki też wysoko a klasykę na 3... Wiadomo, że można się czepiać ale na tamte czasy to był bardzo dobry film przygodowy. Ja wiem, kwestia gustu i pokolenia ale podaj mi lepsze filmy z dinozaurami? Do dziś nie zrobiono pod tym względem lepszego kina.
"Ja wiem, kwestia gustu i pokolenia ale podaj mi lepsze filmy z dinozaurami?"
Żaden problem - pierwszy Park Jurajski się kłania.
No jest lepsza, bo krótsza w zasadzie. I chyba tylko dlatego, bowiem obydwie części tak samo mnie rozczarowały. Nawet dość dobry Jurassic World nie zbliżył się do fenomenalnej jedynki. A szkoda.
Obejrzę, jak trafi na Blu-Ray/DVD, to sprawdzę z ciekawości. Choć coś czuję, że to nie będzie nic specjalnego, z racji na słabą kampanię promocyjną.
A i jeszcze jedno: widziałeś może film birdemic? Jeśli nie to obejrzyj, zaczniesz doceniać takie ,, dzieła" jak piraniokonda czy rekinado :)
Widziałem Birdemic. Ten sam poziom mułu co wspomniane przez Ciebie pozostałe dwa tytuły. Nie wiem, co musiało by powstać, bym zaczął doceniać takie "cosie".
Niby tak, ale czy sam z siebie od tak zdecydowałbyś się poświęcić te półtorej godziny na taki film wiedząc, że jest masa lepszych propozycji?
Z takich gniotów widziałem tylko : trzygłowy rekin atakuje. A szkoda że tak nisko oceniłeś tą część parku jurajskiego. A znasz może serie obcy?
No cóż, są pewnie i tacy... A co sądzisz o każdej z tych części? Jaką lubisz najbardziej a jaką najmniej? A może zrobiłbyś zestawienie od najlepsze do najgorsze (według cb)?
Teraz byłoby z tym ciężko. Musiałbym nadrobić wszystkie kontynuacje, ale na razie z powodu nadchodzącej sesji nie za bardzo mam na to czas. Jednakże pierwszy film bardzo sobie cenię.
Na pewno przy okazji dam znać, jak wypadło ponowne "spotkanie" z sagą Xenomorpha. :P
Zaś swoją drogą, ostatnio zagrywam się w Ghost Recon: Wildlands i przez jedną misję aż mnie wzięło na ponowny seans pierwszego Predatora, chyba najlepszego akcyjniaka/horror sci-fi w ogóle.
Spk. Czy ja wiem czy najlepszy... Jeden z lepszych brzmi bardziej adekwatnie ;).
A co sądzisz o predator 2? Do tych na równi z Predatorem mogę zaliczyć też obcy decydujące starcie
Predator 2 jakoś mnie nigdy nie przekonywał jako sukcesor jedynki. Najbardziej pamiętam easter-egg z czachą Xenomorpha. No i Predator mówiący "Shit happens" i inne frazesy pod koniec zbyt mocno wiał groteską IMO. Choć może kiedyś znów obejrzę i zmienię zdanie, bo w zasadzie nie oceniłem jeszcze.