PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=616141}

Zakochani w Rzymie

To Rome with Love
6,3 83 771
ocen
6,3 10 1 83771
5,1 26
ocen krytyków
Zakochani w Rzymie
powrót do forum filmu Zakochani w Rzymie

Tak Alec Baldwin mówi o bohaterce granej przez Ellen Page. I taki właśnie jest ten film. I
właściwie to cały Woody Allen. I ten post będzie dość długi, właśnie dlatego, że najnowszy film
tego reżysera będzie pretekstem do pewnej refleksji o nim samym.

„Zakochani w Rzymie” to zlepek przeplatających się ciągle historyjek. Historyjek błahych
samych w sobie i błaho pokazanych. To jest prawdziwy paradoks, że z jednej strony opowiastki
te pędzą przed siebie na złamanie karku, żadnej nie udaje się pogłębić czy nawet poprawnie
zarysować bo reżyser już musi skakać do kolejnej, zaś ze strony drugiej każda z tych historii
jest nudna, płytka, pozbawiona akcji, błaha i diabelnie naciągana. I znów paradoks w
paradoksie: jak to możliwe, że historia o niczym jest naciągana? Co tu naciągać skoro nic się
nie dzieje? Ano jakimś cudem Allenowi udaje się osiągnąć ten szczyt nieudolności.

Szpanerskie nawijanie o Kierkegardzie, Puccinim i innym Stendahlu (mające być niby takie
intelektualne i zabawne a tak naprawdę nużące i nie prowadzące akcji znikąd i do niczego)
nieumiejętnie próbuje przykryć fakt, że każda z tych historii jest ledwie zarysowana. Widz przy
żadnej z nich nie może się zatrzymać, z żadną utożsamić, w żadną wciągnąć bo już trzeba
pędzić do następnej, z równie niezrozumiałymi, kartonowymi i płytkimi (znów bo reżyser nie
poświęcił im czasu) postaciami i pseudo zwrotami pseudo akcji. Mówiąc krótko i dosadnie:
napisane na kolanie a kręcone z dupy!

Gdyby zdecydować się na 2, max 3 z tych historyjek i rozbudować je, zrobić je porządnie,
dokładnie, powoli, bez bawienia się w reżyserską sztafetę to mogłoby z tego powstać
intelektualne, romantyczne, bezpretensjonalne i naprawdę urocze kino obyczajowe. A tak
mamy pizzę z 85 składnikami. Największy fan pizzy i to nawet rodowity Włoch z Brooklynu:]
powie, że się tego kurna nie da zjeść!

A i same Włochy i Rzym znikają w tym natłoku niczego. Miasto jest nijako sfilmowane. W
porównaniu z Paryżem z poprzedniego filmu Allena to Rzymu tutaj praktycznie nie ma. Dwie
uliczki na krzyż, jakaś odrapana ściana udająca stare termy nocą i zatłoczone jak cholera
Schody Hiszpańskie w finale. Łaaaaaaaaaaał. Kamera z czołówki serialu śledząc jadącego na
rowerze ojca Mateusza bardziej nas zachęca do odwiedzenia Sandomierza niż Allen swoim
szumnym filmem zachęcił do zwiedzania Rzymu.

I Allen tak zawsze. Widziałem mnóstwo jego filmów ale prawie żadnego nie oceniłem w skali
1-10. Niektóre obejrzałem dawno i… pustka. To znaczy wiem, że oglądałem film X bo
pamiętam, że oglądałem, ale o czym był? Pojęcia nie mam. Zapewne o miotającym się po
scenografii i marudzącym o „żanpolu sartsze” i innym „kirkegardzie” Allenie. Niektóre filmy z
kolei pamiętam dobrze ale pamiętam też, że nie dotrwałem do końca. Tak pamiętanych filmów
oceniać się za pomocą cyfr do rankingu nie powinno. Stąd nie oceniłem. Mogę tylko
powiedzieć, że żaden z nich mi się za szczególnie nie podobał. Zawsze to jest jakieś
niedokończone, rozedrgane, urwane w połowie, niedopieszczone, NEUROTYCZNE (ulubione
słowo Allenofilów) a po mojemu NIEDOROBIONE. Ten gościu mniej by pisał i myślał o sobie,
siadał za kamerą raz na 5 lat a nie co chwile wyskakiwał z czym pseudo-nowym; wtedy każdy z
jego filmów byłby naprawdę dziełem! A tak? Facet tylko drażni. Drażni, wkurza, smęci, nudzi,
pierdzi i skończyć nie może.

Jeden jedyny raz Allen usiadł sobie na dupie i nakręcił film powoli, spokojnie i metodycznie na
podstawie scenariusza napisanego przy biurku w gabinecie a nie na kolanie w korytarzu. Było
to kiedy akurat porzucał Nowy Jork dla Europy. Efektem był kapitalne „Wszystko gra.” To był
jedyny jego naprawdę świetny film!
Mnóstwo ludzi twierdziło, że to „najbardziej nieallenowski film Allena” Jeśli tak to ja uważam
tego pana za złego twórcę. Za szpanera, który ze wszystkiego co w historii świata
napisano/nagrano/skomponowano/wynaleziono/zbudowano/pomyślano zna po jednej
linijce/scenie/nucie/śrubce/cegle/bon-mocie i to mu od 40 lat wystarcza, żeby szpanować.

Dziękuję za uwagę. Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 5

Polecam jego "Złote czasy radia" mało znany a jeden z niewielu, który obejrzałem z prawdziwą przyjemnością ;)

Zgadzam się z Tobą, ''Wszystko gra" był zdecydowanie najlepszym filmem Allena, który obejrzałam. Drażni mnie otoczka geniusza kinematografii wokół tego Pana, bo większość jego filmów nie wznosi się ponad przeciętne kino, a ,,Zakochani w Rzymie" są najlepszym tego przykładem...

Miss_Macabra

Dość podobnym filmem do Wszystko gra jest Sen Kasandry, też Allena, może nawet Sen Kasandry mi się bardziej podobał. Ale dla mnie też to jedyne filmy Allena, które naprawdę zapamiętałem i od których się nie odrywałem. No może jeszcze Blue Jasmine. To chyba jedyne (albo jedne z nielicznych) jego filmy, które przedstawiają jakąś historię, umiejętnie prowadzoną od początku do końca, przedstawiają ludzi z krwi i kości i wciągają widza, który jest ciekaw, co się za chwilę wydarzy, jak potoczą się dalsze losy bohaterów.

ocenił(a) film na 5

zgadzam się z tym, że Rzymu w filmie tyle "co kot napłakał" (więcej w tytule niż w fabule:), natomiast jeśli chodzi o te przeskakiwanie z jednej sceny do drugiej, dość chaotyczne przyznaję, brak ciągłości pomiędzy nimi, brak zwartej struktury, ledwie zarysowane sylwetki poszczególnych postaci, może w tym tkwi jakiś sens i urok ukazania w dosyć typowy sposób włoskiej mentalności (?), krzykliwej, kipiącej, gorącej, porywczej, pobieżnej... :)
mimo wszystko nie zakochałem się w Rzymie, może przy kolejnej sposobności? :)

użytkownik usunięty

Podpisuje sie pod tym wszystkimi czterema kocimi lapami... ;)

Od zawsze powtarzam, iz kompletnie niezrozumialy jest dla mnie fenomen tego "tworcy"... Prawdopodobnie jego slawa urosla na jakiejs dziwnej snobistycznej fali swego czasu i to wystarczylo, by z jego nazwiska zrobic samonapedzajaca sie tandetna marke pokorju Natalii Siwiec... Totalnie bezkrytyczni krytycy i media zachwyacaja sie kazdym jego nowym filmem, plus do tego niesamowita promocja w kazdy mozliwy sposob, az do znudzenia... Ale jak widac nie wystarczy miec znane nazwisko i zatrudnic smietanke znanych aktorow, by tworzyc dobre kino... Allen wypluwa z siebie kolejne filmy z predkoscia karabinu maszynowego, jakby sie bal, ze jesli tylko zrobi sobie chociazby krotka przerwe, czy tez wezmie sie za cos dluzszego, to ludzie o nim zapomna i juz nie poworci jego "slawa"... A w sumie szkoda, bo gosc z takim potencjalem, szumnym nazwiskiem i ktory ma szanse na pozyskanie praktycznie kazdego znanego aktora, moglby krecic naprawde dobre filmy ze swietna gwiazdorska obsada... Szkoda.

ocenił(a) film na 9

Odniosę się do jedynie kilku z twoich wniosków.
Po pierwsze, dla mnie większość historyjek z tego filmu co prawda było pozbawionych sensu, poza tą Leopolda, która w sarkastyczny sposób obrazuje niezrozumiałą fascynację mediów ludźmi, którzy nic kompletnie nie osiągnęli, co łatwo zaobesrwować również w Polsce. Co do naciągania fabuły - czy nie na tym polega charakterystyka Allena? W każdym jego filmie wiele rzeczy było naciąganych, ale ja osobiście nie widzę w tym nic złego, ot typowe allenowskie poczucie humoru, nazwałbym je wręcz abstrakcyjnym. Jego filmów nie można traktować zbyt poważnie i należy oglądać je z dużym przymrużeniem oka, bo niektóre sytuacje są 'debilne' i taki jest zamiar twórcy i za to kochają go jego wielbiciele. Mi pędzenie od jednej historii do drugiej nie sprawiło większego problemu, a postaci w tym filmie nie nazwałbym płytkimi, każda ma charakterystykę, w większości wcale nieszabonowe, którą doskonale Allen wyodrębnił z tej zagmatwanej fabuły, przeanalizuj jeszcze raz te postacie, jeśli chce ci się to zrobić, a powinno, skoro tak się o tym filmie rozpisywałeś.
A taki wniosek na koniec: nie pasuje ci styl Allena, ale jest on twórcą powszechnie cenionym i ma duże grono wielbicieli w całej Polsce (ja osobiście cieszę się na film, który będzie kręcony w Krakowie) więc oskarżanie go o niedopracowanie jest moim zdaniem trochę nieprzemyślane.

użytkownik usunięty
de_niro_fan_500

Przepraszam Cię bardzo ale zanim co do czego na temat samego filmu i osoby Allena muszę zadać jedno pytanie: co to niby znaczy twoim zdaniem "nieprzemyślane"? Po prostu nie wiem co chciałeś mi przekazać. Dlaczego użyłeś tego słowa? Mam nadzieję, że nie konkretnie dlatego, że uważasz za "nieprzemyślane" posiadanie mniejszościowej (tak, zdaję sobie sprawę, że większość ludzi ceni Allena) opinii? Mam też nadzieję, że nie uważasz za "przemyślane" i rozsądne wyłącznie podzielanie opinii większości?

Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 9

Użyłem słowa 'nieprzemyślane', ponieważ uznałem, że nie przemyślałeś stwierdzenia, ze Allen filmów nie dopracował. Moim zdaniem w kwestii komedii już nawet nie chodzi o gust filmowy, ale o poczucie humoru, a więc całkowicie rozumiem dlaczego komuś może się nie podobać allenowski humor, tym bardziej jego filmy ( ja np. nie mam pojęcia co ludzi śmieszy w Monty Pythonie). Po prostu Allen większość filmów dogłębnie przemyślał i dopracował, nawet jeśli efekt końcowy nie musi się wszystkim podobać, dlatego powinieneś moim zdaniem użyć innego sformułowania.

de_niro_fan_500

Moim zdaniem film jest dopracowany, bardzo udany.

użytkownik usunięty
de_niro_fan_500

No i git. To się dogadaliśmy :)

To w takim razie kompromisowo: Ty zostań przy Allenie a ja przy wywołanym przez Ciebie do tablicy Monty Pythonie bo akurat mnie śmieszy w nim wszystko :]

Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 8
de_niro_fan_500

Dobrze powiedziane.

użytkownik usunięty
de_niro_fan_500

"Po pierwsze, dla mnie większość historyjek z tego filmu co prawda było pozbawionych sensu", poza tą Leopolda, która w sarkastyczny sposób obrazuje niezrozumiałą fascynację mediów ludźmi, którzy nic kompletnie nie osiągnęli, co łatwo zaobesrwować również w Polsce. Co do naciągania fabuły - czy nie na tym polega charakterystyka Allena? W każdym jego filmie wiele rzeczy było naciąganych, ale ja osobiście nie widzę w tym nic złego, ot typowe allenowskie poczucie humoru, nazwałbym je wręcz abstrakcyjnym. Jego filmów nie można traktować zbyt poważnie i należy oglądać je z dużym przymrużeniem oka, bo niektóre sytuacje są 'debilne' i taki jest zamiar twórcy i za to kochają go jego wielbiciele. Mi pędzenie od jednej historii do drugiej nie sprawiło większego problemu, a postaci w tym filmie nie nazwałbym płytkimi, każda ma charakterystykę, w większości wcale nieszabonowe, którą doskonale Allen wyodrębnił z tej zagmatwanej fabuły, przeanalizuj jeszcze raz te postacie, jeśli chce ci się to zrobić, a powinno, skoro tak się o tym filmie rozpisywałeś.


Hmm ciekawe z psychologicznego punktu widzenia jest to co napisales... Taka opnie moznaby rowniez napisac np o wiekszosci polskich komedii ostatnich lat... Tyle, ze po naszych koemdiach jedzie sie bezlitosnie (zasluzenie zreszta), a filmy Allena, mimo ze porownywalnych lotow sa chwalone i "doceniane" i na sile szuka sie w nich sensu i glebi uzywajac oczywiscie gornolotnych slow. O filmie "kac wawa" tez mozna napisac ze glupota filmu byla zamierzona, a postaci sa stworzone nieszablonowo i mozna sie w nich doszukac ciekawych konstrukcji osobowosci - kazdy pewnie cos znajdzie... :) W ogole to litosci, zebym w nedznej komedii mial sie doszukiwac charakterystyk postaci, conajmniej jakby to byly filmy bergmana czy podobne... Dla mnie Allen jest artysta tandety i kiczu, mistrzem snobow, wylansowanym tak jak wszystkie dody, mandaryny, justin bimber i cala reszta im podobnych... Nijakie toto, a w niewyjasnionych okolicznosciach sprzedaje sie doskonale... nazwisko Allen zostalo wylansowane jako doskonale sprzedajaca sie marka i maszynka do zarabiania pieniedzy. Szkoda, ze ludzie nabieraja sie na to...

I jeszcze:
A taki wniosek na koniec: nie pasuje ci styl Allena, ale jest on twórcą powszechnie cenionym i ma duże grono wielbicieli w całej Polsce (ja osobiście cieszę się na film, który będzie kręcony w Krakowie) więc oskarżanie go o niedopracowanie jest moim zdaniem trochę nieprzemyślane.

'j. bimber', 'r. patison' i wielka rzesza wszelakiej masci im podobnych "artystow" roznych nurtow tez jest doceniana i wielbiona przez miliony na calym swiecie, jednak nie oznacza to, ze jest to cos, co warto nasaldowac i poprzez psychologie tlumu lykac bezkrytycznie jak mlody pelikan... Litosci... Wiekszosc ludzi na tym forum z uporem maniaka broni filmow Allena chociazby byly nie wiem jak tandetne, tak jakby sam fakt, ze stworzyl to Allen oznaczalo genialne kino... Miejcie zesz ludzie troche wlasnego rozumu, realnego spojrzenia na swiat i obiektywizmu...

ocenił(a) film na 9
de_niro_fan_500

Brawo! 100% racji

ocenił(a) film na 9
markiza55

Moja odpowiedź była do dimmiu, nie do de_niro_fan_500

ocenił(a) film na 6

"Kamera z czołówki serialu śledząc jadącego na rowerze ojca Mateusza bardziej nas zachęca do odwiedzenia Sandomierza niż Allen swoim szumnym filmem zachęcił do zwiedzania Rzymu." - najlepsze podsumowanie całego "uroku" Rzymu w tym filmie :D

Film średni, miałki, ale za jeden-dwa wątki w miarę zjadliwe, podwyższyłam ocenę.

ocenił(a) film na 7

Dosadnie i treściwie :) Świetnie napisane.

Aczkolwiek mnie, mimo iż pustota kartonowego Rzymu poraża, bardziej drażni kolorowa jak choinkowa bombka, wydmuszka "Paryż".

Też uważam "Wszystko gra" za najlepszy film Allena.

użytkownik usunięty

Pewnie masz sporo racji, zwłaszcza gdy chodzi o późnego Allena, który powtarza swoje stare chwyty, ale w gorszej, niedbałej wersji. Moim zdaniem z tych późnych niezłe są jego filmy bezpretensjonalne, które niczego nie udają, np. Klątwa skorpiona czy Drobne cwaniaczki, Natomiast najlepszy Allen to są lata 70. i 80. Od Wszystkiego co chcielibyście wiedzieć.... do Hannah i jej siostry. Jest tam też kilka filmów słabszych, ale i kilka takich, które zapewniają Allenowi miejsce w historii kina. Nie jest to może jakaś superelita, ale wyższa klasa średnia :-)

ocenił(a) film na 3

Podpisuję się pod tym obiema rękoma.

Doskonały tekst.
Dokładnie tak myślę o Allenie jak napisałeś.
Dziękuję.

Rajwant

Bardzo niesprawiedliwy momentami.

ocenił(a) film na 1

słaby film a Ellen Page wręcz drewno jak we wszystkich filmach niestety psuje kolejny film swoim brakiem umiejętności aktorski

ocenił(a) film na 1

już to kiedyś napisałem i dostałem mocne zje... od wielu, napiszę to tutaj jeszcze raz jak do wielu filmów, twórców trzeba dorosnąć tak z Allena się wyrasta niestety taka prawda. Za moich młodzieńczych lat Allen był ciekawy z wiekiem okazało się, że to wydmuszką i to mocno popękana do bólu przewidywalny.
Lata temu kiedy w telewizji był Tony Halik i Elżbieta Dzikowska, kiedy dzieciak, młodzieniec wstydził się podejść do dziewczyny, pryszcze na nosie były katastrofą życiową a starym dziadom z Policji i UB na podwórku przeszkadzały dzieci biegająco po trawniku wtedy Allen wydawał się ciekawy, wygadany, strzelający lekko abstrakcyjnymi twierdzeniami, kiedy człowiek dorasta sam sobie tworzy świat po swojemu i Allen stał się zwyczajnie nudny, bezbarwny, monotonny jak dziadek który bez solniczki w kwiatki nie zje obiadu.

Powiedziałem to co czuje oglądając Allena z Allena się wyrasta. Pseudo ynteelktualiści dla których jazz jest częścią życia bo tak wypada i świadczy o ich przynależności do "elyty" to samo miejsce ma Allen właśnie nie wypada powiedzieć, że się z niego wyrasta, że są lepsi ciekawsi i nie ma co oglądać Allena zwyczajna strata czasu. Za takie słowa już z marszu dostaję etykietkę płytkiego hahaha niestety.

ocenił(a) film na 3

Nie przepadam za filmami Allena, dlatego też widziałem ich jedynie kilka.

Jednak zarzucanie "Zakochanym w Rzymie" płytkich, nierealnych scen to... to ignorancja. Przecież taki był zamysł. To parabola i satyra - czyli specjalnie zostawia się płytkich, jednowymiarowych bohaterów i przejaskrawione sytuacje, bo nie o nich tu w ogóle chodzi, a uwypuklenie pewnych mechanizmów.


Polacy są bardzo spiętym narodem i brak im dystansu do siebie, ale też do otaczającego świata, przez to nawet mimo inteligencji, mają problem z dostrzeganiem celowych zabiegów, które polegają na niedosłownym przekazywaniu treści po przez wyolbrzymienie pewnych sytuacji, postaci, zachowań - przy czym Allen w tym filmie robi to tak łopatologicznie, że nawet ja to wychwyciłem. Co nie do końca jest zaletą.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones