jakim cudem gwyneth dostala za ta role oskara, zastanawiam sie ilekroc ogladam ten film ?????????????????????????????? ????????????????
widocznie się pomylili, bo w tym filmie to chyba tylko Szekspir był w miarę ciekawą postacią, ona nic nie wniosła ciekawego do filmu...-))
Moim zdaniem Gwyneth zagrała dobrze- nawet bardzo dobrze, w porównaniu z innymi jej filmami. Gdybym jednak nie wiedziała, że dostała Oskara, nie podejrzewałabym jej o to. A jednak. Niech ma! Wyszło naprawdę fajnie.
A według mnie była dobra. Zwłaszcza, kiedy recytowała fragmenty dramatu. Jedna z niewielu komedii romantycznych, które warto obejżeć. I w dodatku nieżle zagrana.
dokładnie tez tego nie rozumiem szczególnie, ze wtedy rywalizowała z nią Cate Blanchett ("Elizabeth") a zagrała w tym filmie po prostu fenomenalnie. Natomiast Paltrow była nijaka. Film być może przyjemny ale nic poza tym. Na pewno nie oskarowy.
może w komisji oskarowej zasiadał tatuś;P
Wszystko zasługa kampanii reklamowej Miramaxu. Część głosujących bedących w Akademii zapewne nie widziała roli Cate Blanchett, a że Miramax promował Zakochanego Szekspira i rolę Paltrow w każdy możliwy sposób to się na nią zagłosowało. 'Tak promowana to zapewne rola świetna - w opisie filmu jest też, że przebiera się za faceta to rzeczywiście musi być w tym doskonała' - zapewne na takiej zasadzie działa większa część głosujących.
Rolę Gwyneth bardzo lubię, ale Oscar to monstrualna pomyłka. Tylko Blanchett żal...
GFanem Cate jestem od dawna. Dawniej myślałem że zamast Cate oscara dostała wtedy Swank za Chłopaki nie płaczą, (nie cza sna łzy). Akle gdy dowiedziałem zsię że ta chałowata komedia z kiepską Parltlow dostała tego oscara to mnie skręciło.
tak się składa że sytułacja jaki film właśnie jest w kinie, praktycznie nie wpływa na ocene akademi, ponieważ jurorzy przed podjęciem decyzji mają obowiązek obejżenia wszystkich filmów - i napewno widzieli Blanchett w świetnej roli Elżbiety I.
Moim zdaniem Gwyneth dostała za tą rolę oskara, ponieważ świetnie zagrała Violę. Zresztą zagrała z całą skalą wrażliwości i doskonale wczuła się w rolę i sytułacje Violi. Już nie mówiąc o przejmujących monologach.
Pozatym w tym czasie była dobrze zapowiadającą się aktorką - w tym samym roku zagrałą świetną rolę Estelii "Wielkich Nadziejach", a wcześniej w 95. w "Siedem"
Zresztą każdy wiedział że Blanchett, dostanie prędzej czy później oskara. Bo jest świetna ;)
Widzę, że nie sama mam takie odczucie.
Gdy przeczytałam na okładce wydania DVD, że tyle nagród dostał ten film w tym za rolę Gwyneth Paltrow... Myślę sobie, ze byc moze źle ją oceniłam. Że może jest dobra aktorką. A może tylkota rola jest taka wybitna...
Jednak im dłuzej film leciał, tym bardziej zastanawiałam sie czy to ja nie potrafie ocenić aktora, czy to jednak Akademia się tym razem pomyliła.
Na szczęście widzę, że nie jestem sama, która uważa, że Paltrow nie była rewelacyjna. Jak dla mnie przeciętna rola złej aktorki.
Natomiast Geoffrey Rush był świetny. Pomyśleć, że 'poznałam go' dopiero po Piratach, ale lepiej późno niz wcalne, prawda? =)
Ogólnie film... moze był. Sympatyczny. Da sie oglądnać, ale bez większej rewelacji. I wg mnie nie zasługuje na tyle nagród jakie otrzymał.
A od kiedy to oscar jest wyznacznikiem aktora? Połowa z osób, które otrzymały tą nagrodę na nią nie zasługuje. To zależy od subiektywnej oceny dokonanej przez członków AMPAS.
Zagrała dobrze, ale Oscar to za dużo, jak pomyślę ile aktorów zasłużyło na tą nagrodę i jej nie dostało, np. Ralph Fiennes za Listę Shindlera gdzie zagrał genialnie.
Nie chodzi o to czy Oskar jest wyznacznikiem dobrego aktora, czy też nie - miałam na myśli, że skoro jakaś aktorka dostaje tak prestiżową nagrodę, znaną praktycznie przez wszystkich. Nawet najmniej zorientowany w filmach człowiek wie o Oskarze itd. to coś w tym musi być... Macie racje, już wiele razy zdarzały sie pomyłki lub przyznanie nagrody człowiekowi, który na nią nie zasługiwał bądź ktoś jej nie otrzymał za wybitną i wspaniałą rolę. Jednak nie możesz zaprzeczyc, że jeśli widzisz napis "Oskar za najlepszą rolę kobiecą" przyciąga twoja uwagę i chciałbyś zobaczyc jak spisł się aktor/aktorka. A gdy jest to jeszcze osoba, którą nie uważasz za dobrą/dobrego twoja ciekawość jest tym większa. I tutaj spotkał mnie zawód - bo w mojej opini nie była to rolą ani wybitna, ani przyciągająca uwagę - przeciętna jak tysiace innych...
Co do Oscarów, to wystarczy chociażby poczytać "Ojca chrzestnego" M. Puzo, żeby zobaczyć jak to się bardzo "merytorycznie" odbywa. :)))
moim zdanem to m.in. kwestia tego, że grała kogoś, kto gra kogoś innego, kto gra jeszcze kogoś innego ;P
i w ogóle dobrze tu grała
Co do nominacji do Oscara: Czonkowie Akademii nie maja obowiazku ogladac wszystkich filmow. Sa terminy zgodnie z ktorymi kazde studio musi dostarczyc promowane firmy do oceny. Jesli tego nie zrobia, to film przepada w nominacjach i nagrodach.
Co do Gwyneth - to naprawde swietna aktorka, ale jej rola w tym filmie w porownaniu z Cate Blanchet w Elizabeth byla delikatnie mowiac - mierna. Cate zdecydowanie zasluzyla nanagrode. Tak samo jak zasluzyla na nagrode za role w Notatkach o Skandalu oraz Elizabeth - Golden Age.
No ja wlasnie tez zadaje sobie to pytanie. Cate na pewno zasluzyla swoja niesamowita kreacja Elzbiety I, natomiast Gwyneth... nic a nic. Zagrala w porzadku, ale bez fajerwerkow. Ot tak. Po prostu. Oskar zdecydowanie niezasluzony.
ja natomiast ilekroć oglądam film, utwierdzam się w przekonaniu jak świetnie zagrała - ok, specyficzny film, rzadko kiedy komedię romantyczną sensu stricte (jaką nie jest np Titanic) obrzuca się taką ilością nagród
sama Gwyneth też rozumiem wzbudza różne odczucia, może się nie podobać jako kobieta (ja ją właśnie tak odbieram), co z pewnością nie pozostaje bez znaczenia dla wielu widzów, ale aktorką jest co najmniej bardzo dobrą, co pokazała w niejednej już roli
przyznam, nie widziałem Elizabeth, nie zamierzam się więc spierać czy zasłużyła na oscara bardziej niż Blanchett, ale jedno dla mnie nie ulega wątpliwości - oscar za główną rolę kobiecą ad 1998 trafił w jak najbardziej właściwe ręce!
To pytanie i mnie spędza sen z powiek:) Ta decyzja Akademii jeszcze bardziej podkopała w moich oczach autorytet Oscara, który mimo wszystko jest nagrodą b. komercyjną, a jury wydaje się momentami nadzwyczaj krótkowzroczne. Skoro Kenneth Branagh do tej pory nie dostał osławionego Oscara za żaden ze swoich filmów (bardziej zresztą doceniono by go przyznając mu Order Imperium Brytyjskiego), to nagrodzenie Gwyneth Paltrow aż nadto dobitnie odzwierciedla faktyczny status AASiWF..:)
Wiesz, gdyby Akademicy chcieli mu przyznać nagrodę bo zasłużył za któryś z filmów, toby dopiero świadczyło o komercji Oskara. Dostanie jak uznają że jest najlepszy w danym roku - przynajmniej teoretycznie tak powinno być.
I tak samo o tej krótkowzroczności - Akademicy nie maja patrzeć w przyszłość, tylko oceniać konkretny rok. Przynajmniej (powtarzam się) w teorii.
Ilekroć?? ja raz ledwo zmęczyłem, żona namówiła do seansu. Cud ze nie zasnąłem, jedyna rola która mi się podobała to była Geoffreya Rusha a tak to jestem na nie.
Tez sie dziwie.Gwyneth powalajaco nie zagrala,widzialam jej lepsze role.Nie wiem czemu go dostala.
Cate Blanchett była wyedy nominowana za Elizabeth!!! To jest chore! Paltrow i Oscar!?