Bardzo sympatyczna i urocza komedia, którą oglądałem już ładnych kilka razy, ale ciągle mnie bawi jak za pierwszym razem. Brendan Fraiser spisał się pierwszorzędnie i grana przez niego postać mimo, że bawi budzi też wiele sympatii, a elizabeth hurley jak zwykle świetna i seksowna (swoją drogą to mój ideał kobiety). Niektóre motywy z tego filmu typu bycie kolumbijskim baronem narkotykowym czy najbardziej wrażliwym mężczyzną na świecie są dla mnie absolutnym mistrzostwem gatunku. Bardziej poważne momenty nie ustępują komediowym co dosyć rzadko zdarza się w komediach i happy end wyszedł naprawdę świetnie.