Mój ulubiony film Hitchcocka i chyba wszechczasów. Scena z sekwoją, na dzwonnicy, w kwiaciarni i ten finalny pocałunek zawsze przyprawia mnie o dreszcze.
Gdyby Hitch zawsze tak bolał jak tym razem, a jego rozbudowane intrygi służyły przede wszystkim łamaniu milionów serduszek, to cały pokój bym nim przyozdobił.