Racibórz tysz pozdrawia

Gryfnie dziynkuja - i z Pón Bóczkiym! Coby w te Świynta Dzieciontko prziszło ku nom niy ino pod choinka, ale przódy do samego serca. I do Raciborza tyż. :)

A ja jestem z Sosnowca, i się zgadzam z tobą w 100 procentach, Śląsk to nie baśń, to jest normalne życie. Pozdrawiam serdecznie,
gupi gorol

Dziękuję za te słowa - choć od razu chciałbym zaznaczyć, że sama baśniowość by mi nie przeszkadzała. Bardzo lubię filmy Kolskiego, które przecież są na wskroś oniryczne. Baśń to nic innego jak swoista forma prawdy. Gorzej jeśli coś chce baśń udawać, a do tego podszyte jest cynizmem (którego w prawdziwej baśni nigdy nie spotkamy).

A propos Sosnowca, tu już całkiem na marginesie - gdy mieszkałem w Mysłowicach, jako dziecko postanowiłem raz przejść magiczną rzekę (Przemszę), by na własne oczy sprawdzić, jak wygląda ta baśniowa "kraina goroli" ;) (wbrew obiegowym opiniom, wcale nie mówiło się u mnie w domu o Sosnowcu źle - ale często podkreślało się odrębność, stąd moja ciekawość). Poszedłem torami tramwajowymi, dochodząc do Dańdówki. Ku mojemu wielkiemu zdumieniu (miałem wtedy 7 lat) ujrzałem tam takie same familoki, takie same dzieci i ludzi - ani jednego smoka. W ten sposób padają mity. ;) Pozdrawiam Sosnowiec!

sz_adam !

Jak to się wszystko fajnie czytało ! Dziękuję.
a sam film już mnie nie tak ciągnie.

Gorol urodzony w Katowicach.

Miło mi. A przy okazji - według mnie ktoś, kto się urodził na Śląsku - ba, nawet jeśli się nie urodził - a przyswaja sobie śląską kulturę, szanuję ją i stara się w nią wtopić, już przez samą swą postawę staje się Ślązakiem. :) Pozdrowienia od Ślonzoka, który dziś przyswaja kulturę Łemków, Bojków i Pogórzan (bo obecnie mieszkam na dalekim wschodzie Karpat). :)

I jeszcze na marginesie - tyż żech sie w Katowicach urodził. :)

Dzięki, miło usłyszeć

Niy byda godoł bo niy lubia.Mom takie prawo jako Ślonzok od wielu pokolyń .
Film niewiele pamiętam ,ale skoro oceniłem na 7 musiał być dobry :)
Na marginesie (trafiłem tu przypadkiem po wielu latach od zobaczenia filmu)
Pokazaliście jak fajnie może wyglądać rozmowa pomiędzy normalnymi,myślącymi ludźmi ,nawet jeśli pochodzą z dwóch różnych stron dawno nieistniejącej barykady. Mieszkam w Mysłowicach,500 metrów od Trójkąta Trzech Cesarzy - punktu ,w którym stykały się trzy cesarstwa i trzy różne kultury.
Ponieważ żyję już bardzo długo i co nieco poznałem mieszkańców z tych trzech krain mogę pozwolić sobie na stwierdzenie,że o wiele więcej nas łączy niż dzieli (przynajmniej ja wolę porządnego człowieka zza Przemszy niż barana z mojej strony :)
Pozdrowienia dla Autora wątku i Rozmówców śle Hanys,którego najlepszym kumplem jest Gorol z Sosnowca :)