Po rewelacyjnych,wręcz genialnych "Skazanych na Shawshank" dostałem mało strawna,niemiłosiernie długą bajkę o myszce,dobrym strażniku i olbrzymie o wielkim sercu i zdolnościach nadprzyrodzonych. Wiem,to King,ale jednak. Taka obsada,taki reżyser i taki budżet zasługiwał naprawdę na coś lepszego,choć w połowie tak dobrego jak wcześniejsze więzienne arcydzieło z Robbinsem i Freemanem.