Nie znam lepszej adaptacji powieści na potrzeby filmu. Wg mnie powieść Reymonta taka sobie, ale na moc filmu ma wpływ genialne aktorstwo i muzyka i może to tak bardzo wzmacnia ten fim w stosunku do słowa pisanego. A pisanie o antysemityzmie Reymonta czy Wajdy to bzdury. Prawda historyczna nie zawsze odpowiada aktualnej polityce.
Powieść Reymonta jest świetna, moim zdaniem "Ziemia Obiecana' jest lepsza od Chłopów, gdyż zwyczajnie jest łatwiejsze w czytaniu i dzieje się w latach 80. XIX wieku w przemysłowym mieście Łódź, co oczywiście nie umniejsza tej wspaniałej powieści, słusznie nagrodzonej nagrodą Nobla. Film oglądałem dość dawno, ale byłem rozczarowany kompletnym pominięciem postaci dr. Wysockiego, tak istotnego w książce, gdzie był pozytywną postacią i lubiłem fragmenty o nim. I z pewnością, koniec filmu zupełnie odstaje od tego, co założył Reymont, gdyby nie to, podejrzewam, że wystawiłbym 10, a tak mocne 9. Ulubiona moja powieść, obok Nędzników. Reymont był geniuszem.
Z pewnością nie. Zwłaszcza za obecnego rządu, który mam nadzieję zostanie kiedyś rozliczony za swoje lata.
Trudno to nazwać adaptacją. To jest wybór obrazów inspirowanych powieścią. A ponieważ Wajda był wtedy w szczytowej formie, są to w większości obrazy genialne.
Gdyby starał się być bardziej wierny Reymontowi i zrobiłby serial na 10 godzin, wyszłoby gorzej. Może też nieźle (coś jak "Z biegiem lat..."), ale na pewno nie genialnie.
Adaptacją ten film jest, ponieważ zachowana jest akcja, czas i miejsce przeniesione z powieści. Natomiast jeżeli np. Borowiecki by działał np. w innym czasie to wtedy zwykle pisze się, że film nakręcowno w oparciu o . . . itd.
Raczej nie ma filmu, który oparty na jakieś powieści, pokazywał by to co jest napisane strona po stronie, jest to po prostu niemożliwe.
No nie bardzo zachowane. Pisałem tu już kiedyś w innym wątku o rowerach. W czasie, kiedy się dzieje akcja powieści, takich rowerów jak na filmie w Polsce jeszcze nie ma. Reymont nic nie pisze o rowerach :-) Wajda to sobie wymyślił.
Dla mnie adaptacja to próba jak najwierniejszego odtworzenia utworu literackiego. A Wajda z tego świadomie zrezygnował. Te rowery to tylko taki symbol swobodnego stosunku do tekstu i realiów, ale podobnych inwencji jest tam dużo więcej.
Bez przesady Szanowny Vigilate, w każdym filmie historycznym na pewno znalazłyby się tego rodzaju lapsusy. Pozdrawiam :)
Ale tu nie chodzi o lapsus w sensie, że scenografowi coś się pozajączkowało, jak np. z portretem cara. Wajdą sobie po prostu zmyślił całą scenę rowerową, której nie ma w książce, a jemu fajnie pasowała, bo przy okazji leciały ujęcia sielskiego polskiego krajobrazu potem skontrastowane z dymami z kominów Łodzi i fabrycznym łoskotem.
Dlatego uważam, że to bardzo swobodna adaptacja. Taka z dopisywaniem swojego :-)