Gdy ją poznajemy dostajemy informację o tym, że odbywała wyrok. Jest to istotny trop interpretacyjny. Wtedy jednak można potraktować to jako jeden z elementów służący do sympatyzowania z bohaterem. Wiemy za co. To co bylo na plus na początku opowieści okazuje się być diametralnie inne pod koniec. Zula to antagonistka. Wydarzenia z przeszłości są próbą usprawiedliwienia jej późniejszych czynów ale ostatecznie pod koniec filmu to ona okazuje się antagonista. Zimna, wyrachowana manipulantka, która doprowadziła do upadku Wiktora, zostawiła syna.
Ja w ogòle nie rozumiem wielu decyzji Zuli, dlaczego opusciła Paryż i zostawiła Wiktora?
Pewnie rozczarowało ją to, że świat nie tańczy tak jak ona tego chce a musi się do niego dostosować. Wolala więc wrócić do kraju gdzie miala zapewnioną pozycję i faceta, który miał kontakty. Zula pozadala wladzy, bycia podziwiana. Później gdy już osiągnęła sukces zrozumiała, że nie jest kochana tak jak powinna, pewnie popadla w chorobę psychiczną i stąd final z Wiktorem, który też był chory ale z miłości do niej a ona go wykorzystała.
De facto film jest portretem autodestrukcyjności. Istnieje teoria, która tłumaczy tendencje autodestruktywne jako próbę odzyskania kontroli. Kiedy przeraża wizja niespodziewanego i potencjalnego rozpadu struktur, pojawia się napięcie, oczekiwanie aż "wszystko się rozleci". Aby pozbyć się napięcia, osoba zamiast czekać na potencjalne złe zakończenie, postanawia sama, "na własnych warunkach", zniszczyć daną rzecz.