Bardzo dobry przykład kina islandzkiego (obok genialnego noi albinoi). Przede wszystkim nie pozwala zapomnieć, jak ważna jest natura, jak nie wolno jej bagatelizować i jak od niej jesteśmy zależni, jak nasze życie od niej jest zależne.
Ale prócz tego, uważam, że reżyser pokazał jeszcze jedną istotną sprawę, że warto ufać swoim przeczuciom, że trzeba dobrze obserwować i wsłuchiwać sie w otoczenie, trzeba być na nie otwartym, a nie zamykać się w racjonalnych pułapkach.