PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=729537}
6,0 14 346
ocen
6,0 10 1 14346
6,1 32
oceny krytyków
Zjednoczone stany miłości
powrót do forum filmu Zjednoczone stany miłości

Jak żyję już 50 lat na tym świecie i widziałem tysiące filmów, to takiego kiczu, prostactwa umysłowego, pseudo artystycznej pornografii, prymitywizmu intelektualnego - nie widziałem!
Jestem mimo wszystko zwolennikiem konsensusu artysty z interlokutorem. Ale w tym przypadku jest to dalekie do osiągnięcia. Zwykle nie mam kłopotu z werbalizowaniem swoich emocji, ale tym razem wściekłość z powodu straconego czasu sięgnęła zenitu, więc się ograniczę tylko do parlamentarnego opisu poniżej. Zwykle marzę o komunikatywności między widzem a twórcą, czyli twórcą a tworzywem (cytując klasyka), oczywiście bez żadnej pruderyjnej dezynwoltury. Ale tym razem było to niewykonalne!
Film kojarzy mi się z pewną sceną z klasyki naszej świetnej kinematografii, gdzie Maklakiewicz wraz z Himilsbachem, siedzą na statku i dyskutują nad kondycją polskiej kinematografii.
Ale już począwszy od obrazu społeczno-politycznego rysu lat 90-tych, nakreślonego przez scenariusz człowieka, który nic nie wie o tamtych czasach, bo jakże mógł cokolwiek wiedzieć mając 10 lat, zaczyna się horror nudy.
Odnosi się wrażenie, że jest obraz tego, co pokazywali w tamtych latach w TV widziany oczyma rozedrganego dziecka po traumatycznych przeżyciach, skonsolidowany tym co powtarzali rówieśnicy w podstawówce po swych rodzicach.
Ponadto brak w filmie widocznego jakiegokolwiek wątku przyczynowo - skutkowego.
Mastershot`y przesadnie rozmemłane. Przebitki zamiast 5- sekundowe, przeciągnięte ponad 30 sekund. Pseudoartystyczne ujęcia prymitywnej pornografii. Nagie 80-letnie nieestetyczne ciała kobiet, niczym ze znanych scen z selekcji w obozie koncentracyjnym światowej klasy reżysera, chyba miała dodawać pikanterii, ale była żałosna!
Biegający nadzy mężczyźni z dyndającymi fajfusami podczas konsumpcji kanapek.
Obleśne wręcz ujęcia, na siłę erotyzowanych wątków, zakończone reportażem obrzydliwie realistycznym - tryskających z ust wymiocin podczas torsji jednej z głównych aktorek.
Stawiam każdemu pół litra, kto wytłumaczy mi po co ten film został zrobiony? Pomijam osobiste pobudki reżysera i scenopisarza w jednej osobie.
I błagam, nie wierzcie w pozytywne recenzje o tym filmie, bo wiadomo kto je wypisuje i po co !
Zastanawiam się kto i z jakiego powodu wyasygnował pieniądze dla takiego tworu beztalencia?

KowalskiSS

oo, wystarczyło napisać,że zmarnowany czas i film do kitu :D

KowalskiSS

Popieram. Należy też dodać kwestie przekazu lub niestety - jego braku. Współczuje wszystkim odbiorcą, którzy widzą głębie tego filmu tak jak przywołana scena "jadamy kanapki z gołymi fajfusami" - moje ubolewanie. Uważam, że wiele scen z tego filmu można znaleść w tanim, niemieckim pornosie kręconym w piwnicy.

ocenił(a) film na 5
thenaturat_3

"Odbiorcom".

ocenił(a) film na 6
thenaturat_3

To jest w sumie zabawne, ile błędów ortograficznych popełnili w sumie krytycy tego filmu. Gdybym tak miał czas pracę pisać, to analiza gustu na podstawie ortografii byłaby świetnym materiałem. :)

hyrkan

bardzo jesteś żałosny że czepiasz się błędów ortograficznych a sam nawet filmu nie widziałeś panie 'krytyku' hahaha kolejny twój trolling ? brawo.

ocenił(a) film na 6
Mothyff

Bardzo często się czepiasz błędów językowych. Przy tym ja czepiam się zasadnie, a Ty jeszcze nie odróżniasz zdania od równoważnika zdania.

(Inna różnica: ja sprawdzam, czy mam rację. Ty mnie wyśmiałeś, ale nie sprawdziłeś, czy słusznie.)

(Widziałem)

hyrkan

pisałeś wielu ludziom tutaj że filmu nie widziałeś, więc znowu kłamstwa? poza tym to czy widziałeś film czy nie to nie błąd językowy baranie a fakt.

ocenił(a) film na 6
Mothyff

1. Kwestia błędów językowych świadczy o Twojej hipokryzji.

2. Jeśli najpierw piszę, że nie widziałem, potem mija trochę czasu i piszę, że widziałem, to istnieje proste wyjaśnienie. Zobaczyłem ten film już po tym, jak pisałem, że go jeszcze nie widziałem. :)

Umyka Ci spora część rzeczywistości.

hyrkan

ale już wtedy trollowałeś ludzi, jeszcze nie widząc filmu. a więc - won trollu!

ocenił(a) film na 6
Mothyff

:D
Zdajesz sobie sprawę, że dołączyłeś do rozmowy ze mną?

ocenił(a) film na 6
KowalskiSS

Myślę, że z założenia scenariuszowego to miał być dobry, nietuzinkowy film. Jednak nie wyszło. I zgadzam się, że pewne sceny nie tylko były zbędne, ale przede wszystkim niezrozumiałe było ich zaistnienie w tym (i jakimkolwiek w ogóle) filmie (nawet nie chce mi się ich przypominać, poza tym już je opisałeś). Pani Nieradkiewicz jak zwykle epatująca u Wasilewskiego swoją nagością. Nie wiem po co. I porównania do Almodovara, Dolana, Ozona... nieporozumienie.

ocenił(a) film na 7
majkalipcowa

Zapomnieliście kochani jeszcze dodać że wszyscy którzy ten film nagrodzili jedną z najważniejszych nagród na świecie w Berlinie nie znają sie kompletnie na kinie! Łącznie z Meryl Streep, a w zasadzie z nią na czele, bo osobiście gratulowała reżyserowi jako przew. jury. Za ten film Wasilewski trafił też na listę najciekawszych, wartych obserwowania młodych twórców z Europy. Zakładam, że tam również, wśród krytyków z całego świata, zasiadają kretyni. Zostańcie przy "Pile mechanicznej" kochani, szczytem wszystkiego niech będzie wybitna dla was zapewne "Gra o tron". :-(

justykob

Ale po co takie pretensjonalne pierdoły? Myślę, że powyższy komentarz był dość wyważony. Wiemy, że nagrody na ważnych festiwalach bywają kontrowersyjne i nie każdemu dany film musi się podobać. To oczywiste. Kilka dni temu w Wenecji nagrodzili 4-godzinny czarno-biały dramat o zemście z Filipin. Brzmi jak synonim kina niestrawnego, ale zobaczymy. Zjednoczone stany miłości miały bardzo duży potencjał i osobiście rozczarowałem się, jak dawno mi się to nie zdarzyło. Historie bez puenty, niepotrzebna nagość i scenki rodzajowe. Pewnie problem w tym, że nie potrafiłem się zainteresować losem tych kobiet, bo był trywialny, wielokrotnie już widziany. Z tą różnicą, że mamy rok 90 na głębokiej prowincji i spełnienie swoich pragnień albo zmiana życia nie jest taka prosta, o ile w ogóle możliwa. Natomiast porównania Wasilewskiego do Almodovara, Ozona czy Dolana zapewne polegają głównie na tym, że cała czwórka jest homoseksualistami i kręci filmy głównie o kobietach lub innych homoseksualistach, które są mocno wystylizowane.

ocenił(a) film na 6
maxplastic

Nie w każdym narodzie tyle osób ma kompleks nagości. Temat ciekawy. Jeśli się nie chce czytać o Finach czy Japończykach, warto choć o Czechach, jak się zabawnie w kilkadziesiąt kilometrów (jeśli nie kilkadziesiąt metrów mostu na Olzie) zmienia mentalność.

Natomiast co to "nie każdemu się film musi podobać", to powiem tylko, że bardzo różnie można to zrelacjonować. Ja bym wybrał "ten film mi się nie podobał". Im bardziej natomiast ludzie zaczynają ściemniać o scenach bez uzasadnienia (jakbyście, dzieci, oceniali film przez uzasadnienie scen), o ilości nagości (a film o portierze ma pewnie przesadnie dużo portierów, film o rekinie nadmiar ryb? Podpowiesz mi, jakie proporcje seksu/ryb/portierów są odpowiednie, skoro to nie twórca decyduje, co chce akurat pokazać?), o obiektywnej jakości (mierzonej zawsze tylko ilością chamstwa komentatora, bo zawsze bez argumentu), tym bardziej można im odpowiedzieć, że poza nimi są też krytycy wykształceni, związani z branżą filmową nie tylko przez piracenie filmów raz w tygodniu i głupie odzywki na forum, są nagrody i jest wiedza filmowa.
Nie tylko są gremia ekspertów, które pojedynczy gimbuś może zlekceważyć uznając wszystkich za debili. Są też gimbusie, których można bez żadnego ryzyka mieć za gimnazjalistów i traktować ich jak gimnazjalistów. Nie powinno wtedy boleć, że zdaniu krytyków poświęcimy choć trochę miejsca wśród gimnazjalnych żalów, prawda?

hyrkan

Praktycznie nic nie zrozumiałem z tego wpisu. Może za dużo nawiasów. Pewnie jestem gimbusem, debilem, prostakiem umysłowym i intelektualnym prymitywem. A Ty z kolei nastukałeś wczoraj postów, również w odpowiedzi na wpisy sprzed 2 miesięcy i większość przedstawia sobą mało treści. Jedna osoba napisze, że nagość nie ma uzasadnienia, inna że ma, no i super, nikt nikogo nie przekona. Pewnie Freud, a w tym przypadku Ty w jego imieniu, stwierdziłby że Ci, którzy szukają uzasadnienia do nagości mają z nią problem i nie uprawiają seksu. Nie wypowiem się w tym temacie, napisałem tylko że z powodów estetycznych nie podobają mi się nagie 60 letnie kobiety, bo sam mam lat niecałe 30 i nie lecę na tzw MILFy. To pewnie jest puste i prostackie, ale przykro mi.

ocenił(a) film na 6
maxplastic

Są dwa rodzaje ludzi. Jeden rodzaj, żeby przeczytać dwa razy, nie wymaga, żeby ktoś dwa razy coś napisał. :)

Wczoraj nastukałem też odpowiedzi na posty sprzed 5 lat. Nie wiesz tego, zatem prawdopodobnie nie przeczytałeś większości, wobec czego zgadujesz tylko, ile jest w nich treści.
Ponadto przestań wierzyć, że kogoś interesuje Twoja opinia dlatego, że jest Twoja. Możesz mi uzasadnić, że w moich postach jest mniej treści niż w Twoich, jeśli znasz jakieś racjonalne sposoby mierzenia ilości treści. Nie krępuj się. Jeśli natomiast nie znasz, to chcesz mnie tylko obrazić. Nazwij mnie kolegą, będzie szybciej.

W moim otoczeniu ludzie, którzy mają rację, często przekonują innych ludzi, którzy są w stanie przyjąć rozsądne argumenty. Rozumiem jednak, że nie w każdej grupie ludzi to działa i będę miał to na uwadze prowadząc z Tobą dalszą dyskusję.

Jest nieco śmieszne, że z ludzi piszących o seksie umiesz wymienić aż Freuda. Bardzo zabawnie. Gdybyśmy byli gimbusiami, prostakami, to może byśmy użyli akurat Freuda, bo popełnił wiele błędów, wiele nadużyć, jego modele były szeroko krytykowane, a nawet wrażenie ludzi, którzy tego zupełnie nie wiedzą, jest negatywne, bo psychoanalityk kojarzy się w Polsce raczej ze scenami z filmów (nawet w ostatnio przeze mnie oglądanych kilka razy ośmieszono psychoanalityków przy okazji fabuły).
Osoba, która by się zastanowiła samodzielnie, mogłaby po prostu, bez znajomości Freuda, zapytać, dlaczego sceny seksu są traktowane INACZEJ, i to zdecydowanie inaczej. Stosowane są odmienne argumenty (zresztą absurdalne, co widać od razu przy próbie zastosowania ich w innym temacie), odmienne słownictwo (myślenie utrwalonymi sloganami, manipulacja przez dobór słów wartościujących). Sama odmienność traktowania jednego tematu wskazuje, że jest się nad czym zastanowić.
Następnie czytamy, czego też ludzie chcą. Młodych, pięknych i ukazanych bez fizjologii. Mamy pewne doświadczenie filmowe, zatem widzimy, że chodzi o obraz seksu w filmach ostatniego ćwierćwiecza z wyjątkiem właśnie tych mniej licznych filmów, które bez skrępowania włączają fizjologię i ściągają na siebie hejt. Osoba, która więcej seksu uprawia niż ogląda w filmach (nie o porno piszę, ale głównym nurcie), może nie mieć z fizjologią problemu, a może też w sypialni zasłaniać, gasić światło. Możemy czytać współczesnych seksuologów i się dowiadywać, na ile akceptacja swojej cielesności jest zdrowa, a brak akceptacji - zaburzający relacje i pogarszający samopoczucie.

W większości filmów czołówki filmwebowego rankingu, jeśli w ogóle był seks, to pokazany tak, jak seks NIE wygląda. Często nawet w dobrych filmach mamy dobór aktorów z uwagi na urodę, by nawet włosy na klacie (porównaj Connery'ego z późniejszymi amantami chodzącymi bez koszulki) nie burzyły zafałszowanego obrazu seksu bez potu, śliny, odgłosów, fałd na brzuchu, cellulitu etc etc, nie będę pisał co jeszcze, bo tu dzieci są.

Mamy zatem publiczność, która nie jest w stanie porównać seksu filmowego z własnym (albo z braku własnego, albo dlatego, że własny czymś zasłania i potrzebuje zasłaniać filmowy), a ten filmowy zna z kina głównego nurtu, z przedstawienia zupełnie zafałszowanego.
Freud był do tego potrzebny?

Nie zerknę na filmy, które oceniasz wysoko. Czy podniecają Cię zwierzęta? Rośliny? Przemoc? Kapłani? Broń? samochody? Trupy? Bo z całą pewnością filmy, które zawierają wiele z tego, co wymieniłem, cenisz. Jesteś w stanie ocenić nie tylko to, czy Cię dany element obrazu podnieca czy nie.
Natomiast w przypadku nagości kobiety sześćdziesięcioletniej zapominasz, jakimi kryteriami oceniałeś wszystko inne niż nagość. Teraz już jest tylko kryterium, czy byś przeleciał czy nie. Mnie też przykro, że to puste i prostackie. Nikt nie wymaga tego, żeby Ci się każda kobieta podobała, nawet - żeby Ci się podobała jakakolwiek. Napisałem post, żeby zwrócić uwagę na to, że jesteśmy na forum filmowym, a nie na forum młodego onanisty, który pamięta już tylko kryterium 'ruchałbym/nie ruchałbym'.

ocenił(a) film na 6
KowalskiSS

Pytam z ciekawości : jaka jest różnica pomiędzy "prostactwem umysłowym" a "prymitywizmem intelektualnym" ?

ocenił(a) film na 6
KowalskiSS

A możesz mnie uświadomić, kto i po co pisze o tym filmie pozytywnie? Bo nie jestem pewien, czy tym razem Żydzi, czy Reptalianie, teorie spiskowe mi się często mylą.

ocenił(a) film na 8
KowalskiSS

Kowalski SS - idź do kina na Gwiezdne wojny. Po co oglądasz kino , którego nie rozumiesz?

ocenił(a) film na 8
KowalskiSS

Zgadzam się, że film może wywoływać skrajne emocje, ale na pewno nie jest słaby. Cieszę się, że takie psychologiczne studium nakręcili polscy twórcy. Aktorzy zagrali koncertowo, a Pani Dorota Kolak - rewelacyjnie. Też mam grubo ponad 50 lat i też doznałem szoku. Tyle, że w sensie pozytywnym.

ocenił(a) film na 1
KowalskiSS

zgadzam się z pierwszym komentarzem film bardzo słaby aktorska na poziomie cebuli gdybym chciał oglądać seks to włączyłbym sobie porno 1/10

ocenił(a) film na 6
KowalskiSS

Z pewnością był, dla takiego zbolałego estety...

ocenił(a) film na 1
KowalskiSS

Czytam wasze komentarze i przyznam, ze dzieki nim nie zaluje, ze trafiłam na ten film. Ps. Obejrzałam do konca. Dalam jedna gwiazdkę za scenę tańca Pań.

KowalskiSS

Dziwi mnie, że jeszcze ktokolwiek w tych czasach chce wydawać pieniądze idąc na polskie filmy do kina, niemal zawsze "dramaty obyczajowe", gdy nauczony doświadczeniem wie, iż niemal na pewno będzie to kolejna próba płytkiego zaszokowania widza. Bo przecież zaszokować nagością, brzydotą, wymiotowaniem i czym tam jeszcze jest prościej. Konsument takiego dzieła ma chęć o nim jak najszybciej zapomnieć, bo aby wzbudzić w nim zainteresowanie oraz by to wrażenie pozostało w nim po seansie na długo, potrzeba od filmowca minimum talentu scenopisarskiego i reżyserskiego, a nie tylko finansowego zastrzyku od PISF-u.
Nawet w przaśnej PRL potrafiono tworzyć ku pokrzepieniu obrazy lekkie, a nawet błyskotliwe komedie jak "Kogel Mogel", do których co jakiś czas z chęcią wracamy, potrafimy śmiać się z tamtych wywróconych do góry głową czasach. I tego obecnie brakuje.

KowalskiSS

przekonujesz mnie. nie chce tego ogladac po przeczytaniu

KowalskiSS

KOWALSKI Z SS, PO CO TAKI DEBIL JAK TY CHODZI W OGÓLE DO KINA NA AMBITNE FILMY. PRZECIEŻ TY NIC Z TEGO FILMU NIE ZROZUMIAŁEŚ PADALCU. Z TEKSTU I KOMPLEKSÓW WYNIKA, ŻE JESTEŚ IMPOTENTEM KUB URODZIŁEŚ SIĘ BEZ FAJFUSA MIEDZY NOGAMI. MOŻE BYŚ DOPRECYZOWAŁ.

KowalskiSS

Mam podobne odczucia - wulgarność ubrana w jakiś pseudoartystyczny przekaz. Ja generalnie nie bardzo rozumiem po co w ogóle ludzie robią i oglądają takie filmy - żeby sobie popsuć humor? Prywatnie nie lubię twórczości z gatunku "dramat", bo uważam, że mam wystarczająco przekichane we własnym życiu, żeby zadręczać się jeszcze czyimś bólem, ale... jeśli już coś oglądam, to rozumiem chęć pokazania pewnego realizmu, ale idąc dalej tym tropem można było jeszcze pokazać równie dobrze np. sceny z wypróżniania się do WC...
Rozumiem, że chodziło o pokazanie pewnego "oblesu", żeby podkreślić uczucie zawodu bohaterek, ale nie bardzo wiem z jaką refleksją ma mnie to zostawić?
Nie chcę takiej sztuki filmowej najwyższych lotów, gdzie pewne sceny s a pokazane tak brzydko. Np. dla porównania - scena w "Galeriankach", gdzie główna bohaterka traci dziewictwo - dosłownie współodczuwałam jej upokorzenie, mimo że samego seksu... w ogóle nie pokazano. Wystarczyło pokazać jej emocje przed i po. Innymi słowy da sie pokazać emocji bez zbędnych dosłowności.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones