To jest takie piękne. W znachorze są wszystkie wartości życia człowieka, które są najważniejsze. Taka prostota przekazu - a takie to piękne mimo że pokazane tak prosto.
Gdzie takich filmów szukać teraz...:(
fakt! A to sztuka przebić książkę, dlatego jestem dla Hoffmana pełen szacunku za ten film - był wtedy jeszcze w formie
Ja też! Chociaż z 20 razy to oglądałem, zawsze czekam na ten moment jak Fronczewski zaczyna "kumać" sprawę
Dla mnie ten moment był jednym z najsłabszych w filmie. Nagle ni z tego ni z owego, bez żadnego wyrazu twarzy Dobraniecki wstaje i oznajmia, iż znachor to prof. Wilczur, takie to jakieś było jak w szkolnym teatrzyku.
Wyraz twarzy akurat miał, pełen powagi i zdziwienia. Dlatego zareagował tak późno, ponieważ nie widział prof. Wilczura około 20 lat, a tamten zmienił się, postarzał, zubożał. Dobraniecki pewnie się wahał przyglądając się mu. Dopiero jak Kosiba/Wilczur wstał i powiedział, że nie ma nic do powiedzenia, tamten był już pewien prawdziwej tożsamości znachora.
Tu może wszystkich zaskoczę ale mam 13 a film przypadł mi do gustu bardziej niż np. Władca Pierścieni chociaż osoby w moim wieku bardziej właśnie lecą na to, a takie tradycyjne, dopracowane i świetne filmy ich nie interesują a nawet nudzą.
jeden z niewielu polskich filmów, które przypadły mi do gustu. Ten film oglądałem wiele razy i za każdym robi na mnie wrażenie. Na prawdę udana produkcja.
Ja też, choć jeszcze bardziej wzrusza mnie scena, gdy Barciś po raz pierwszy pokazuje rodzinie, że znów chodzi... No po prostu rozwala mnie to. I zaraz potem jak Prokop rozmawia z Antonim (jeszcze). Piękne. Film absolutnie doskonały pod każdym względem.
Dla mnie to absolutnie najwspanialsza scena, i zawsze ronię łzę jak ojciec z synem (świetny Ładysz) padają sobie w ramiona. Scena w sądzie, którą większość się zachwyca jest moim zdaniem słaba, brak emocji, nie przekonywuje mnie.
Nie powiem, że uważam ostatnią scenę za słabą. Ale tę z Barcisiem uważam za najlepszą, najbardziej chyba wzruszającą. Ale Barciś jest też świetny w scenie z doktorem (bardzo dobry Kopiczyński). Mina lekarza, kiedy Barciś mu pokazuje, że teraz nawet tańczyć może, jest bezcenna...
Szkoda że Hoffman nie nakręcił Profesora Wilczura.
Kurcze generalnie szkoda że nie przerobiono go na wszelkie mozliwe sposoby : film tv (jakaś prywatna stacja), miniserial ( tak z 8 odcinków) , telenowela ( tak ze 100 odcinków) serial animowany ( tak ze 20 ) oraz komiks
Kurcze jakby Polska była w pełni niepodległa od 1945 to moim zdaniem powojennego Znachora nakręcono by tak pod koniec lat 50 potem Profesor Wilczur , film Hoffmana , jakaś telenowela te sprawy.
To samo z Trędowatą
No a gdyby nakręcić nową wersję "Znachora" we współczesnych czasach, to byłaby na 99% profanacja ideału, nie mam pojęcia, kto teraz mógłby tak zagrać i wyreżyserować w dowolnej formie coś, co jest choć w połowie tak świetne jak przed wojną i w latach 80.
Ale co myślisz o mojej koncepcji ?
To samo inne Dorian Gray, Wichrowe Wzgórza ,Klub Kawalerów
Polska wersja Damy Kameliowej jest spoko.
Duch z Canterville jest ale tylko jako czarno biała krótkometrażówka
Mnie też zawsze rozwala scena w sądzie,i choć jestem facet i generalnie trudno wycisnąć z mojego oka łze,to film znachor potrafi to zrobić.
Ja też się wzruszam do łez i większość dialogów w "Znachorze" znam na pamięć. Ten film nigdy mi się nie znudził. Szkoda że teraz bo nie będzie we Wszystkich Świętych.
Jednak będzie "Znachor", ale w telewizji Polonia, chyba około 20.00 właśnie we Wszystkich Świętych. Szkoda, że nie w programie 1 lub 2, bo chwilowo nie mam tego programu.
Ja akurat mam Polonie, więc to co piszesz to miód na moje serce a tobie no cóż chyba na razie pozostaje internet. Ale czy tak czy tak życzę tobie miłego oglądania Znachora pięknej Anny Dymnej i Jerzego Binczyckiego.
Mnie zawsze też wzrusza ta scena gdy Leszek z różami do młyna przyjeżdża. A wcześniej jak rodzice Leszka czytają jego pożegnalny list... Zawsze na tym ryczę choć znam to na pamięć.