Bitwa jest niestety CHOLERNIE nudna, może dlatego, że los wszystkich filmowych żołnierzy był mi totalnie obojętny. Bohaterowie są nieciekawi, może poza tym, którego gra Cain. Niewątpliwie film wyróżnia się zupełnym brakiem wątku romansowego (co zdarza się w kinie NIEZWYKLE rzadko), ale to raczej wada niż zaleta w wypadku tego konkretnego filmu - może gdyby jakiś był, mógłbym się przejąć życiem i zdrowiem pięknych młodych kochanków, a tak to - figa z makiem. Jedyna żeńska bohaterka znika z filmu w połowie seansu. Po tej połowie (przygotowań itp. itd.) ciekawe są już tylko sceny pokazujące podchody, tańce, śpiewy itp. itd. Zulusów, których jest niestety niewiele. Sama siekanka, walki wewnątrz i na obrzeżach obozu - są szalenie redundantne (Zulusi wpadają, wypadają, wpadają, wypadają kilka razy, bez większych - w gruncie rzeczy [poza walką w budynku przeznaczonym dla chorych] - urozmaiceń), a przez to - nudne. Lekko irytujący jest też duch hurapatriotyczny. Tak jak gdyby Brytyjczycy - w końcu napastnicy! - rzeczywiście mieli powód do dumy, bo obronili się przed napaścią będących u siebie i broniących własnej ziemi Zulusów. Choć fakt, że Zulusów potraktowano z niezłym - jak na takie kino - szacunkiem, a scena oddania honorów Brytyjczykom przez Zulusów na moment postawiła jednych i drugich na równi.
Tak, czy owak - nic ciekawego.

Bitwa jest, przede wszystkim, bardzo prawdziwa. Wyczerpujące dla wszystkich walczących ataki, groza walki wręcz, zagrywki taktyczne i psychologiczne (śpiewy) obu stron, chwile pełnego napięcia wycieszenia... tak właśnie wyglądały zmagania wojenne w XIX wieku i chwała twórcom, że zdecydowali się oddać je w tak realistyczny sposób. Dziś jest to już praktycznie niespotykane...

"Bitwa jest, przede wszystkim, bardzo prawdziwa." - :D to ironia czy.... ?
Stoi np. 200 zulu chłopa przy długim metrowym murku , którego nie umieja przejść bo stoi za nim 5 brytyjczyków z którymi się zmagaja wręcz przez pół dnia : )..a to tylko jeden drobny przykład. Sceny walki czy też ich realność w tym filmie są na poziomie dokładnie 0 - słownie zero.

Spójrz czasem na drugi plan i trzeci..co robią statyści ?
Plus jest taki że czasem to jest przeplatane własnie "folklorem" czyli zulusi śpiewają, jakieś tańce, podkradanie się itd. ..jest to fajne i dodaje klimatu i realizmu ale na same "zmagania" nie da się patrzeć bez "facepalmu". Groza walki bije owszem ale od nieudaczności ujęć i gry statystów.

Co ciekawe prawdziwa bitwa faktycznie wyglądała podobnie jak na filmie, twórcy oddali na tyle na ile to było możliwe realność starcia, i to się ceni.