Zastanawia mnie, dlaczego zawsze te filmy kończą się porażką. O ile fajnie oglądałoby się film zakończony pozytywnie np. że główny bohater dobrze się wybawił, że to były jego najlepsze wakacje, że ma i miał x dziewczyn.

O ile pamiętam to kończy się pozytywnie. A że w każdym z nich jest jakiś problem do rozwiązania to już inna sprawa. Tzw głupie komedie amerykańskie zazwyczaj pełnią też funkcję edukacyjną- takie skrzywienie- że oprócz durnej rozrywki jest szansa, że coś pozostanie w łepetynie widza. W tym przypadku był tam chyba problem umiejętności postawienia się ojcu i samemu kierowania własnym życiem.

Trochę źle się wyraziłem. Chodziło mi o to, że mogli by zrobić taki film, że wszystko się od początku udaje a nie pokazują cały czas jakieś takie dziewczyny niedostępne albo chłopaków dziwaków. Chętnie obejrzałbym taką komedię nie romantyczną, ale nie też bandę nieudaczników i ,,puszczalsko-niedostępnych" (jeśli wiesz co mam na myśli) dziewczyn.

Nie rozumiem, dlaczego napisałeś "obraz amerykańskiego życia uczniów polskiego odpowiednika szkoły średniej- nie wiadomo dlaczego zwanych studentami". High School to odpowiednik polskiego liceum, a college w US to kwalifikuje się jako uniwersytety/szkoły wyższe.

W Polsce pełnoletności nabywasz w szkole średniej, więc wiekowo jest to odpowiednik liceum. Kierowałem się kryterium wiekowym, bo system nauki jest moim zdaniem w USA skrajnie inny. Usatysfakcjonowałem?