Piotr Czerkawski

Wariacje Kunderowskie – żegnamy autora "Żartu"

Hotspot
/fwm/article/Wariacje+Kunderowskie+%E2%80%93+%C5%BCegnamy+autora+%22%C5%BBartu%22+FILMWEB-151467 Getty Images © Eamonn M. McCormack
Filmweb A. Gortych Spółka komandytowa
https://www.filmweb.pl/fwm/article/M%C5%82odo%C5%9B%C4%87+stulatki-121885
PERSONA

Młodość stulatki

Podziel się

Danuta Szaflarska była dowodem na to, że młodość nie zależy wcale od wieku.

Aktorzy, którzy od dawna obecni są na ekranie, towarzysząc nam na nim przez lata, stają się dla widzów kimś w rodzaju bliskiej rodziny. Zwłaszcza aktorzy, których poznajemy w kinie, gdy są już w złotym wieku, stają się często jakby naszą przyszywaną ciocią, wujkiem lub babcią. I tak jak w wypadku ukochanej babci wydaje się nam, że będą z nami na zawsze.

Zmarła w niedzielę Danuta Szaflarska była dla wielu polskich widzów taką ulubioną filmową babcią. W rolę babć, mądrych starych ciotek i uroczych starszych sąsiadek wcielała się z wielką energią, wdziękiem i finezją od ponad 30 lat. Tak bardzo opatrzyła się nam w tych rolach, że trudno uwierzyć, by kiedyś mogła być młoda. A jednak to właśnie w aurze młodości aktorka ta po raz pierwszy pojawiła się na polskich ekranach.

Twarz powojnia

Szaflarska zaczęła karierę aktorską w 1939 roku w wileńskim teatrze. Przerwała ją wojna i okupacja. W 1945 roku aktorka wraca do pracy w teatrze, trafia też na plan pierwszego wielkiego hitu powojennego kina – "Zakazanych piosenek" Leonarda Buczkowskiego. Jej twarz znajduje się na okładce historycznego, pierwszego numeru "Filmu", zawierającego reportaż z planu i z entuzjazmem piszącego o gwiazdach produkcji. 

"Zakazane piosenki" na początku miały być antologią okupacyjnych piosenek, dodających warszawiakom i warszawiankom ducha w trakcie wojny. Poszczególne numery muzyczne łączyła anegdota, która w końcu rozrosła się do wymiaru pełnometrażowego filmu, przez serię piosenek opowiadającego historię Warszawy między wrześniem 1939 roku a końcem wojny. Pierwsza pełnometrażowa wersja "Zakazanych piosenek" została gwałtownie zaatakowana przez ówczesną prasę jako zbyt lekka w tonie, lekceważąca prawdziwy horror okupacji. Film przemontowano i dokręcono do niego kilka scen, równoważących sentymentalne i liryczne elementy dzieła obrazami okupacyjnego cierpienia. Zgodnie z duchem czasu dodano także fragmenty podkreślające rolę Armii Czerwonej w wyzwoleniu Warszawy.

Szaflarska gra w filmie Halinę Tokarską, siostrę głównego bohatera i narratora filmu, Romana (Jerzy Duszyński). Halina wspólnie z bratem działa w organizacji walczącej przy pomocy dywersji z niemieckim okupantem. W jednej z akcji traci swojego ukochanego. Ramę filmu stanowi narracja Romana, który opowiada o czasach okupacyjnych w filmowym atelier w pierwszej wersji filmu, a repatriantowi z Anglii – w drugiej. Duszyński i Szaflarska dają twarze i swoją ekranową charyzmę wojennym postaciom, ale ich młodość jest symbolem nowych, powojennych czasów i ich nadziei.

W roli symbolu młodego, wkraczającego w dorosłe życie w powojennej rzeczywistości pokolenia duet ten występuje także w kolejnym hicie Buczkowskiego – "Skarbie". Tym razem grają nie rodzeństwo, ale młode, proletariackie małżeństwo oczekujące swojego pierwszego mieszkania. Para trafia do kwaterunkowego lokum, zajmowanego przez grupę obcych sobie osób, które nawiedzają także powojenni kombinatorzy, szukający ukrytego skarbu z czasów wojny. Film jest pierwszą powojenną komedią, od razu staje się hitem. Widać w nim odniesienia do nowej, komunistycznej rzeczywistości, obraz powstaje jednak, jeszcze zanim gorset socrealizmu spęta polskie kino.

"Zakazane piosenki"
Biała plama wieku średniego

W okresie panowania socrealizmu filmowa kariera Szaflarskiej spowalnia, właściwie zamiera. Nie widzimy jej w głównych rolach. Gwiazda-symbol powojennego kina z okładki "Filmu" przygasa. Mówi się, że jej uroda jest zbyt klasyczna dla kina mającego kręcić produkcyjniaki. Kino lat 50. szukać ma kobiet-traktorzystek, pionierek, robotnic, nie amantek jak z kina hollywoodzkiego. 
 
Mówiło się, że uroda Szaflarskiej była zbyt klasyczna dla kina mającego kręcić produkcyjniaki. Kino lat 50. szukało kobiet-traktorzystek, pionierek, robotnic, nie amantek jak z kina hollywoodzkiego.
Jakub Majmurek
Niestety, także po październikowym przełomie Szaflarska nie wraca już na ekran, nie w roli gwiazdy. Choć od czasu do czasu pojawia się na ekranie, okres między "Skarbem" a końcówką lat 70. to dziura w filmowej karierze aktorki.

Z czego to wynikało? Czy po prostu przegapiła swój moment i dała o sobie zapomnieć reżyserom? Czy też winny jest tu w ogóle stosunek polskiego kina do aktorek w średnim wieku? Gdy w 1956 roku zaczyna się odwilż, Szaflarska ma 41 lat. Polskie kino nie było nigdy dobre w oferowaniu ról dla aktorek w tym wieku. Dojrzała, ale wciąż odległa od jesieni życia kobieta, z jej codziennymi problemami nie była ulubioną bohaterka polskich reżyserów. 

Babcia kina

Wraca za to na ekran w roli babć, wiekowych mam i starszych pań. Po raz pierwszy pamiętną kreację babci tworzy w 1982 roku w "Dolinie Issy" – poetyckiej, wizyjno-onirycznej adaptacji powieści Miłosza autorstwa Tadeusza Konwickiego. Za tą rolą idą kolejne, podobne.

W "Żółtym szaliku" Janusza Morgensterna gra wyrozumiałą, mądrą, zbolałą matkę głównego bohatera – mężczyzny o wysokiej pozycji społecznej, wykańczającego się na raty alkoholem. W komedii "Ile waży koń trojański" odtwarza pełną życia starszą pani o żywej inteligencji, pełną determinacji, by zachować zdrowy rozsądek i przetrwać w absurdach Polski Jaruzelskiego. 

Wszystkie te role to drugi plan, Szaflarska na ekranie pojawia się na ogół na chwilę, w zaledwie paru scenach. Ale dwie, trzy sceny wystarczają jej często do tego, by zbudować przekonującą, przywiązującą widza kreację.

Jej obecność na ekranie często przywołuje nostalgię za lepszymi, bardziej subtelnymi czasami. Za epoką, gdy ludzie byli dla siebie uprzejmiejsi, a życie toczyło się w wolniejszym tempie. Czasem jednak wyłamuje się z tego emploi. Przykładem Zielarka w "Pokłosiu". To jej postać mówi braciom Kalinom o zbrodni na żydowskich sąsiadach, jaką popełniła ich rodzina. Ulubiona filmowa babcia Polaków konfrontuje nas z prawdą o popełnianych przez Polaków zbrodniach na Żydach – nawet jeśli ten casting był przypadkowy, świetnie Pasikowskiemu wyszedł.

Nie pora umierać

Szaflarska współpracowała z wieloma reżyserami i reżyserkami. Szczególny duet tworzyła jednak z Dorotą Kędzierzawską. Razem zrobiły cztery filmy. W dwóch z nich Szaflarska miała szansę stanąć na pierwszym planie. 

Jednym z nich jest "Pora umierać" – portret staruszki, która odzyskuje należący do jej rodziny piękny, stary, drewniany dom. Marzy, by zamieszkała w nim ponownie cała jej rozproszona po Polsce rodzina. Ta jednak ma inne plany – chce sprzedać podwarszawską willę nowobogackiemu sąsiadowi. Starsza pani, wbrew tytułowi, decyduje się jednak działać i zanim odejdzie z tego świata, płata rodzinie szczególny psikus. 

Pewien konserwatyzm obecny w tym filmie, klisze, z jakimi patrzy na rzekomo wulgarną współczesność i strasznych nowobogackich, mogą oczywiście drażnić. Nawet jeśli scenariusz ma liczne słabości, rola Szaflarskiej jest wielowymiarowa i niezwykle subtelna, a czarno białymi zdjęciami Artura Reinharta nie sposób się nie zachwycić.

Reinhart, Kędzierzawska i Szaflarska znów spotykają się na planie filmu "Inny świat" – pełnometrażowego dokumentu, tworzącego intymny portret aktorki. Przez 97 minut (tyle ile ma lat) Szaflarska opowiada o swoim życiu i pracy, przywołuje wspomnienia światów, których już nie ma, przypomina fragmenty starych filmów, w jakich zagrała. W przeciwieństwie do "Pora umierać" obrazom przemijania i upływu czasu nie towarzyszy lęk przed współczesnością. Trudno nie dać się uwieść narracji aktorki.

Wiecznie młoda

Szaflarska, nawet gdy była nieobecna w kinie, ciągle pracowała w teatrze. To teatr był jej pierwszą profesją i powołaniem. Grała u takich jego legend jak Erwin Axer. W ostatnich latach właśnie w teatrze zbudowała drugi po tym z Kędzierzawską najważniejszy twórczy duet dojrzałego okresu swojej kariery: z Grzegorzem Jarzyną.

W warszawskim TR stworzyła wybitne role w "Uroczystości" i "Między nami dobrze jest" w jego reżyserii. Ta ostatnia sztuka została też sfilmowana przez reżysera. Nie wiem, czy Szaflarska nie tworzy w niej swojej największej roli. Spektakl jest genialnym zapisem neuroz kilku pokoleń Polaków, okaleczonego języka, jakim wszyscy ze sobą (nie) rozmawiamy, kulawych fantazji, jakimi nieudolnie próbujemy opisywać rzeczywistość.

Szaflarska doskonale czuje język młodszej od niej o ponad pół wieku Doroty Masłowskiej, nadaje mu na ekranie fenomenalną melodię. W zespole TR Szaflarska została do końca, do 102 roku życia. Niejednej aktorce i aktorowi można by życzyć takiej aktorskiej formy i otwartości umysłu, gotowości do podejmowania nowych wyzwań i mierzenia się językami nowych pokoleń, jaką Danuta Szaflarska do końca zachowała. Młodość jak widać nie ma monopolu na otwartość i ciekawość świata. Albo młodość nie zależy wcale od wieku.
6