"The Narrow World" - reżyser opowiada o krótkometrażówce SF

https://www.filmweb.pl/news/%22The+Narrow+World%22+-+re%C5%BCyser+opowiada+o+kr%C3%B3tkometra%C5%BC%C3%B3wce+SF-122728
"The Narrow World" to krótkometrażowy film science fiction z udziałem polskich twórców. Jednym z producentów projektu był polski dom produkcyjny Papaya Films. Reżyserem i autorem scenariusza jest Brent Bonacorso – twórca teledysków m.in. dla Katy Perry ("Unconditionaly", ponad 350 mln. odsłon w sieci) a także kampanii reklamowych dla takich marek jak Audi, Panasonic czy Ford. Zdjęcia do filmu zrealizowała Magdalena Górka ("Paranormal Activity 3", "Joaquin Phoenix: Jestem, jaki jestem", "Jack Strong").


Film w polskiej wersji językowej dostępny jest od 19.04.2017 TUTAJ.

O filmie "The Narrow World" opowiada reżyser Brent Bonacorso:

Dlaczego science-fiction? Co pociąga cię w tym gatunku…. popkultury?

Brent Bonacorso: Jestem fanem fantastyki naukowej od zawsze, choć w sumie nie postrzegam jej jako gatunku w popkulturze. Pod tym pojęciem kryje się w zasadzie sam sposób konstruowania fabularnej opowieści. Używa się do tego fantastycznych, wymyślonych wątków, ale tworzy z nich historie, które ukazują przeróżne sytuacje, postawy, problemy, które ludzie przeżywają od zawsze.

Wiele z klasycznych dzieł można by również zaliczyć do science-fiction: "Moby Dick", "Odyseja", "Makbet", "Beowulf", "Ramajana". Zostały w nich ukazane elementy zaczerpnięte z nierealnego świata. Wszystko po to, by rzucić nowe światło na ludzką naturę, więc pewnie są one jednymi z pierwszych opowieści z gatunku, który ma w nazwie i naukę i fikcję. Bo przecie najlepsze science-fiction to takie, które odsłania psychologiczną złożoność człowieka osadzonego w niecodziennych, niespotykanych w otaczającym świecie, okolicznościach. Fantastyczna struktura opowieści pozwala więc przedstawiać bardzo wyraziście to, kim jesteśmy i co myślimy w bardzo wyjątkowych sytuacjach.

A jak dokładnie powstawał scenariusz do filmu "The Narrow World"?

Jak większość moich pomysłów na scenariusze, ten zrodził się nagle. Jeden obraz w mojej głowie dał początek całej historii.

Siedziałem pewnego dnia na plaży i nagle oczami wyobraźni ujrzałem niedaleko mnie, ogromnego Kaiju, wielkości wieżowca. Był obok i patrzył na morze. Nie był ani zanadto przerażający, ani zbytnio przyjazny. Miał jakby mieszane uczucia wobec obserwujących go z zaciekawieniem, malutkich ludzi. Zwykle przecież nie rozumiemy samych siebie, a co dopiero niecodziennego zjawiska. I nagle uświadomiłem sobie, dlaczego go zobaczyłem. Szybko naszkicowałem jego postać i zacząłem snuć w głowie scenariusz na film z udziałem tego wyjątkowego gościa.

Wszyscy już gdzieś widzieliśmy lub czytaliśmy historie, w których inwazja obcych kończy się klęską. Uwaga autorów skupiona jest zwykle na ludzkości, ukazaniu powodów, dla których została podbita oraz na komunikacji z obcymi, która szczęśliwie przyniesie kres inwazji.

Ale co, jeśli przybysz da początek nowej historii? Co, jeśli jesteśmy tylko małym pikselem w tle ogromnego pejzażu naszej planety?

W przypadku podobnego spotkania, ludzie wykazaliby się zapewne przewidywalnymi reakcjami: od samoobrony, gniewu, agresji, w końcu rezygnacji, poczucia przegranej i zagubienia, przeszlibyśmy wreszcie do zamazania w świadomości całego problemu.

Do jakich wniosków moglibyśmy wówczas dojść? Przede wszystkim dowiedzielibyśmy się najwięcej o nas samych, a nie o przybyszu. Jego pojawienie byłoby, jak test Rorschacha dla ludzkości: białym płótnem, na którym odmalowujemy nasze prawdziwe emocje, to w co wierzymy, zasady, którymi naprawdę kierujemy się w życiu.

Kim jest dla Ciebie filmowy przybysz, kim powinien być dla widzów?

Dorastałem oglądając z zapartym tchem filmy z Godzillą. Siły, które się z nimi ścierają oraz sama koncepcja fabuły sprawia, że obcujemy nie tylko z dzikim zwierzęciem, ale potęgą całej natury. Sam bohater to metafora spustoszeń, które miała kiedyś przynieść wojna nuklearna. Z resztą najważniejsi bohaterowie w naszej kulturze są zwykle metaforami zarówno zewnętrznych sił na nich działających, jak i generalnie ludzkiej natury. Ostatecznie inspiracją do stworzenia bohatera "The Narrow World" jest podświadomość, która wiedzie nas do stosowania brutalnej siły, z której na ogół nie zdajemy sobie sprawy. Emocje, którymi kieruje się potężny obcy wobec ludzi tkwią w gruncie rzeczy, w nas samych.

Czujemy się ważni, zarówno jako gatunek, jak i oddzielne, świadome byty. Uważamy siebie za panów świata, więc co by było, gdyby pojawił się na nim ktoś większy, silniejszy, przewyższający nas pod każdym względem? Co zrobilibyśmy, gdyby okazało się, że przybysz nie reaguje na naszą wrogość, jest bierny, ignoruje nas i zostawia w poczuciu, że jesteśmy kompletnie nieistotni?

Brak odpowiedzi na te pytania sprawia, że bohaterowie filmu i ich wypowiedzi podążają w najróżniejszych, nieoczekiwanych kierunkach.


Czy "The Narrow World" jest ważnym krokiem w Twojej filmowej karierze?

To dla mnie nowa formuła fabularnej opowieści, czyli ważny krok na przód, a w karierze filmowca zawsze trzeba szukać nowych pomysłów, podążać nieprzedeptanymi ścieżkami. 


Jakie dalsze plany wiążesz z tym filmem? Czeka go droga poprzez najważniejsze festiwale?

Nie myślałem o festiwalach, po prostu chciałem premiery swojego filmu w sieci. Festiwale filmowe to trochę pułapki, w których obrazy często utykają i na długo nie są dostępne dla oczu szerszego świata. Miałem wcześniej podobne doświadczenia z innymi filmami. Tym razem, stworzyłem dzieło, które chciałbym, żeby od razu zainteresowało szerszą, niż festiwalowa, widownię.

Co było największym wyzwaniem przy realizacji?

Z pewnością czas i pieniądze, czyli czynniki najbardziej istotne, przy każdej filmowej produkcji. Kiedy na początku stworzyłem wszystkie projekty scen, należało zrealizować je w odpowiednim czasie, odłożyć inne projekty na bok i spróbować zmieścić się w budżecie.

No i oczywiście znalezienie odpowiednich aktorów zawsze jest wyzwaniem (o ironio, nawet kiedy mieszka się w Los Angeles). Po żmudnych poszukiwaniach i castingu, szczęśliwie znalazłem Karima Saleha i Julię Cavanaugh. W mojej opinii, sprawdzili się rewelacyjnie.

Jak doszło do twojego spotkania z producentami z Papaya Films?

Kacpra Sawickiego i jego zespół poznałem kilka lat temu, podczas zdjęć do jednego ze spotów reklamowych. Od razu przypadliśmy sobie do gustu. Założyciel Papaya Films to człowiek z wyjątkową energią. Nieustająco poszukuje nowych filmowych wyzwań oraz utalentowanych ludzi, z którymi jest w stanie tworzyć wielkie, niezwykłe rzeczy.

Skąd pomysł, by zrealizować film z udziałem polskich twórców?

Ponieważ poznałem wśród nich wielu utalentowanych filmowców. Mają świetne pomysły, jest z nimi sporo zabawy, a ponadto wbrew pozorom, łatwo się z nimi dogadać. (Śmiech)

Brent Bonacorso, foto: Magdalena Górka

Kogoś z nich szczególnie cenisz?

Wszyscy polscy filmowcy stanowią ważną grupę dla światowej filmografii. Z kilkoma z nich pracowałem i w mojej opinii po prostu mają świetne oko. Są utalentowani, z powagą traktują swoją pracę i są absolwentami polskich szkół, których przeciętni nie zdołają ukończyć. Szczególnie polscy operatorzy zawsze zdumiewali mnie tym, że realizują wybitne zdjęcia, a robią to jakby bez wysiłku.

Nie ukrywam również, że moja żona Magdalena Górka jest autorką zdjęć i to jej talent stoi za obrazami ukazanymi w "The Narrow World". Mam wrażenie, że najlepiej mówi o niej po prostu to, co zrobiła.

Jakie są twoje najbliższe plany, filmowe i nie tylko?

Cóż… Najchętniej chciałbym po prostu cieszyć się życiem, doceniać to, co mam, by skupić się na pracy, która będzie poruszać dusze moich widzów.
Informacja sponsorowana

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones