Środa w Gdyni - filmy Barańskiego, Kamińskiego i Stuhra

Filmweb / autor: /
https://www.filmweb.pl/news/%C5%9Aroda+w+Gdyni+-+filmy+Bara%C5%84skiego%2C+Kami%C5%84skiego+i+Stuhra-37527
Trzeci dzień Festiwalu w Gdyni był bez wątpienia najbardziej interesujący z dotychczasowych. W Konkursie głównym pokazano aż pięć filmów. "Braciszka" - najnowszy projekt Andrzeja Barańskiego widzowie mogli zobaczyć już w kwietniu w telewizji. Podobnie jak większość filmów tego reżysera, także i ten ma swoją genezę w utworze literackim. Kilkanaście lat temu
Barańskiemu wpadł w ręce zbiór wspomnień "Patron maluczkich" o franciszkanie, bracie Alojzym Kosibie. Żyjący przed wojną sługa boży, kwestarz był prostym człowiekiem i zakonnikiem, a jednak jego dobroć, gorliwa wiara i modlitwa oraz skromność sprawiły, że ludzie, którzy się z nim zetknęli, zapamiętali go jako świętego, osobę bez żadnej skazy.

Opowieść o bracie Alojzym Kosibie Barański buduje w oparciu o często bardzo króciutkie, lecz barwne opowieści zawarte w ?Patronie maluczkich?. Tworzą one portret zakonnika, który swoje życie w całości ofiarował Bogu. Z modlitwy uczynił rodzaj metajęzyka. Odmawiając po tysiąckroć różaniec, za każdym razem wzbijał się ponad słowa, które wypowiadał. Nadawał im jakby nowe znaczenia, pozwalające mu pogłębiać swoją wiarę. U Barańskiego brat Alojzy umiera, gdyż chce by jego śmierć uratowała ciężko chorego chłopca. Kilka miesięcy po jego śmierci wybuchła druga wojna światowa. Dobrze, że Braciszek nie dożył tej chwili. Jego świat skromnych wartości runąłby wtedy na zawsze.

Wiara i miłość interesuje także - jak sam zadeklarował - Stanisława Muchę, autora "Nadziei " zrealizowanej na podstawie scenariusza Krzysztofa Piesiewiewicza. W jego filmie wyczuwa się pewną nostalgię za bezinteresownością, za idealizmem, jednak nadzieja nie jest niczym więcej niż wydumaną opowiastką o nawracaniu złych ludzi na dobrą drogę. Główny bohater, młody chłopak, który ma dowody, że pewien człowiek ukradł bardzo cenny obraz, nie chce go wydawać w ręce policji, lecz zaczyna z nim toczyć opartą na szantażu grę. Prawi morały, które mają zmusić biznesmena by - używając utartego zwrotu - przemyślał swoje postępowanie. Postać chłopaka jest skrajnie niewiarygodna. Na początku trochę naiwny, a w rzeczywistości pewny siebie. Nigdy - ani w czasie rozmów ze złodziejem ani w czasie przesłuchać na policji - nie daje się wyprowadzić z równowagi, nic go nie zaskakuje. Jego dalekowzroczność staje się w końcu groteskowa. Są w "Nadziei " także takie fragmenty, których znaczenie reżyser musiał sam objaśniać. Ekspozycja, w której ginie matka chłopaka, wydawała się mieć jakiś związek z ukazaną później, przestępczą działalnością tego złodzieja. Niestety, obie sytuacje nie mają żadnego związku. ?Scena śmierci matki to klucz do obecnego charakteru bohatera? - próbował tłumaczyć reżyser. Niestety, nawet po tych wyjaśnieniach trudno zaakceptować tę wersję.

Bardzo słabo wypadła także, niestety, "Hania" Janusza Kamińskiego. Ta opowieść aż razi swoją pretensjonalnością. Jej punkt wyjścia jest prosty: młode małżeństwo coraz częściej rozmawia o dziecku. Ona chce je mieć, on nie czuje się na to gotowy. Tak się akurat zdarzyło, że jej dawna miłość pracuje w domu dziecka i proponuje dziewczynie, by zaprosili do siebie do domu na Święta Bożego Narodzenia jedno z dzieci. Święta są - jak wiadomo - szczególnie w kinie amerykańskim czasem, w którym czyjaś przemiana może być najlepiej uzasadniona. Kamiński podąża tym tropem. Jednak sytuacje poprzez które małżeństwo i mały Kacper zbliżają się do siebie to w istocie banalne przypowiastki, których natrętnego dydaktyzmu Kamiński nie stara się w żaden sposób kamuflować. Przeciwnie - jakby specjalnie go eksponował. Oczywiście, aby bohaterowie mogli przeżyć rzeczywistą przemianę, muszą przejść także przez traumatyczne chwile. Zakończenie łatwo jednak przewidzieć, a z tą wiedzą trudno ulec wzruszeniu, które Kamiński chce wywołać za wszelką cenę. Szkoda, że ten film nie spełnił pokładanych w nim nadziei. Czytałem kiedyś fragmenty scenariusza Andrzeja Gołdy. Z jego tekstu płynęła zupełna inna, niepatetyczna atmosfera. Rodzącą się między Kacprem a młodym małżeństwem przyjaźń, ukazał poprzez zwykłe, proste sytuacje. Święta miały tu raczej jedynie zasugerować, że chłopiec szczególnie w tym czasie potrzebuje pomocy.

Na uwagę zasługuje natomiast kolejny film konkursowy: "Ogród Luizy" Macieja Wojtyszki, który po długiej przerwie powrócił do kina. Jego film to w istocie bajka, lecz tak zgrabnie zrealizowana, że chce się w nią wierzyć i chce się ulegać jej czarowi. Młody gangster podczas pobytu w szpitalu psychiatrycznym - oczywiście symuluje, by uzyskać potrzebne papiery - poznaje dziewczynę. Jest chora, lecz o jej obecnym złym stanie zadecydowało przede wszystkim to, że rodzice od zawsze nie potrafili poradzić sobie z jej dolegliwościami, a późniejsze oznaki niezwykłej wrażliwości swojej córki już automatycznie traktowali jak chorobę. Wstydzili się jej i zamykali w domu. Gangster Fabio jest prawdopodobnie pierwszą osobą, która z uwagą zaczyna słuchać słów dziewczyny. Pomiędzy dwojgiem tak różnych od siebie ludzi nawiązuje się nić porozumienia. Gdy wydostaną się ze szpitala, zbliżą się do siebie jeszcze bardziej.

Melodramat przenika się tu z kinem gangsterskim. Bardzo łatwo można było przekroczyć w tej historii przysłowiową cienką linię, za którą film stałby się przesłodzonym romansem. Realizatorzy nad wyraz zręcznie zachowują jednak potrzebny dystans do tej granicy. Na drugim planie rozgrywają się zdarzenia, o których codziennie czytamy w gazetach - przestępcy wszystkich przekupują, policja udaje, że panuje nad sytuacją. Dzięki temu swoista bajkowość filmu jest nam dozowana w odpowiednich dawkach, chwilami chce się wręcz, żeby było jej więcej. Świat, który zbudowała sobie wokół siebie Luiza, staje się dla Fabia swoistą odskocznią od jego przestępczej codzienności. Fascynuje go, że może się dyskretnie opiekować dziewczyną. Ta para staje się współczesnym odwzorowaniem klasycznych opowieści o pięknej księżniczce i dzielnym rycerzu, który chce o nią walczyć i ją chronić.

Film ma dystrybutora, wejdzie do kina prawdopodobnie w marcu przyszłego roku. ?Tylko jak go promować?? - zastanawiał się reżyser. ?Nie można przecież nazwać "Ogrodu Luizy" ani komedią romantyczną, ani filmem stricte gangsterskim. Trzeba jakoś przekonać widzów, że tu wszystko zostało zrealizowane między konwencjami?.

Dobrym i bardzo ważnym nie tylko dla polskiego kina, ale także dla całej polskiej sytuacji politycznej jest film "Korowód" Jerzego Stuhra, który jako pierwszy podjął temat problemów moralnych wiążących się z lustracją. Ukazał jak jest dalece bardziej złożonym procesem od tego, co sugerują politycy. Bohater jego filmu to były współpracownik bezpieki. Wie, że jego działalność wyjdzie na jaw. Kiedyś nie cofał się przed niczym: zadenuncjował swojego kolegę, by zdobyć jego kobietę, a później na dodatek - dzięki pomocy swoich mocodawców - spreparował dowody, że tamten był esbekiem. Po latach pamięć o tym świństwie nie daje mu spokoju, a mimo to zdarzają się momenty, że potrafi z tej drwić. Tą postacią można się brzydzić, lecz trudno jej nie współczuć. Jest bowiem na psychicznym dnie. Ucieka do rodziny, by nie musieć spojrzeć im w oczy, gdy dowiedzą się prawdy.

Stuhr pokazuje także, że młode pokolenie Polaków nie ma praktycznie i nie chce mieć pojęcia o sprawie, która jest ogromną tragedią dla pokolenia ich rodziców. Lecz kontakt z ludźmi, którzy przeżywają te dylematy, wpływa na moralność młodych bohaterów. Widzą do czego prowadzą i jakim ciężarem psychicznym stają się - mówiąc najprościej krzywdy popełniane innym. Zaczynają także dokładnie rozmieć, że to co do tej pory uważali za mały występek, może być w istocie początkiem całego procesu.

Stuhr nikogo w swoim filmie nie oskarża. Sugeruje nawet, że ludzie, którzy współpracowali z SB przeżyli także swój dramat, który być może nie jest wymowny, gdy myśli się o nim ogólnie, lecz staje się wyraźny, gdy zna się konkretne przypadki takich ludzi. ?Wydaje mi się, że czas ostrych rozliczeń już minął? - mówił reżyser. ?Dziś lustracja niszczy ludzi, którzy i tak muszą żyć z ogromnym poczuciem winy?.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones