W Boże Narodzenie spojrzeliśmy w przyszłość i podzieliliśmy się z Wami naszą
listą najbardziej oczekiwanych premier 2013 roku. Teraz, kiedy rok 2012 przeszedł już do historii, spoglądamy wstecz i prezentujemy Wam 19 najlepszych filmów, jakie pojawiły się w polskich kinach od stycznia do grudnia.
Wyboru dokonał zespół Filmwebu i współpracujący z nami autorzy i recenzenci. Swoje głosy oddali: Marcin Pietrzyk, Łukasz Muszyński, Michał Walkiewicz, Jakub Popielecki, Dorota Kostrzewa, Maciek Łuka, Julia Taczanowska, Krzysztof Michałowski, Bartosz Staszczyszyn, Michał Oleszczyk, Łukasz Maciejewski, Radosław Osiński, Ludwika Mastalerz, Kaja Klimek, Piotr Szcześniak i Michalina Kołacińska.
Wszystkich ich poprosiliśmy o wytypowanie 10 filmów w kolejności od najlepszego do najgorszego. Na podstawie przesłanych głosów powstała poniższa lista.
Oczywiście zachęcamy Was do dzielenia się swoimi typami i opiniami w komentarzach. Oto lista Top 19 najlepszych filmów 2012 roku:
1.
"Musimy porozmawiać o Kevinie" Horror o nastoletnim potworze? Pamflet na bezstresowe wychowanie dzieci? A może dramat o trudnej miłości macierzyńskiej? Film
Lynne Ramsay nie mieści się w żadnej z interpretacyjnych szuflad. Pewnie dlatego jest tak dobry. Jego tytuł nie kłamie: po seansie wszyscy czują potrzebę rozmowy o tytułowym bohaterze i jego matce zagranej fenomenalnie przez
Tildę Swinton.
"Kevin" nikogo nie zostawia obojętnym.
2.
"Miłość" Michael Haneke zaskoczył i nie wszedł w
"Miłości" w rolę bezlitosnego filmowego chirurga, z jaką się go zazwyczaj utożsamia. Zachowując swoje zamiłowanie do prostoty i dyscypliny, zainscenizował tu bowiem spektakl umierania niepozbawiony... czułości. W końcu tytuł zobowiązuje. Stawką uczynił próbę zachowania twarzy w obliczu śmierci. I w istocie, po seansie
"Miłości" w pamięci zostają przede wszystkim twarze
Emmanuelle Rivy i
Jean-Louisa Trintignanta, obnażających swą dojrzałość z odwagą, ale i z elegancją.
3.
"Pewnego razu w Anatolii" Najnowszy film Turka
Nuri Bilge Ceylana to kryminał à rebours. Choć akcja kręci się wokół policyjnego śledztwa, fabuła szybko rozlewa się na szereg epizodów, wśród których są zarówno sceny prozaicznych rozmów między bohaterami, jak i sekwencja z... toczącym się jabłkiem. O wyjątkowości
"Pewnego razu w Anatolii" świadczy głębia wyłaniającego się z uważnej obserwacji portretu tureckiej społeczności oraz refleksja nad kwestiami prawdy i moralności. A także niezwykle piękna warstwa wizualna, urzekająca już od początkowego ujęcia migoczących w oddali i rozświetlających nocny krajobraz samochodowych świateł.
4.
"Spadkobiercy" Mądry, zabawny i wzruszający film, w którym padają fundamentalne pytania: kiedy przestajemy żyć tylko dla siebie, a zaczynamy dla innych (inaczej ujmując: kiedy ze spadkobierców zamieniamy się w spadkodawców)? Czy jesteśmy warci spuścizny, którą otrzymaliśmy od przodków? I – parafrazując cytat z
"Gladiatora" – czy nasze czyny za życia będą brzmieć echem w wieczności? Plus fantastyczny
George Clooney w roli głównej.
5.
"Martha Marcy May Marlene" W świetnym debiucie
Seana Durkina z zainteresowaniem zgłębialiśmy tajemnicę ukrytą za tytułową wyliczanką imion. Prawdziwym odkryciem był jednak fakt, że ta, jak za Marthą kryła się Marcy, a za nimi May i Marlene, tak za
Mary-Kate i
Ashley jest jeszcze
Elizabeth. Młodsza siostra słynnych bliźniaczek Olsen pokazała tu aktorski talent dorównujący partnerującemu jej na ekranie
Johnowi Hawkesowi.
Olsen i
Durkin – na te nazwiska warto mieć oko w przyszłości.
6.
"Skyfall" 23. część przygód Jamesa Bonda to w naszej opinii kwintesencja całego cyklu: spotkanie tradycji z nowoczesnością, mariaż współczesnego kina akcji z ironiczną konwencją dawnych opowieści o 007. Efektowne, ale nie efekciarskie sceny akcji, doskonała reżyseria
Sama Mendesa, wspaniałe zdjęcia
Rogera Deakinsa i arcyłotr w fantastycznym wykonaniu
Javiera Bardema. Życzymy jubilatowi z MI6 wszystkiego najlepszego w kolejnym życiu.
7.
"Kochankowie z Księżyca" Wes Anderson po raz kolejny zaprasza do swojego świata, opowiadając słodko-gorzką opowieść o parze zakochanych dzieciaków uciekających przed światem. Pastelowe kolory i muzyka
Alexandre'a Desplata nadają tej historii znamion baśni, ale
"Kochankowie z Księżyca" to nie tylko cukierkowa błyskotka. Z nutką nostalgii reżyser opowiada tu nam historię o konfrontacji marzeń z rzeczywistością. Już nie naiwna (ale wciąż walcząca o swoje) młodzież konfrontuje się z rozmaitymi przedstawicielami nieuchronnej dorosłości: fajtłapowatym harcmistrzem (
Edward Norton), zgorzkniałym policjantem (
Bruce Willis) czy nieczułą Opieką Społeczną (
Tilda Swinton). Romantyczne marzenie kontra zinstytucjonalizowana rutyna.
8.
"Wszystkie odloty Cheyenne'a" Coś tu jest nie tak, ale dokładnie nie wiem co – powiada w jednej ze scen główny bohater. Jego słowa idealnie podsumowują film. Na pierwszym planie mamy tu przyjemnie zwichrowaną historię rockmana, który wyrusza w podróż, aby pogodzić się z samym sobą. Pod powierzchnią rozgrywa się jednak jeszcze jedna metaforyczna opowieść , którą sami sobie musimy... dośpiewać. W tym przypadku nie powinno to dziwić, bo film został zainspirowany piosenką
Talking Heads. Plus ocierająca się o geniusz realizacja i jak zawsze wspaniały
Sean Penn.
9.
"Róża" Wojtek Smarzowski nie zdejmuje nogi z gazu. Po dobrym
"Weselu" i rewelacyjnym
"Domu złym" nakręcił najlepszy film w swojej karierze. W
"Róży" western i melodramat idą w parze z bolesnym historycznym świadectwem. Powojenne Mazury z jego filmu to wypalona ziemia, na której każdy gest sprawiedliwości i człowieczeństwa ma potworne konsekwencje. Horror na miarę XX i XXI wieku – świetnie napisany, sfotografowany i koncertowo zagrany przez duet
Dorociński-
Kulesza.
10.
"Raj: miłość" Ulrich Seidl w najlepszej formie. Autor
"Upałów" podgląda starzejące się, nieatrakcyjne Austriaczki, które na wakacjach w Kenii szukają uciech cielesnych. Wnioski, do jakich dochodzi, nie są szczególnie optymistyczne: Europa i Afryka wykorzystują się nawzajem bez skrupułów, egzystencjalnej pustki nie da się wypełnić, a kto szuka miłości, powinien wcześniej odwiedzić bankomat. Nie będzie lepiej.
11.
"Gra" Rubena Östlunda porównuje się do
Michaela Hanekego, ale Szwed ma swój własny język i swoje własne ambicje. Jego
"Gra" to po części dreszczowiec o rodzących agresję dysproporcjach społecznych, po części wiwisekcja naszego stosunku do filmowej przemocy. Wychłodzone formalnie, szarpiące emocjonalnie i świetnie opowiedziane kino.
12.
"Obława" Zapomnijcie o wojnie rodem z
"Czterech pancernych". W filmie
Marcina Krzyształowicza zabrakło dzielnych wojaków i chwackich telegrafistek. Wielką frontową miłość zastąpiła przemoc seksualna, zamiast pachnącej grochówki znajdziecie tu zupę ugotowaną na ludzkim mięsie, a klarowny podział na dobrych i złych rozmył się w odcieniach szarości. O takie kino historyczne walczyliśmy!
13.
"Nietykalni" Kiedy Ameryka zalewa nas mrocznymi adaptacjami komiksu, Francuzi odpowiadają optymistyczną historią inspirowaną prawdziwymi wydarzeniami.
"Nietykalni" zbudowani są na jednym z najprostszych schematów polegających na sparowaniu dwóch jak najbardziej niepodobnych do siebie osobników. To starcie odmienności z jednej strony staje się źródłem wielu humorystycznych sytuacji, z drugiej przypomina nam, że żadne różnice nie ukryją uniwersalnej prawdy: każdy z nas potrzebuje przyjaźni i zrozumienia. Fenomenalny sukces frekwencyjny na całym świecie to chyba najlepszy dowód na to, że ludzie pragną pokrzepienia.
14.
"Bogowie ulicy" Filmów o ciężkiej doli policjantów na przedmieściach Los Angeles było sporo, ale żaden nie zrobił na nas takiego wrażenia jak
"Bogowie ulicy".
David Ayer doskonale wyczuł klimat gorących ulic, zatęchłych komisariatów i bezpardonowej wojny policji z gangsterami.
Jake Gyllenhaal i
Michael Peña to jeden z najciekawszych duetów kina akcji ostatnich lat, a quasi-dokumentalna konwencja pasuje jak ulał do tej surowej, brutalnej i niepozbawionej humoru opowieści.
15.
"Magic Mike" Channing Tatum do tej pory kojarzył się większości widzów z pięknym, wysportowanym ciałem i talentem aktorskim, w którego istnienie wielu powątpiewało. Ale to właśnie on jest ojcem najlepszego filmu o męskim striptizie i amerykańskim śnie. Luźno inspirowany jego własnymi doświadczeniami
"Magic Mike" w sprawnych rękach reżysera
Stevena Soderbergha przekształcił się w fascynujący obraz młodych ludzi, którzy nie mają zbyt wielkich perspektyw na przyszłość, ale wciąż marzą o realizacji swojego "amerykańskiego snu". Kino inteligentne, zabawne, ale i przerażające trafnością diagnozy społecznej.
16.
"Zupełnie inny weekend" Oto kino skromne, pozbawione fajerwerków, a jednak nie pozwalające o sobie zapomnieć. Historia spotkania dwóch mężczyzn jest w rzeczywistości uniwersalną opowieścią o tym, że czasem uczucie rodzi się w najmniej odpowiednim momencie. Delikatnie prowadzona opowieść w niebanalny sposób sprawia, że bohaterowie stają się nam na tyle bliscy, że razem z nimi przeżywamy ich rozterki i kibicujemy, licząc na szczęśliwe zakończenie.
17.
"Margaret" "Margaret" Kennetha Lonergana może wydawać się nadmiarem szczęścia w jednym filmie. Swoje ambicje, by historia pewnej zagubionej nastolatki dotykała kwestii winy, odkupienia, macierzyństwa, zamachu na World Trade Center i czego tam jeszcze, reżyser przypłacił czterema latami, które zajął mu proces montażu. Mimo tych bólów porodowych powstał film intrygujący – popadający ze skrajności w skrajność, zuchwały, rozchwiany – zupełnie jak tytułowa postać, brawurowo zagrana przez
Annę Paquin.
18.
"Dom w głębi lasu" Aż trudno uwierzyć, że na premierę tego filmu musieliśmy czekać kilka lat. W tym czasie jego współscenarzysta –
Joss Whedon – zdążył nakręcić trzeci największy przebój wszech czasów (
"Avengers") i adaptację Szekspira (
"Much Ado About Nothing"). My jednak cieszymy się, że
"Dom w głębi lasu" zamiast zbierać kurz w archiwach Hollywood wyjrzał na światło dzienne. Okazał się bowiem pierwszorzędną rozrywką, szalonym połączeniem horroru w swojej najbardziej klasycznej odsłonie z humorem wywracającym reguły gatunku do góry nogami. Ten film zmieni Wasze spojrzenie na świat, a w każdym razie na jednorożce.
19.
"Raid" Po tym ciosie do dziś nie możemy złapać oddechu. Choć konstrukcją
"Raid" przypomina horror o zombie (niewielka grupka bohaterów kontra zastępy "mięcha armatniego"), jest to czyste, szczere i bezkompromisowe kino akcji. Bohaterowie głównie kopią i strzelają, ale robią to na tyle sposobów, że poziom adrenaliny nie spada od pierwszej do ostatniej minuty. Indonezyjscy aktorzy potrafią wyczyniać ze swoim ciałem rzeczy, o którym Wam się nie śniło, a większość scen akcji to niedościgniony wzór choreografii sztuk walk.
Osoby biorące udział w głosowaniu podały oczywiście znacznie więcej filmów. Poniżej prezentujemy więc listę uzupełniającą, zawierającą tytuły, które zdobyły przynajmniej 2 głosy, lecz za mało, by znaleźć się w głównym zestawieniu:
"Wichrowe wzgórza"
"Cosmopolis"
"Elena"
"Przetrwanie"
"Mistrz"
"Koń turyński"
"Prometeusz"
"Rzeź"
"Mroczny Rycerz powstaje"
"Wstyd"
"Hugo i jego wynalazek"
"Artysta"
"Jiro śni o sushi"
"Bestie z południowych krain"