19 najlepszych filmów 2012 roku zdaniem zespołu Filmwebu

Filmweb
https://www.filmweb.pl/news/19+najlepszych+film%C3%B3w+2012+roku+zdaniem+zespo%C5%82u+Filmwebu-91828
W Boże Narodzenie spojrzeliśmy w przyszłość i podzieliliśmy się z Wami naszą listą najbardziej oczekiwanych premier 2013 roku. Teraz, kiedy rok 2012 przeszedł już do historii, spoglądamy wstecz i prezentujemy Wam 19 najlepszych filmów, jakie pojawiły się w polskich kinach od stycznia do grudnia.

Wyboru dokonał zespół Filmwebu i współpracujący z nami autorzy i recenzenci. Swoje głosy oddali: Marcin Pietrzyk, Łukasz Muszyński, Michał Walkiewicz, Jakub Popielecki, Dorota Kostrzewa, Maciek Łuka, Julia Taczanowska, Krzysztof Michałowski, Bartosz Staszczyszyn, Michał Oleszczyk, Łukasz Maciejewski, Radosław Osiński, Ludwika Mastalerz, Kaja Klimek, Piotr Szcześniak i Michalina Kołacińska.

Wszystkich ich poprosiliśmy o wytypowanie 10 filmów w kolejności od najlepszego do najgorszego. Na podstawie przesłanych głosów powstała poniższa lista.

Oczywiście zachęcamy Was do dzielenia się swoimi typami i opiniami w komentarzach.

Oto lista Top 19 najlepszych filmów 2012 roku:

1. "Musimy porozmawiać o Kevinie"
Horror o nastoletnim potworze? Pamflet na bezstresowe wychowanie dzieci? A może dramat o trudnej miłości macierzyńskiej? Film Lynne Ramsay nie mieści się w żadnej z interpretacyjnych szuflad. Pewnie dlatego jest tak dobry. Jego tytuł nie kłamie: po seansie wszyscy czują potrzebę rozmowy o tytułowym bohaterze i jego matce zagranej fenomenalnie przez Tildę Swinton. "Kevin" nikogo nie zostawia obojętnym.



2. "Miłość"
Michael Haneke zaskoczył i nie wszedł w "Miłości" w rolę bezlitosnego filmowego chirurga, z jaką się go zazwyczaj utożsamia. Zachowując swoje zamiłowanie do prostoty i dyscypliny, zainscenizował tu bowiem spektakl umierania niepozbawiony... czułości. W końcu tytuł zobowiązuje. Stawką uczynił próbę zachowania twarzy w obliczu śmierci. I w istocie, po seansie "Miłości" w pamięci zostają przede wszystkim twarze Emmanuelle Rivy i Jean-Louisa Trintignanta, obnażających swą dojrzałość z odwagą, ale i z elegancją.



3. "Pewnego razu w Anatolii"
Najnowszy film Turka Nuri Bilge Ceylana to kryminał à rebours. Choć akcja kręci się wokół policyjnego śledztwa, fabuła szybko rozlewa się na szereg epizodów, wśród których są zarówno sceny prozaicznych rozmów między bohaterami, jak i sekwencja z... toczącym się jabłkiem. O wyjątkowości "Pewnego razu w Anatolii" świadczy głębia wyłaniającego się z uważnej obserwacji portretu tureckiej społeczności oraz refleksja nad kwestiami prawdy i moralności. A także niezwykle piękna warstwa wizualna, urzekająca już od początkowego ujęcia migoczących w oddali i rozświetlających nocny krajobraz samochodowych świateł.



4. "Spadkobiercy"
Mądry, zabawny i wzruszający film, w którym padają fundamentalne pytania: kiedy przestajemy żyć tylko dla siebie, a zaczynamy dla innych (inaczej ujmując: kiedy ze spadkobierców zamieniamy się w spadkodawców)? Czy jesteśmy warci spuścizny, którą otrzymaliśmy od przodków? I – parafrazując cytat z "Gladiatora" – czy nasze czyny za życia będą brzmieć echem w wieczności? Plus fantastyczny George Clooney w roli głównej.



5. "Martha Marcy May Marlene"
W świetnym debiucie Seana Durkina z zainteresowaniem zgłębialiśmy tajemnicę ukrytą za tytułową wyliczanką imion. Prawdziwym odkryciem był jednak fakt, że ta, jak za Marthą kryła się Marcy, a za nimi May i Marlene, tak za Mary-Kate i Ashley jest jeszcze Elizabeth. Młodsza siostra słynnych bliźniaczek Olsen pokazała tu aktorski talent dorównujący partnerującemu jej na ekranie Johnowi Hawkesowi. Olsen i Durkin – na te nazwiska warto mieć oko w przyszłości.



6. "Skyfall"
23. część przygód Jamesa Bonda to w naszej opinii kwintesencja całego cyklu: spotkanie tradycji z nowoczesnością, mariaż współczesnego kina akcji z ironiczną konwencją dawnych opowieści o 007. Efektowne, ale nie efekciarskie sceny akcji, doskonała reżyseria Sama Mendesa, wspaniałe zdjęcia Rogera Deakinsa i arcyłotr w fantastycznym wykonaniu Javiera Bardema. Życzymy jubilatowi z MI6 wszystkiego najlepszego w kolejnym życiu.



7. "Kochankowie z Księżyca"
Wes Anderson po raz kolejny zaprasza do swojego świata, opowiadając słodko-gorzką opowieść o parze zakochanych dzieciaków uciekających przed światem. Pastelowe kolory i muzyka Alexandre'a Desplata nadają tej historii znamion baśni, ale "Kochankowie z Księżyca" to nie tylko cukierkowa błyskotka. Z nutką nostalgii reżyser opowiada tu nam historię o konfrontacji marzeń z rzeczywistością. Już nie naiwna (ale wciąż walcząca o swoje) młodzież konfrontuje się z rozmaitymi przedstawicielami nieuchronnej dorosłości: fajtłapowatym harcmistrzem (Edward Norton), zgorzkniałym policjantem (Bruce Willis) czy nieczułą Opieką Społeczną (Tilda Swinton). Romantyczne marzenie kontra zinstytucjonalizowana rutyna.



8. "Wszystkie odloty Cheyenne'a"
Coś tu jest nie tak, ale dokładnie nie wiem co – powiada w jednej ze scen główny bohater. Jego słowa idealnie podsumowują film. Na pierwszym planie mamy tu przyjemnie zwichrowaną historię rockmana, który wyrusza w podróż, aby pogodzić się z samym sobą. Pod powierzchnią rozgrywa się jednak jeszcze jedna metaforyczna opowieść , którą sami sobie musimy... dośpiewać. W tym przypadku nie powinno to dziwić, bo film został zainspirowany piosenką Talking Heads. Plus ocierająca się o geniusz realizacja i jak zawsze wspaniały Sean Penn.



9. "Róża"
Wojtek Smarzowski nie zdejmuje nogi z gazu. Po dobrym "Weselu" i rewelacyjnym "Domu złym" nakręcił najlepszy film w swojej karierze. W "Róży" western i melodramat idą w parze z bolesnym historycznym świadectwem. Powojenne Mazury z jego filmu to wypalona ziemia, na której każdy gest sprawiedliwości i człowieczeństwa ma potworne konsekwencje. Horror na miarę XX i XXI wieku – świetnie napisany, sfotografowany i koncertowo zagrany przez duet Dorociński-Kulesza.



10. "Raj: miłość"
Ulrich Seidl w najlepszej formie. Autor "Upałów" podgląda starzejące się, nieatrakcyjne Austriaczki, które na wakacjach w Kenii szukają uciech cielesnych. Wnioski, do jakich dochodzi, nie są szczególnie optymistyczne: Europa i Afryka wykorzystują się nawzajem bez skrupułów, egzystencjalnej pustki nie da się wypełnić, a kto szuka miłości, powinien wcześniej odwiedzić bankomat. Nie będzie lepiej.



11. "Gra"
Rubena Östlunda porównuje się do Michaela Hanekego, ale Szwed ma swój własny język i swoje własne ambicje. Jego "Gra" to po części dreszczowiec o rodzących agresję dysproporcjach społecznych, po części wiwisekcja naszego stosunku do filmowej przemocy. Wychłodzone formalnie, szarpiące emocjonalnie i świetnie opowiedziane kino.



12. "Obława"
Zapomnijcie o wojnie rodem z "Czterech pancernych". W filmie Marcina Krzyształowicza zabrakło dzielnych wojaków i chwackich telegrafistek. Wielką frontową miłość zastąpiła przemoc seksualna, zamiast pachnącej grochówki znajdziecie tu zupę ugotowaną na ludzkim mięsie, a klarowny podział na dobrych i złych rozmył się w odcieniach szarości. O takie kino historyczne walczyliśmy!



13. "Nietykalni"
Kiedy Ameryka zalewa nas mrocznymi adaptacjami komiksu, Francuzi odpowiadają optymistyczną historią inspirowaną prawdziwymi wydarzeniami. "Nietykalni" zbudowani są na jednym z najprostszych schematów polegających na sparowaniu dwóch jak najbardziej niepodobnych do siebie osobników. To starcie odmienności z jednej strony staje się źródłem wielu humorystycznych sytuacji, z drugiej przypomina nam, że żadne różnice nie ukryją uniwersalnej prawdy: każdy z nas potrzebuje przyjaźni i zrozumienia. Fenomenalny sukces frekwencyjny na całym świecie to chyba najlepszy dowód na to, że ludzie pragną pokrzepienia.



14. "Bogowie ulicy"
Filmów o ciężkiej doli policjantów na przedmieściach Los Angeles było sporo, ale żaden nie zrobił na nas takiego wrażenia jak "Bogowie ulicy". David Ayer doskonale wyczuł klimat gorących ulic, zatęchłych komisariatów i bezpardonowej wojny policji z gangsterami. Jake Gyllenhaal i Michael Peña to jeden z najciekawszych duetów kina akcji ostatnich lat, a quasi-dokumentalna konwencja pasuje jak ulał do tej surowej, brutalnej i niepozbawionej humoru opowieści.



15. "Magic Mike"
Channing Tatum do tej pory kojarzył się większości widzów z pięknym, wysportowanym ciałem i talentem aktorskim, w którego istnienie wielu powątpiewało. Ale to właśnie on jest ojcem najlepszego filmu o męskim striptizie i amerykańskim śnie. Luźno inspirowany jego własnymi doświadczeniami "Magic Mike" w sprawnych rękach reżysera Stevena Soderbergha przekształcił się w fascynujący obraz młodych ludzi, którzy nie mają zbyt wielkich perspektyw na przyszłość, ale wciąż marzą o realizacji swojego "amerykańskiego snu". Kino inteligentne, zabawne, ale i przerażające trafnością diagnozy społecznej.



16. "Zupełnie inny weekend"
Oto kino skromne, pozbawione fajerwerków, a jednak nie pozwalające o sobie zapomnieć. Historia spotkania dwóch mężczyzn jest w rzeczywistości uniwersalną opowieścią o tym, że czasem uczucie rodzi się w najmniej odpowiednim momencie. Delikatnie prowadzona opowieść w niebanalny sposób sprawia, że bohaterowie stają się nam na tyle bliscy, że razem z nimi przeżywamy ich rozterki i kibicujemy, licząc na szczęśliwe zakończenie.



17. "Margaret"
"Margaret" Kennetha Lonergana może wydawać się nadmiarem szczęścia w jednym filmie. Swoje ambicje, by historia pewnej zagubionej nastolatki dotykała kwestii winy, odkupienia, macierzyństwa, zamachu na World Trade Center i czego tam jeszcze, reżyser przypłacił czterema latami, które zajął mu proces montażu. Mimo tych bólów porodowych powstał film intrygujący – popadający ze skrajności w skrajność, zuchwały, rozchwiany – zupełnie jak tytułowa postać, brawurowo zagrana przez Annę Paquin.



18. "Dom w głębi lasu"
Aż trudno uwierzyć, że na premierę tego filmu musieliśmy czekać kilka lat. W tym czasie jego współscenarzysta – Joss Whedon – zdążył nakręcić trzeci największy przebój wszech czasów ("Avengers") i adaptację Szekspira ("Much Ado About Nothing"). My jednak cieszymy się, że "Dom w głębi lasu" zamiast zbierać kurz w archiwach Hollywood wyjrzał na światło dzienne. Okazał się bowiem pierwszorzędną rozrywką, szalonym połączeniem horroru w swojej najbardziej klasycznej odsłonie z humorem wywracającym reguły gatunku do góry nogami. Ten film zmieni Wasze spojrzenie na świat, a w każdym razie na jednorożce.



19. "Raid"
Po tym ciosie do dziś nie możemy złapać oddechu. Choć konstrukcją "Raid" przypomina horror o zombie (niewielka grupka bohaterów kontra zastępy "mięcha armatniego"), jest to czyste, szczere i bezkompromisowe kino akcji. Bohaterowie głównie kopią i strzelają, ale robią to na tyle sposobów, że poziom adrenaliny nie spada od pierwszej do ostatniej minuty. Indonezyjscy aktorzy potrafią wyczyniać ze swoim ciałem rzeczy, o którym Wam się nie śniło, a większość scen akcji to niedościgniony wzór choreografii sztuk walk.



Osoby biorące udział w głosowaniu podały oczywiście znacznie więcej filmów. Poniżej prezentujemy więc listę uzupełniającą, zawierającą tytuły, które zdobyły przynajmniej 2 głosy, lecz za mało, by znaleźć się w głównym zestawieniu:

"Wichrowe wzgórza"
"Cosmopolis"
"Elena"
"Przetrwanie"
"Mistrz"
"Koń turyński"
"Prometeusz"
"Rzeź"
"Mroczny Rycerz powstaje"
"Wstyd"
"Hugo i jego wynalazek"
"Artysta"
"Jiro śni o sushi"
"Bestie z południowych krain"

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones