24. Warszawski Festiwal Filmowy - Dzień 8.

Filmweb /
https://www.filmweb.pl/news/24.+Warszawski+Festiwal+Filmowy+-+Dzie%C5%84+8.-46737
Wszystko co dobre ma swój koniec. Wchodzimy właśnie w drugi, ostatni weekend festiwalu. Po ośmiu dniach widzowie mają już zapewne swoich faworytów, podobnie jak i redakcja. Tymczasem poniżej kolejna garści spostrzeżeń na temat pokazywanych na festiwalu filmów. Wszystkie relacje i omówienia znajdziecie TUTAJ.

Intymne życie krytyków filmowych

Reżyserzy czytając recenzje swoich filmów pewnie często zachodzą w głowę czy aby na pewno krytycy film widzieli. Obraz Lionela Baiera to fantazja reżysera na temat tego, co też rzeczywiście dzieje się na pokazach prasowych. Cóż, jednego Baierowi odmówić nie można – ma facet wyobraźnię.

Oto bowiem filmowi krytycy to pretensjonalna zgraja perwersów i kłamców do cna zblazowana, że już nic tak naprawdę nie jest w stanie ich ruszyć. Żyją w oderwaniu od całego świata, pisząc teksty, które nie spełniają swojej roli i do nikogo nie trafiają. Za to swobodnie oddają się cielesnym gierkom, które nie w głowie zwyczajnym zjadaczom chleba.

Nie bardzo rozumiem dlaczego "Człowiek znikąd" znalazł się w sekcji konkursowej Wolny Duch. Chyba jedynym wyznacznikiem było tu użycie czarno-białych zdjęć i odrobina męskiej nagości. Jeśli jednak tak było w rzeczywistości, to prowadzi to do smutnej konstatacji, że w ciągu ostatnich 40 lat kino nie posunęło się do przodu. A przecież nawet w latach 60. film mało kto uznałby za niepokorny.

Obraz na pewno spodoba się wszystkim palaczom, film prezentuje bowiem bolączki dnia codziennego zwolenników papierosów, których palenie w miejscach publicznych zostało zakazane. (mp)

Lanie wody z ładnego dzbanka

"Uwiecznione chwile" może się podobać, zwłaszcza w Skandynawii. To przykład familijnej sagi, choć ograniczonej do jednego pokolenia. Zamknięty w ramy gatunku, film nawet przez chwilę nie próbuje być oryginalnym. Twórcy najwyraźniej postawili widzom dać sprawdzony produkt, zrealizowany zgodnie z wszelkimi prawidłami sztuki.

Film ma w gruncie rzeczy niewiele treści: niewierny mąż, żona rozdarta pomiędzy pasją a obowiązkiem i dzieci obserwujące wszystko swoimi małymi oczętami. Jan Troell leje wodę rozciągając fabułę do maksimum. Na szczęście dla widzów otoczka w postaci muzyki i zdjęć jest na tyle atrakcyjna, by pozostawić u widzów raczej pozytywne wrażenia. (mp)

Przewodnik świra po dorastaniu

"The Wackness" trafił na warszawski festiwal z tytułem najlepszego filmu Sundance według widowni. I nie trudno zgadnąć, czym Jonathan Levine był w stanie podbić serca publiczności.

Po pierwsze Ben Kingsley w roli psychiatry-ćpuna, który staje się przewodnikiem pewnego nastolatka po świecie dorosłych. Aktor udowodnił, że jest w stanie zagrać wszystko. Tu co prawda miał ułatwione zadanie, Jacob Forman stworzył bowiem bardzo filmową, przyjazną widzom postać. Jednak pułapką takiej roli jest łatwość, z jaką można przeszarżować. Kingsley z łatwością omija wszelkie wiry.

Po drugie Josh Peck. Levine miał nosa angażując 22-letniego Pecka do głównej roli. Chłopak świetnie wypada na ekranie, a brak doświadczenia, aktorskiego obeznania sprawia, że jest autentyczny i na swój surowy sposób fascynujący. Dobrze wypada też w duecie z Kingsleyem czy też z Olivią Thirlby.

Po trzecie scenariusz. Kilka bardzo ostrych i zabawnych dialogów czy przemyślani, nietuzinkowi bohaterowie to wystarczający powód do tego, by widownia piała z zachwytu. Jednak tak naprawdę chodzi o ducha optymizmu unoszącego się nad całym projektem, mimo poruszania przez film trudnych problemów rozstania, zmiany i rozczarowania. Wszyscy przeżywamy podobne kłopoty i film, który mimo wszystko jest afirmacją życia i potrzeby szukania szczęścia łatwo trafia do widowni. A że jest trochę naiwny? Cóż w dobrze skrojonej naiwności nie ma tak naprawdę nic złego. (mp)

Ból prawdy

Czym różni się kobiece kino od męskiego? Na to pytanie znajdą odpowiedź ci, którzy widzieli bośniacki "Śnieg" i chorwackiego "Niczyjego syna". Oba poruszają ten sam problem: konsekwencji konfliktów etnicznych na Bałkanach, lecz wymowa każdego z nich jest inna.

"Niczyj syn" to obraz mroczny, brutalny, na wskroś pesymistyczny. Sekrety rodzinne, dramatyczne wydarzenia z czasu wojny i z wcześniejszej przymusowej jedności Jugosławii, nie dają tu żadnych nadziei na przyszłość. Tematyka oscyluje wokół destrukcji życia, pamięci, tożsamości. Przemoc rodzi przemoc, zdrada zdradę. Jakże różne jest to od wcześniej pokazywanego "Śniegu", gdzie podkreślano potrzebę budowania i wskazywano na nadzieję, której nie można tracić nawet w najczarniejszej godzinie.

Podejmujący ważkie w Chorwacji tematy film Ostojicia ubrany został w atrakcyjne szaty psychologicznego dreszczowca. Reżyser sprawnie opowiada historię, korzystając ze sprawdzonych chwytów filmowych. Całość robi jak najlepsze wrażenie, będą zarazem i rozliczeniem z przeszłością Chorwacji i przejmującym portretem człowieka zagubionego w labiryncie sprzecznych tożsamości. (mp)

Między artyzmem i łzawym melodramatem

Nie będzie to zbyt profesjonalne, jeżeli na wstępie stwierdzę, że kompletnie nie wiem, co mam sądzić o "Red". Z jednej strony, film mógłby być swobodnie puszczany na Hallmarku po 22. Z drugiej, obraz Trygve Allistera Diesena ma momenty niejednoznaczne i intrygujące. Całość jednak nie satysfakcjonuje. Twórcom zabrakło wyrazistości i konsekwencji w budowaniu napięcia, a warstwa psychologiczna filmu nie jest na tyle dopracowana, by widz śledził narastający konflikt pełen przejęcia. Całość dopełnia "koszmarne" zakończenie rodem z tanich telewizyjnych melodramatów.

Tytułowy Red to stary, dobry i wierny pies. Jest on jedyny przyjacielem pewnego starszego pana, którego życie płynie spokojnym rytmem. Gdy jednak trójka nastolatków bez powodu i z czystego sadyzmu zabija psa, właściciel postanawia dochodzić sprawiedliwości. Instytucje jednak zawodzą i nikt specjalnie nie jest zainteresowany ukaraniem sprawców, więc nasz bohater musi wziąć sprawy w swoje ręce. Kto spodziewałby się tutaj masakry w starym dobrym stylu rodem z klasycznych horrorów i filmów o zemście, srogo się zawiedzie. W zamian za to dostanie dziwną mieszankę dramatu, melodramatu i thrillera, którego najmocniejszą stroną jest świetna kreacja Briana Coksa. W czasie filmu nie do końca jednak wiedziałem, czy chcę, aby bohater pomścił psa, chłopcy się nawrócili i zrozumieli swój błąd. (km)

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones