ARTYKUŁ: Imperium zmysłów Julio Medema

Filmweb /
https://www.filmweb.pl/news/ARTYKU%C5%81%3A+Imperium+zmys%C5%82%C3%B3w+Julio+Medema-45860
W polskich kinach wyświetlane są dwa filmy hiszpańskiego reżysera Julio Medema: "Krowy" i "Chaotyczna Anna". Zanim wybierzecie się na seans, przeczytajcie tekst o Medemie autorstwa Urszuli Lipińskiej. Miłej lektury!


IMPERIUM  ZMYSŁÓW  JULIO  MEDEMA

Jean Renoir mawiał, że kto podejmuje się zawodu reżysera, całe życie spędza na kręceniu jednego filmu. Paradoks Julio Medema polega na tym, że on robiąc przez całe życie nowe warianty tego samego filmu, wciąż pozostaje nieprzewidywalny i poszukujący.
 
Hiszpanie potrzebują mieć w kinie swojego mistrza. Dominującą postać, sztandarowego reżysera o nazwisku rozpoznawalnym na całym świecie. Bezkrytycznie wielbili Luisa Buñuela, potem oddawali cześć Carlosowi Saurze. Teraz berło króla dzierży Pedro Almodóvar. Ale obecność na piedestale to także zgoda na kierat i ostrożność: raz wybranego stylu trzeba się konsekwentnie trzymać do końca swojej kadencji. Zagospodarować w swoich kolejnych filmach odpowiednio dużą przestrzeń dla rozwiązań sprawdzonych, oswojonych przez widownię, bezpiecznych. Almodóvar nigdy nie nakręci filmu science fiction albo musicalu. Taki chwilowy kaprys mógłby go kosztować reputację i oznaczać oddanie korony już namaszczonemu na jego następcę Alejandrowi Amenábarowi.
 
Dlaczego Julio Medem nie nadaje się na następcę Almodóvara? W końcu przez jego twórczość prześwitują inspiracje dziełami wielkich nazwisk kinematografii hiszpańskiej – byłby ich godnym kontynuatorem, bo nie udaje, że kino narodziło się w momencie, gdy wziął kamerę do ręki. Zawsze obraca się w ramach podobnej problematyki: przeznaczenia, śmierci, miłości, kręgu życia, upływającego czasu. Każdym filmem zadaje te same pytania. Czy można od siebie uciec i stworzyć się na nowo? Z czego składa się tożsamość? Ile w naszym życiu zależy od przypadku, a ile od przeznaczenia? Artystyczna droga twórcy "Chaotycznej Anny" to ciągłe szukanie odpowiedzi na te kwestie. Droga, która czasem staje się lekcją życia, a innym razem okazuje się ślepym zaułkiem, ale z każdym filmem rodzi reżysera nowego, niezdefiniowanego.
 
Chirurgiczne cięcie
 
Julio Medem miał w życiu dwie poważne pasje: medycynę i kino. O ile ta druga ograniczała się do sporadycznych zabaw kamerą ojca, o tyle pierwsza miała stać się sposobem na życie. Całą młodość z upodobaniem chłonął książki medyczne i tomy o psychologii. Ale po sześciu latach studiów i zrobieniu dyplomu chirurga okazało się, że Medem fatalnie znosi widok krwi. Cięcie skalpelem stanowiło dla niego wyzwanie, któremu nie sprostał.
 
Zamiast rozkładania na czynniki ludzkiego ciała na stole operacyjnym wybrał rozkładanie na czynniki ludzkiej psychiki przed obiektywem kamery. I tu chirurgiczna precyzja okazała się pożyteczną umiejętnością. Od "Krów", debiutu Medema z 1992 roku, droga od pomysłu do gotowego scenariusza (wszystkie produkcje reżyser kręci na podstawie autorskich tekstów) to imponujące skrupulatnością przedsięwzięcie, czyniące z jego filmów wykwintne kompozycje. I nie są to chłodne, intelektualne konstrukcje, jakich regularnie dostarcza nam Kim Ki-Duk. To opowieści utkane z zmysłowych scen wibrujących gorącym hiszpańskim temperamentem.
 
Dla Medema praca nad filmem zaczyna się od konkretnego obrazu, kadru z rzeczywistości lub z wyobraźni, który fascynuje i niepokojąco opanowuje jego umysł. Dopiero wokół niego obudowuje resztę fabuły, tematy, które ma zamiar poruszyć i dyskusje, które chce podjąć. Zbiera to wszystko w powieść, która potem staje się podstawą scenariusza. Przy "Lucíi i seksie" stworzył nawet dwie nowele ("Lucía, promień słońca" i "Seks przed wschodem słońcem"), które stopił później w jeden skrypt.
 
Zafascynowany psychologią i naukami Zygmunta Freuda reżyser wiele uwagi poświęca kreśleniu charakterów postaci w swoich filmach. Swoim bohaterom pisze pamiętniki, żeby dzięki nim odkryć ich motywacje, bóle, emocje. Zanim powstała postać Any z "Kochanków z kręgu polarnego", Medem napisał jej dziennik, nadający kobiecie kompletny życiorys, sięgający daleko poza filmową fabułę. Przy "Ziemi" stworzył pamiętnik pisany z punktu widzenia dziewczyny, która spotyka mężczyznę z pogranicza jawy i snu, pół człowieka, pół anioła. Aktorzy grający w "Lucíi i seksie" przed rozpoczęciem zdjęć dostali nietypowe zadanie. Reżyser zorganizował sesję psychiatryczną, na którą mieli przyjść, wcielając się w swoje filmowe postacie. Psychiatrą był Julio Medem. Podczas rozmowy artyści nie raz wypadali z roli, dopisując do życiorysu bohaterów własne doświadczenia. Wizyta na kozetce reżysera nadała fikcyjnym tworom ludzkiej wielowymiarowości. Dopiero z tym bagażem przeżyć, cierpień, uczuć, filmowiec mógł zacząć kręcić, bo miał przed kamerą żywe postacie, a nie scenariuszowe figury.
 
Lekcje u klasyków
 
W oceanie kina Julio Medem jest zarówno samotną wyspą, jak i mieszkańcem wielkiego filmowego uniwersum, w którym jeden twórca stanowi natchnienie dla innego. Pośród swoich mistrzów wymienia Luisa Buñuela i Víctora Erice (autora głośnego "Słońca pośród liści pigwy"). Jednocześnie śmiało zatacza koło swoich inspiracji w głąb europejskiego kina. Wysuszone krajobrazy w jego filmach wynikają z miłości do kadrów komponowanych przez Andrieja Tarkowskiego, odwaga do penetrowania relacji między ludźmi - z tradycji Ingmara Bergmana. "Kochankowie z kręgu polarnego" to hołd "Podwójnemu życiu Weroniki" Krzysztofa Kieślowskiego.
 
Wycieczki Medema do spuścizny europejskich autorów nie są jednocześnie ucieczkami od dorobku kina hiszpańskiego. Jego filmy są w jednakowym stopniu osobiste i nawiązujące do dzieł mistrzów. Można w nich znaleźć cały katalog impulsów płynących bezpośrednio z konkretnych filmów. Cytaty z innych twórców nie są dla Medema pustymi wstawkami czy grzecznościowymi ukłonami. Dla niego te gotowe koncepty stają się fundamentami kompozycji, bezpiecznymi ramami, w których dopiero rozmieszcza tematy i wątki stanowiące o osobności jego twórczości.
 
Debiutanckie "Krowy" idą tropem kina Carlosa Saury. Opowieść o zaciętej rywalizacji dwóch sąsiadujących ze sobą rodzin na przestrzeni trzech pokoleń w czasach hiszpańskiej wojny domowej posiada w sobie echa wczesnej twórczości hiszpańskiego klasyka. Medem, wzorem Saurowskich "Polowania" i "Los Golfos", podejmuje temat tragicznego hiszpańskiego losu, niepotrafiącego znaleźć płaszczyzny porozumienia między sprawami narodowymi i sprawami jednostki. "Krowy" perfekcyjnie naśladują styl twórcy "Nakarmić kruki", odtwarzając na ekranie specyficzną, oniryczną atmosferę sennego koszmaru, która stała się znakiem rozpoznawczym Saury.
 
Do inspiracji twórczością Saury Medem wróci w swoim następnym filmie, "Rudej wiewiórce". Tym razem nawiąże jednak do późniejszego etapu w karierze klasyka, odnosząc się do "Mrożonego peppermintu". U Saury Julian, grany przez José Luisa Lópeza Vázqueza, podejmuje się procesu tworzenia "kobiety idealnej". Zafascynowany nieosiągalną dla niego eteryczną Eleną stara się odtworzyć ją w drugiej dziewczynie - nieśmiałej Anie. Gdy w "Rudej wiewiórce" Jota poznaje Lisę, dziewczyna ulega wypadkowi, w którym traci pamięć. Wtedy chłopak postanawia zaprojektować ją na nowo, zapisać ją jak białą kartkę własnymi wyobrażeniami i fantazjami. Podobnie ma to miejsce w  "Ziemi", która z kolei bliższa jest "Mrocznemu przedmiotowi pożądania" Luisa Buñuela. Dwie kobiety, obiekty zainteresowania głównego bohatera, stanowią dwa wcielenia jednej osoby, różne aspekty jej osobowości. W jego oczach płynnie spajają się w jedność.
 
Nawet najlepszą w dorobku reżysera "Lucíę i seks" przesyca zmysłowość i temperament właściwe wczesnym produkcjom Almodovara. Mimo że od pierwszych minut filmu Medem wpycha nas w sam środek tragedii, ten film powoli staje się pięknym hołdem na cześć życia. Takiego, w którym cieszą rzeczy pozornie błahe, jak ciepły piasek pod stopami albo powiew letniego wiatru na twarzy. Podobne drobiazgi pozwalają Lucíi powoli wyjść z mroku podyktowanego smutkiem i na nowo rozpalić w sobie płomień wiary w możliwość odnalezienia szczęścia na świecie.
 
Kwiat jej sekretu
 
- Nigdy nie wiem, w jakim kierunku zmierza mój kolejny film. W końcu jednak i tak wszystkie opowiadają o miłości - mówi Medem. W jego produkcjach często powraca wątek przeznaczonych sobie kochanków, którzy odnajdują się w dzieciństwie, ale tracą się z oczu, żeby spotkać się po latach. Ten motyw nawet raz rozciągnął się pomiędzy dwa filmy. Anie z "Kochanków z kręgu polarnego" reżyser pozwolił się odrodzić jako Lucíi z "Lucíi i seksu". Temat miłości to dla Medema punkt wyjścia do skrupulatnej analizy tożsamości obu płci i zachowań właściwych kobietom i mężczyznom. Jego bohaterów zawsze przyciągają do siebie jakieś niewidzialne siły. Instynkty. W "Krowach" miłość Cristiny i Peru przebija narosłą przez dekady barierę nienawiści między rodzinami. Jotę i Lisę w "Rudej wiewiórce" łączy śmierć. Ángela z  "Ziemi" pociągają dwie kobiety: nieznośna Mari i wrażliwa Ángela, obie działające na niego z jednakową mocą. Podobny magnetyzm przyciąga do siebie Lucíę i Lorenza w "Lucíi i seksie".
 
Mężczyźni w filmach Medema są zupełnie bezradni wobec potęgi kobiecości. Ale są też niezbędni. Dopiero dotknięcie mężczyzny uruchamia w kobiecie nieuchwytną energię. Poruszenie zagadnienia miłości daje reżyserowi przestrzeń, aby zgłębić zagadkę złożoności kobiecej natury. Najwięcej miejsca poświęca temu w ostatnim filmie, prowokacyjnej "Chaotycznej Annie". Po raz pierwszy kobieta jest głównym tematem u Medema, a nie tylko elementem konstrukcji, przesłoniętym przez skomplikowaną fabułę. Miłość tym razem jest zaledwie punktem wyjścia. Dopiero zakochana bohaterka zaczyna odkrywać w głębi siebie reinkarnacje kobiet żyjących w różnych czasach i miejscach. Czynią one Annę osobą dojrzewającą i zmieniającą się z każdym doświadczeniem, nieprzeniknioną. Wyraziście symbolizuje to wielość twarzy i różnorodność wcieleń zamkniętych w jednej dziewczynie. Szkoda tylko, że materiał przerósł umiejętności reżyserskie Medema i nie znalazł on dla niego bardziej przystępnej formy niż ta obecna w bałaganiarsko nakręconej "Chaotycznej Annie".
 
Młodość pięćdziesięciolatka
 
Hiszpania ma prężną i oryginalną kinematografię. Zdobywa nagrody na światowych festiwalach. Jak to możliwe? Przecież ci, których gwiazdy błyszczą najjaśniejszym blaskiem, już dawno przestali tę kinematografię pchać do przodu. Siedemdziesięciopięcioletni Saura od kilku filmów pozostaje w kręgach swojego zainteresowania tańcem i muzyką. Almodóvar na dobre osiadł w świecie wypracowanej przez siebie stylistyki nasyconych kolorów, kiczu, telenowelowej ekspresji i czarnego humoru. Nie burzy już murów, nie rozwija się. Hiszpańską kinematografię napędza tak naprawdę druga liga pozostających w cieniu reżyserów: Bigas Luna, Miguel Albaladejo, Manuel Gómez Pereira i Juanma Bajo Ulloa. Wśród nich znajduje się Julio Medem. Mimo swoich pięćdziesięciu lat reżyser wciąż zaliczany jest do młodego pokolenia reżyserów, którym udaje się zaskakiwać publiczność. Bo twórca obwołany mistrzem hiszpańskiego kina, prędzej czy później staje się figurantem. Więźniem własnej legendy, narosłej jeszcze za życia. Na to Julio Medem jest zbyt niepokorny.


Urszula Lipińska – rocznik ‘86, dziennikarka "Życia Warszawy" i "Rzeczpospolitej" oraz recenzentka magazynu internetowego "Esensja". Publikowała w "Tygodniku Powszechnym" i "Kinie". Nie ma ulubionych reżyserów, ale ma takich, którym więcej wybacza.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones