Jak powszechnie wiadomo, na świecie są tylko trzy prawdziwe stolice kina: Berlin, Cannes i Wenecja. Niemcy i Francuzi dostali już w tym roku szansę na pokazanie ludzkości wielkich Dzieł. Pierwsi nagrodzili film akcji (
"Elitarni"), zaś drudzy woleli interwencyjną historyjkę o nauczycielu wśród imigrantów (
"Klasa"). Co docenią Włosi? Będą mieli z czego wybierać, bo w konkursie głównym znalazło się parę potencjalnie interesujących tytułów. Dziś w Wenecji rusza 65. Międzynarodowy Festiwal Filmowy.
Na widzów i jury pod wodzą
Wima Wendersa czeka m.in. reżyserski debiut świetnego scenarzysty
Guillermo Arriagi, który wcześniej dostarczył tekstów do
"Amores Perros",
"21 gramów" i
"Trzech pogrzebów Melquiadesa Estrady".
"The Burning Plain" to historia studentki Sylvii (
Charlize Theron) próbującej uporać się z kiepskimi wspomnieniami z dzieciństwa. Jak zwykle
Arriaga miesza plany czasowe - dla jednych będzie to wyrafinowany sposób oddawania stanów emocjonalnych bohaterów, a dla innych zimna i wyrachowana forma maskująca intelektualną pustkę.
Tegoroczny festiwal w Wenecji to kolejny silny atak Azjatów. Nowy film pokaże
Takeshi Kitano, który w 1997 roku otrzymał Złotego Lwa za
"Hana-bi".
"Achilles to kame" opowiada o cierpiącym malarzu i jego smutnej rodzinie. Z pewnością możemy się spodziewać estetycznego orgazmu (pamiętacie
"Lalki"?), ale co z resztą? Weneccy widzowie zobaczą też dwie animacje japońskich mistrzów -
Hayao Miyazaki zaprezentuje
"Gake no ue no Ponyo", a
Mamoru Oshii "Sukai kurora".
Z filmów walczących o główną nagrodę wszystkich interesuje pewnie
"The Wrestler" Darrena Aronofskiego. Ambitny reżyser porzucił odmienne stany świadomości i deserową metafizykę na rzecz opowiastki o byłym zapaśniku, który wraca na ring. Mam nadzieję, że
Aronofsky wyciśnie z zasuszonego gatunku dramatu sportowego choć kropelki... potu. W głównej roli wystąpił
Mickey Rourke, kiedyś uznawany za nadzieję kina, a dziś zniszczony alkoholem i dragami degenerat z pokiereszowaną gębą.
Organizatorzy mieli w tym roku pecha. Z udziału w festiwalu wycofali się tacy mistrzowie jak
Gus Van Sant i
Spike Lee. Nie zawiedli za to bracia
Coen - ich czarna komedia
"Tajne przez poufne" otworzy imprezę, choć nie będzie walczyć o najwyższe trofeum. U nas obraz z gwiazdorską obsadą (
John Malkovich,
George Clooney,
Brad Pitt) pojawi się
24 października, a jego dystrybucją zajmie się Best Film. Wówczas przekonamy się, czy braciszkowie nie stracili pary po genialnym
"To nie jest kraj dla starych ludzi".
Polacy nie załapali się oczywiście do konkursu głównego, ale biało-czerwony akcent jednak się znalazł. W ramach festiwalu zostanie pokazana
"Rysa" Michała Rosy. Rzecz dotyczy rozliczeń z minionym systemem - były konfident (
Krzysztof Stroiński) musi zmierzyć się z własną niechlubną przeszłością. Chcę wierzyć, że zachodni świat kina pokocha
"Rysę".