Co dalej z księżniczką Leią? Czy seria może bez niej istnieć?

Po niespodziewanej śmierci Carrie Fisher w grudniu zeszłego roku wielu fanów jej ikonicznej bohaterki z "Gwiezdnych wojen" martwi się o los księżniczki Lei Organy w nadchodzących częściach cyklu. O ile okazało się, że Fisher nakręciła już wszystkie sceny ze swoim udziałem do VIII części cyklu "Star Wars: The Last Jedi", o tyle wciąż nie wiadomo, co z częścią IX, która znajduje się aktualnie na etapie pisania scenariusza. Poza tym, co często się zdarza, może się okazać, że i "Last Jedi" będzie wymagało poprawek i dodatkowych scen. I tu pojawia się największy kłopot. Czy posunięcie się do sztuczek cyfrowych byłoby w tym przypadku moralne?  


Jeszcze kilka miesięcy temu Lucasfilm utrzymywało, że Leia absolutnie nie zostanie zdigitalizowana. Ale wątpliwości pojawia się coraz więcej. Wygląda wręcz na to, że brat Carrie Fisher, Todd Fisher, wolałby jednak, by studio mimo wszystko utrzymało Leię w serii – tak, by zachować jej dziedzictwo. Ostatnio powiedział:

"Jak niby się jej pozbędziecie? Odpowiedź brzmi: tego nie da się zrobić". 

Podobno nawet on i córka aktorki, Billie Lourd, która także pojawi się w "The Last Jedi" jako porucznik Connix, udostępnili studiu odpowiednie nagrania. Co więcej, kolejne części cyklu zostały tak pomyślane, że Leia miała w nich dostać większą rolę do odegrania. I co w takiej sytuacji powinno zrobić Lucasfilm? Czy cel – czyli dobro serii – uświęci w tym przypadku środki?