Czytelnia FILMu: Czy na Złotej Palmie można zarobić?

FILM /
https://www.filmweb.pl/news/Czytelnia+FILMu%3A+Czy+na+Z%C5%82otej+Palmie+mo%C5%BCna+zarobi%C4%87-51595
We francuskim Cannes odbywa się kolejna edycja jednego z najważniejszych światowych festiwali filmowych. Czy filmy, które zdobywają tam główną nagrodę, mają później szansę na sukces w regularnej kinowej dystrybucji? Tego dowiecie się z kolejnego tekstu, który możecie znaleźć w czytelni miesięcznika "Film" na Filmwebie. Artykuł pochodzi z majowego numeru. Miłej lektury!



PALMA  TYLKO  POZŁACANA

13 maja rozpoczyna się 62. wydanie Międzynarodowego Festiwalu w Cannes. Dość powszechnie uznawany jest on za najważniejszą imprezę filmową. Tu zaczęły się kariery von Triera i braci Coen, tu odkryto Lyncha i del Toro. Główna nagroda festiwalu – Złota Palma – jest obiektem westchnień filmowców z całego świata. Ale poza prestiżem nie ma ona komercyjnego potencjału – udowadnia Elżbieta Ciapara. No, chyba że zdarzy się jakiś polityczny skandal...

Największym sentymentem Złota Palma cieszy się u Francuzów. Większość zwycięzców z Cannes zdobyło także nominacje do francuskich Cezarów w kategorii najlepszy film. Z innymi nagrodami jest już gorzej. Złota Palma rzadko przekłada się na przykład na Oscara. Z dotychczasowych filmowych zwycięzców Cannes tylko 13 zdobyło nominacje do Oscara, a dostać go udało się tylko "Straconemu weekendowi" Billy’ego Wildera w roku 1945 i "Marty’emu" Delberta Manna 10 lat później.

(Gwoli ścisłości: Złota Palma pojawiła się w 1955 roku. Wcześniej główna nagroda festiwalu nazywała się Grand Prix du Festival International du Film).

George Bush superwróg

Ale Oscary czy Cezary nie są sprawdzianem popularności filmu. Jej najbardziej wiarygodny dowód stanowią notowania box-office’u. To twarde dane, z którymi trudno polemizować. Strona  http://www.boxofficemojo.com przygotowała zestawienie najbardziej kasowych laureatów Złotej Palmy. W pierwszej dziesiątce dominują amerykańskie produkcje – jest ich aż osiem. Tylko dwa filmy z tego grona – "Fahrenheit 9.11" Michaela Moore’a i "Pulp Fiction" Quentina Tarantino – zarobiły w kinach ponad 200 mln dolarów. Wpływy z "Pulp Fiction" z kin amerykańskich i z dystrybucji poza amerykańskimi granicami rozłożyły się niemal po równo – 108 mln dolarów w USA i 106 mln dolarów reszta świata.    

"Fahrenheit 9.11", złośliwy pamflet na George’a Busha, cieszył się nieco większym zainteresowaniem w Stanach Zjednoczonych, gdzie zarobił w kinach 120 mln. Na świecie – 103 mln dolarów. W sumie 223 mln dolarów, co sprawia, że film Moore’a jest jak na razie absolutnym rekordzistą wśród canneńskich zwycięzców. "Fahrenheit 9.11" okazał się też najpopularniejszym z dotychczasowych filmów Moore’a. W Europie obejrzało go blisko dziewięć milionów widzów (dla porównania, "Zabawy z bronią" miały 4,3 mln widzów, a "Sicko" – niecały milion). W Polsce do kina wybrało się ponad 150 tys. osób.

"Fahrenheita 9.11" Michaela Moore’a nagrodziło w 2004 roku jury pod wodzą Quentina Tarantino.  Był to dopiero drugi w historii festiwalu film dokumentalny, który zdobył główną nagrodę. Wcześniej udało się to "Milczącemu światu" Jacquesa-Yvesa Cousteau i Louisa Malle’a, który wygrał w 1956 roku. Złota Palma dla Moore’a została odebrana jako polityczna manifestacja, choć Tarantino upierał się, że razem z resztą jurorów (była wśród nich także Tilda Swinton) kierował się wyłącznie względami artystycznymi. Nikt mu nie uwierzył. Amerykańscy republikanie doszukiwali się nawet francuskiego spisku. "Właśnie tego można było się spodziewać po Francuzach!" – mówili.

Dopuszczano także inny motyw decyzji jury. Film, który zdobył Złotą Palmę, musi być pokazany w kraju, w którym powstał. Tymczasem producent "Fahrenheita 9.11" – wytwórnia Disneya – przerażony treścią dokumentu, chciał zablokować jego amerykańską dystrybucję. Nagroda rozwiązywała problem, więc niektórzy uważali, że Tarantino ratował Moore’a.

"Fahrenheit 9.11" był przebojem we Francji, gdzie zarobił równowartość 16 mln dolarów. Cieszył się też zainteresowaniem w Japonii (15 mln dolarów wpływów), Wielkiej Brytanii (12 mln dolarów) i we Włoszech (11 mln dolarów). Nie przyciągnął natomiast widzów w Rumunii (29 tys. dolarów wpływów) i Bułgarii (10 tys. dolarów), nie spodobał się także na Tajwanie, ale tam magia Cannes chyba w ogóle nie działa. Z grona ostatnich laureatów Złotej Palmy tylko "Pianista" Romana Polańskiego odnotował na Tajwanie blisko 180 tys. dolarów wpływów. Reszta – pomiędzy 20 a 40 tys. dolarów.

Francja kocha Polańskiego

"Pianista" podobał się zresztą nie tylko na Tajwanie. Złotą Palmę dało mu w 2002 roku jury złożone w większości z reżyserów (Raul Ruiz, Walter Salles, Bille August, Claude Miller, Régis Wargnier), a kierowane przez Davida Lyncha.  Na wspomnianej liście kasowych rekordzistów z Cannes "Pianista" zajął szóste miejsce. W kinach na całym świecie zarobił bowiem 120 mln dolarów.    

W Europie obejrzało go ponad 8 mln osób. Dla porównania na "Olivera Twista" Polańskiego wybrało się 4,6 mln Europejczyków, a na "Dziewiąte wrota" – 4,8 mln. Poza Złotą Palmą zdobył Cezara, BAFT-ę i hiszpańską nagrodę Goya. Był nominowany do Oscara, Europejskiej Nagrody Filmowej i Złotego Globu. W USA "Pianista" zarobił 32 mln dolarów. Jednak większość tej sumy – ponad 23 mln – dopiero po ogłoszeniu nominacji do Oscara i po oscarowej nocy (kiedy co prawda przegrał z "Chicago" rywalizację o główną nagrodę, ale zdobył statuetki m. in. dla Adriena Brody’ego i Polańskiego). Był przebojem w Japonii (24,6 mln dolarów wpływów), gdzie Brody jest bardzo popularny i we Francji (9,3 mln dolarów), która z kolei kocha Polańskiego. Dobrze poszedł także w Polsce – obejrzało go u nas ponad 1,15 mln osób (co w przeliczeniu na dolary dało wpływy 3,7 mln).

Jednak większość canneńskich zwycięzców w konfrontacji z gustami publiczności radzi sobie znacznie gorzej niż filmy Moore’a czy Polańskiego. Wpływy, które osiągają z dystrybucji kinowej na całym świecie, to kwoty rzędu 10-20 mln dolarów. Z tego większość (nawet 75 proc.) stanowią zazwyczaj wpływy z kin w Europie, gdzie zainteresowanie festiwalem jest największe. To zrozumiałe, europejska impreza tak samo mało interesuje przeciętnego Japończyka czy Australijczyka, co Polaka lub Anglika fascynują wyniki filmowej rywalizacji w Tokio lub Toronto. Przyjrzyjmy się filmom, które zdobyły Złotą Palmę w ostatnich dziewięciu latach.

Björk i słoń

W roku 2000 wygrało "Tańcząc w ciemnościach" Larsa von Triera. Złotą Palmę przyznało mu jury pod kierunkiem Luca Bessona. Ten musical jest jak na razie największym kasowym przebojem duńskiego reżysera (choć pewnie "Antychryst" go przebije). Pytanie tylko, na ile to zasługa Złotej Palmy, a na ile Björk, która nie tylko skomponowała większość piosenek do filmu, ale także zagrała główną rolę. "Tańcząc w ciemnościach" obejrzało w europejskich kinach prawie 3,5 mln widzów. Kultowe "Przełamując fale" (1996), którymi von Trier zapoznał świat z zasadami Manifestu Dogma, zobaczyło około 3 mln widzów, a uznane za antyamerykańskie "Dogville" (2003) z Nicole Kidman – niewiele ponad 2 mln. Jednak w ojczyźnie von Triera "Tańcząc w ciemnościach" nie miało większej oglądalności niż inne jego filmy. Odnotowało ponad milion dolarów wpływów – tyle samo, co na przykład "Dogville". W sumie zarobiło na świecie 40 mln dolarów (w USA nieco ponad 4 mln). W Polsce w dwa miesiące film obejrzało 60 tys. widzów.

W 2001 roku "Pokój syna" Nanniego Morettiego wzruszył jury pod wodzą Liv Ullmann, ale nie tylko. Był, oczywiście, przebojem w ojczyźnie reżysera – we Włoszech, gdzie wszedł do kin dwa miesiące przed rozpoczęciem festiwalu w Cannes (więc Złota Palma nie przyczyniła się do jego powodzenia). Okazał się też najbardziej kasowym filmem w dorobku Morettiego – w Europie obejrzało go ponad 2,5 mln widzów (w Polsce około 70 tys.). To o ponad milion więcej niż poszło na "Il Caimano" (2006), polityczną satyrę wymierzoną w Silvio Berlusconiego, którą pasjonowali się Włosi, ale która dla reszty Europy nie miała już takiej mocy przyciągania. "Pokój syna" zarobił jednak w sumie niecałe 12 mln dolarów (w USA tylko milion). Był nominowany do Cezara i do Europejskiej Nagrody Filmowej. Brytyjski miesięcznik "Empire" umieścił go na 480 miejscu swojej listy 500 najlepszych filmów wszech czasów.

Złota Palma z 2003 roku przypadła amerykańskiemu "Słoniowi" Gusa Van Santa. Mało kto na niego stawiał, bo konkurencja była mocna. Największe szanse dawano wtedy "Rzece tajemnic" Clinta Eastwooda. Jednak skoro jurorami byli wtedy m.in. Steven Soderbergh, Danis Tanović i Patrice Chéreau (twórca "Intymności"), należało spodziewać się zaskakującego werdyktu. Złota Palma jednak nie pomogła. "Słoń" okazał się jednym z mniej kasowych filmów Van Santa. W europejskich kinach obejrzało go nieco ponad milion osób (w Polsce około 25 tys.), gdy tymczasem "Szukając siebie" (2000) miało na Starym Kontynencie 3 mln widzów, a "Buntownik z wyboru" (1997, największy przebój w filmografii reżysera) ponad 8 mln. Największą publiczność "Słoń" zebrał, oczywiście, we Francji, gdzie zarobił 4,4 mln dolarów. W Stanach Zjednoczonych nie wzbudził większego zainteresowania. Wpływy z kin amerykańskich wyniosły zaledwie 1,3 mln dolarów. Słabiej w dorobku reżysera radzili sobie za oceanem tylko "Paranoid Park" (490 tys. dolarów), "Ostatnie dni" (450 tys.) i "Gerry" (250 tys.).

Dla porównania "Buntownik z wyboru" w USA odnotował 138 mln dolarów wpływów, a "Szukając siebie" – 52 mln. Ogółem "Słoń" zarobił niecałe 10 mln dolarów. Tymczasem "Rzeka tajemnic" – prawie 157 mln i zdobyła sześć nominacji do Oscara (z czego dwie zaowocowały nagrodami dla Seana Penna i Tima Robbinsa). Natomiast "Słoń" nie znalazł uznania u członków Amerykańskiej Akademii Filmowej i nie dostał żadnej nominacji. Był tylko nominowany do Cezara (przegrał z "Inwazją barbarzyńców").

O filmie Van Santa zrobiło się głośno dopiero z powodu masakry w szkole w Red Lake. Okazało się bowiem, że nastoletni zamachowiec, Jeffrey Weise, był pod wrażeniem "Słonia" i oglądał go kilka tygodni przed strzelaniną (w której zabił siedem osób, a następnie popełnił samobójstwo).

Nie ma jak skandal

W 2005 roku jury pod wodzą Emira Kusturicy nagrodziło "Dziecko" braci Dardenne. Niektórzy żartowali nawet, że serbski reżyser przyznał nagrodę jednoosobowo. Na początku festiwalu oznajmił bowiem, że będzie dyktatorem, bo nie wierzy w demokrację. "Dziecko", swoistą wariację na temat "Zbrodni i kary", obejrzało w Europie ponad 859 tysięcy widzów (w Polsce – 20 tys.). Był to niemal dwukrotnie lepszy wynik niż w przypadku poprzedniego filmu Dardenne’ów – "Syna" (429 tys. widzów), ale gorszy niż w przypadku "Rosetty" (1999), za którą bracia dostali swoją pierwszą Złotą Palmę, a którą w kinach europejskich zobaczyło 1,2 mln widzów. "Dziecko" zarobiło w sumie 5,5 mln dolarów, z czego we Francji 2 mln, a w Belgii (skąd pochodzą bracia Dardenne) – 570 tys. Belgia bezskutecznie zgłaszała je do Oscara. Miało za to nominację do Europejskiej Nagrody Filmowej i, oczywiście, do Cezara.

"Dziecko" wygrało rywalizację o Złotą Palmę m.in. z "Broken Flowers" Jima Jarmuscha i "Historią przemocy" Davida Cronenberga. Ale to właśnie te dwa filmy wygrały z Dardenne’ami wyścig po kasę. "Broken Flowers" zarobiło w kinach blisko 47 mln dolarów, a "Historia przemocy" ponad 60 mln.   

W 2006 roku wygrał "Wiatr buszujący w jęczmieniu" Kena Loacha. Spodobał się jury, w którym tym razem dominowali aktorzy (Monica Bellucci, Ziyi Zhang, Helena Bonham-Carter, Samuel L. Jackson, Tim Roth). Okazał się też największym przebojem w karierze Loacha. W kinach na Starym Kontynencie obejrzało go blisko 2,6 mln widzów, gdy tymczasem średnia oglądalność filmów Loacha w Europie to 1-1,5 mln osób.

W Wielkiej Brytanii dystrybutor przygotował 30 kopii, zainteresowanie "Wiatrem…" było jednak tak ogromne, że ostatecznie zrobiono ich ponad sto! Wpływy z kin wyniosły około 7,5 mln dolarów. We Francji, gdzie film Loacha był pokazywany w 300 kopiach, zyski – dzięki 600 tysiącom widzów – były niewiele mniejsze: 6,2 mln. Ale w innych europejskich krajach oglądalność była już znacznie niższa (w Niemczech 70 tys. osób, w Holandii – ok. 40 tys.).

Czy sukces w Wielkiej Brytanii to zasługa Złotej Palmy? Tylko pośrednio. Nagroda wzmogła bowiem kontrowersje, które towarzyszyły filmowi ze względu na jego temat. Loach pokazał angielską okupację Irlandii, portretując Anglików jako sadystycznych oprawców. To nie spodobało się części angielskich politycznych komentatorów, którzy dramatycznie pytali: "Dlaczego Loach tak bardzo nienawidzi swojej ojczyzny?!". Kontrowersje nakręciły zainteresowanie filmem. Do jego oglądania zachęcała lewicowa partia RESPECT. W sumie na całym świecie "Wiatr buszujący w jęczmieniu" zarobił prawie 23 mln dolarów.

Jednomyślne jury

W 2007 festiwalowe jury nagrodziło "4 miesiące, 3 tygodnie i 2 dni" Rumuna Cristiana Mungiu. Pracami jurorów kierował wtedy angielski reżyser Stephen Frears. W Rumunii film Mungiu był jednym z największych frekwencyjnych przebojów 2007 roku. Po 10 tygodniach pokazywania odnotował wpływy będące równowartością 275 tys. dolarów (dla porównania pokazywane równolegle amerykańskie hity: "Transformers" i "Państwo młodzi: Chuck i Larry" w takim samym okresie zarobiły odpowiednio 226 i 232 tys. dolarów). W europejskich kinach "4 miesiące..." obejrzało ponad 630 tys. widzów – najwięcej (poza Rumunią) we Francji i w Hiszpanii. W Polsce film zobaczyło 26 tys. osób. W sumie film Mungiu odnotował ok. 10 mln dolarów wpływów.

W ubiegłym roku jury kierowane przez Seana Penna jednomyślnie przyznało Złotą Palmę "Klasie" Laurenta Canteta. To rzadki przypadek w dziejach festiwalu. Wcześniej jednomyślny werdykt zapadł czterokrotnie – zadecydował o wygranej "Ojca w podróży służbowej" Emira Kusturicy (w 1985 roku), "Pod słońcem szatana" Maurice’a Pialata (1987), "Bartona Finka" braci Coen (1991), oraz "Wieczności i jednego dnia" Theo Angelopoulosa (1998). "Klasa" zdobyła też nominację do Oscara, Cezara i Europejskiej Nagrody Filmowej. We Francji była pokazywana w 368 kopiach, ale już w USA tylko w 25, a w Polsce – w sześciu. Dystrybucja na świecie przyniosła ponad 20 mln dolarów.

Wygląda więc na to, że zwycięzcy z Cannes, żeby dobrze się sprzedać, potrzebują mocnego wsparcia. Dobrze działa polityczny skandal, szanse na sukces kasowy zwiększa także znana obsada. Złota Palma sama w sobie dla widzów nie ma większego znaczenia. Oczywiście, poza Francuzami…

ELŻBIETA CIAPARA

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones