Czytelnia FILMu: Za co kochamy filmowych gangsterów

FILM /
https://www.filmweb.pl/news/Czytelnia+FILMu%3A+Za+co+kochamy+filmowych+gangster%C3%B3w-53003
W czytelni "Filmu" na Filmwebie pojawił się kolejny artykuł z lipcowego numeru. Jego autor, Kamil Minkner, opowiada o najsłynniejszych filmowych gangsterach. Tekst pojawia się przy okazji premiery "Wrogów publicznych" Michaela Manna, których głównym bohaterem jest słynny przestępca John Dillinger. Miłej lektury!


ZA  CO  KOCHAMY  FILMOWYCH  GANGSTERÓW

Filmom gangsterskim zawsze bliżej było do formuły dramatu społecznego niż sensacyjnej rozrywki. Pojawiły się w USA na początku lat 30. XX w., jako głos krytyki społecznej w czasach prohibicji, kiedy na nielegalnej sprzedaży alkoholu rodziły się fortuny, korupcja kwitła (w ciągu czterech miesięcy jeden z pracowników oddziału Biura Prohibicyjnego w Brooklynie dostał 1,65 mln dolarów łapówek!), a życie społeczne ulegało brutalizacji. Aparat ścigania najczęściej pozostawał w tyle za działaniami gangów powstających jak grzyby po deszczu. Między 1926 a 1929 rokiem w gangsterskich porachunkach zginęło 1291 osób. Kiedy prohibicja się skończyła, wiele problemów pozostało nierozwiązanych, a nowy gatunek filmowy idealnie pasował do ich wiwisekcji.

W oskarżycielskim utworze "Aniołowie o brudnych twarzach" (1938) Michaela Curtiza na ulicach wałęsają się dzieci, którymi nikt się nie zajmuje. Gangsterzy to dla nich idole. Główny bohater, schwytany za drobne przewinienie, trafia do poprawczaka, gdzie zostaje zdemoralizowany. To czytelny atak na politykę penitencjarną państwa.

Ideologiczne matryce

Dla wielu krytyków kino gangsterskie to specyficzna przestrzeń debaty publicznej wokół tzw. "amerykańskiego stylu życia". Poszczególni gangsterzy, jak chociażby główny bohater obrazu Howarda Hawksa "Człowiek z blizną" (1932), są przedsiębiorczy i pełni inicjatywy. Wzorowany na Alu Capone bohater pochodzi z biednego środowiska włoskich imigrantów i stosuje trzy zasady, by się wybić: zrób to pierwszy, zrób to sam i trzymaj się tego. Trudno o lepszą definicję kapitalistycznego sposobu bogacenia się. Doskonale wyczuł to jeden z najsłynniejszych amerykańskich mafiosów, "Lucky" Luciano: "Zbyt późno zrozumiałem, że aby zarobić milion na lewo i zarobić milion uczciwie, trzeba mieć tak samo dobrą głowę do interesów".
    
W filmie "Bugsy" (1991) Barry’ego Levinsona oglądamy stojącego na pustyni tytułowego gangstera, który wpada na pomysł wybudowania na tym pustkowiu miasta hazardu – Las Vegas. Ta scena ukazuje, jakie są podstawy amerykańskich marzeń. W zalegalizowany sposób, jako towar na sprzedaż, gangsterzy oferowali przeżycie, choćby przez chwilę, amerykańskiego snu. Dlatego też relacje między prawem a bezprawiem w gatunku gangsterskim zacierają się. Jak stwierdził skorumpowany adwokat z "Asfaltowej dżungli" (1950) Johna Hustona: "W końcu zbrodnia to tylko... kalekie dziecko ludzkiej zaradności".

Ostatecznie gangster najczęściej przegrywa. Nie znaczy to jednak, że same zasady kapitalistyczne są w filmach gangsterskich, przynajmniej z okresu klasycznego, negowane. Raczej pewne metody ich wdrażania. Charles Altman, teoretyk kina, twierdzi, że każdy gatunek ma również korzenie kontrkulturowe. Chociaż więc system dominujący zwycięża, to dany film pozwala, w zastępczy sposób, przeżywać odbiorcy uczucia i zachowania, które są zabronione. Mały Cezar, w filmie pod tym samym tytułem (reż. Mervyn LeRoy, 1931), twierdzi, że reprezentuje tych, którzy w ramach systemu nie otrzymali dotąd szansy.

Współczesna postać rytuału

Z czasem dawne motywy poddano reinterpretacjom, by dopasować je do wymogów współczesności. Konstruowano też opowieści dziejące się współcześnie. Stare napięcia jednak zostały, chociaż różnie rozkładano w nich akcenty. Filmów gangsterskich ciągle więc przybywa, a ich oglądanie przypomina uczestnictwo w rytuale. Chodzimy do kina, oddajemy się bezinteresownie rozrywce, oglądając często podobne lub nawet te same filmy. W ten sposób możemy przyglądać się rozmaitym przejawom naszej zbiorowej świadomości.

Stałym motywem jest tu sprzeczność pomiędzy jednostką a grupą. W "Bonnie i Clyde" (1967) w reż. Arthura Penna oglądamy ludową balladę o bohaterach, którzy wystąpili przeciwko złym bankom. Choć nie o banki chodziło. Sami bohaterowie twierdzili, że lepiej uciekają, niż rabują. Kluczowym motorem ich postępowania był kontrkulturowy bunt przeciw społeczeństwu, które nie daje możliwości samorealizacji. Chociaż akcja filmu była osadzona w latach 30., to utwór odczytywano jako manifest młodych hipisów buntujących się przeciwko mieszczańskiej mentalności. Ciekawym zabiegiem było ukazanie męskiego bohatera jako impotenta, który dopiero z czasem, wyzwalając swoje twórcze moce w aktach destrukcji, staje się aktywny seksualnie.

Innym ważnym elementem kina gangsterskiego jest nostalgia, czyli ukazywanie przeszłości jako "starych dobrych czasów". W "Ojcu chrzestnym" (1972) w reż. Francisa Forda Coppoli oglądamy świat pełen interesujących obyczajów, gdzie szanuje się autorytety oraz miejsce w hierarchii. Doskonale oddaje to pierwsza, pozornie etnograficzna, scena ślubu córki Vita Corleone. Tylko że nie jest to wyraz jakichś autentycznych reguł, a raczej marzycielska podróż do krainy przeszłości, której nigdy nie było. Zamach na seniora rodu z powodu nieprzyjęcia oferty, by włączyć się w biznes narkotykowy, to zapowiedź odejścia starych wartości do lamusa.

Świat w kinie gangsterskim jest zazwyczaj ponury. "Nie ma ludzi niewinnych" – powie we francuskim filmie "W kręgu zła" (1970, reż. Jean-Pierre Melville) komisarz policji. W "Zbiegu z Alcatraz" (1967) Johna Boormana świat przybiera wręcz kafkowskie rysy, co wzmacniają zaburzenia chronologii oraz elipsy czasowe. Przestępstwo oderwało się od życia na marginesie i doskonale prosperuje pod szyldem wielkich korporacji.

Świat gangsterski stanowi też uniwersum bez odwrotu. Treści filmów wyrażają często motto Ala Capone, że "jeżeli zrobisz jeden przekręt, zostaniesz w tej branży już na zawsze". Trudno o lepsze streszczenie "Życia Carlita" (1993, reż. Brian De Palma), w którym tytułowy gangster chce uciec od przestępczej przeszłości po wyjściu z więzienia, ale mu się to nie udaje.

We wszystkich niemal filmach gangsterskich mamy więc do czynienia z naznaczeniem śmiercią. W filmie "High Sierra" (1941, reż. Raoul Walsh) szef gangu mówi do innego gangstera: "Wiesz, co mówi Dillinger o sobie i ludziach takich, jak ty – szukasz śmierci, biegniesz ku śmierci". Dlatego happy end nie jest możliwy.

Pomimo tego, że sporo mówi się w filmach gangsterskich o honorze i trwałych zasadach, to najczęściej ulegają one erozji w wyniku zdrady. W "Chłopcach z ferajny" (1990, reż. Martin Scorsese) młody adept, Henry, słyszy od starego wyjadacza honorowe credo: "Musisz trzymać mordę na kłódkę i nigdy nie sypać kumpli". Nie mamy początkowo świadomości, że całe zdarzenie wspomina stary Henry już jako informator policyjny. Gangsterzy filmowi działają w sposób atawistyczny, chłodny, bez większych emocji, cynicznie. Widać to chociażby w języku, którym posługują się bohaterowie. "Wiesz, prawie zapomniałem jak wyglądają twoje oczy. Nic się nie zmieniły. Ślady moczu na śniegu" – powie główny bohater angielskiego klasyka "Dorwać Cartera" (1971, reż. Mike Hodges). W podobny sposób podchodzi się do zabijania. Już w latach 30. wiele filmów gangsterskich miało problemy z cenzurą z powodu brutalności. Spór szedł m.in. o liczbę trupów. I tak np. producenci filmu "Człowiek z blizną" naciskali, żeby nie było w nim więcej niż 25 zabójstw. Recenzenci naliczyli się ich ponad 40...

Brutalne sceny miały w zamyśle twórców dawać bardziej wiarygodny wgląd w tamten świat, ale wyczuwało się także estetyczne uwiedzenie. We "Wściekłych psach" (1992, reż. Quentin Tarantino) wszyscy mordują się brutalnie, a jeden z gangsterów obcina ucho policjantowi-zakładnikowi i polewa go całego benzyną. Wszystko to jednak jest całkowicie odrealnione. Część akcji dzieje się w garażu, gdzie bohaterowie pojawiają się kolejno, niczym na deskach teatru.

Czy lew ciągle jest królem?

Pierwotnie termin "gangster" odnosił się do młodzieżowych chuliganów. Z czasem zaczęto tak nazywać członków zorganizowanych grup przestępczych z okresu prohibicji. W tym czasie gangster to typowy bandyta. W latach 20. Frank J. Loesch, założyciel Chicagowskiej Komisji ds. Przestępczości, chcąc odebrać im romantyczny status, ukuł w stosunku do nich określenie "wrogowie publiczni".

Termin podchwycił J. Edgar Hoover, który chciał spektakularnych sukcesów dla swojego FBI. Ochrzcił więc tym mianem pospolitych gangsterów pokroju Johna Dillingera. Tyle że było to podnoszenie znaczenia bandyty, który miał o wiele mniej na sumieniu, niż tacy mafiosi jak Meyer Lansky, których Hoover po prostu się obawiał. Zabijając Dillingera, FBI przyczyniło się w efekcie do powstania legendy. Jak wylicza Alicja Helman, filmoznawczyni, miał on wszelkie cechy, by stać się mitem kultury popularnej: zginął młodo, został zdradzony przez kobietę, ponoć był podobny do Humphreya Bogarta. Prasa rozpisywała się o jego spektakularnej ucieczce, kiedy to posługując się atrapą broni, bez jednego wystrzału przedostał się przez kordon policyjny.

Zaprzeczeniem tego romantycznego efekciarstwa są gangsterzy pojawiający się w takich filmach, jak "Ulice nędzy" (1973) Martina Scorsese, gdzie dawni herosi to obecnie walczący o byt moralni nędznicy, którzy są gangsterami, bo nie mają lepszego pomysłu na życie. W obrazie "Donnie Brasco" (1997, reż. Mike Newell) obserwujemy wręcz gangsterów-nieudaczników. Stoją na mrozie, niczym najemnicy, czekają na zlecenie, przeskakując z nogi na nogę. Muszą walczyć o byt, bo opieka mafijna jest droga. Lewus mówi Donniemu o zasadach gangu, że jest on bliższy niż rodzina, że w określony sposób należy nosić pieniądze. Ale sam ciągle pożycza od niego kasę. Czeka na mafijny awans, ale dostaje tylko ospałego lwa w klatce – symbol gangstera, który bardziej budzi politowanie niż strach.

Królewski instynkt lwa nie da jednak o sobie zapomnieć. Dlatego możemy być pewni, że czasami zwierzak znowu zaryczy pełnią sił, a na ekranie obejrzymy gangsterów z dawnych dobrych czasów, żyjących pełnią gangsterskiego życia. Pierwsza okazja nadarzy się już w lipcu za sprawą "Wrogów publicznych". Legendy nie da się za długo trzymać w klatce.

Kamil Minkner

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones