Marvel Studios już od dłuższego czasu musi zmagać ze sporą falą krytyki dotyczącą nierównego traktowania płci w MCU i produktach promujących uniwersum. Wytwórni dostaje się za to, że w ich filmach niewiele jest silnych kobiecych postaci. Przede wszystkim jednak fani mają za złe to, że jedyna istotna postać – Czarna Wdowa – traktowana jest przez Marvela po macoszemu. Widać to przede wszystkim w liczbie oferowanych fanom do kupienia gadżetów z bohaterką, która jest nieproporcjonalnie mniejsza do tego, co mają pozostali członkowie Avengers.
Dlaczego tak się dzieje? Odpowiedź możemy znaleźć w ujawnionej przez hakerów korespondencji Michaela Lyntona z Sony z jednym z szefów Marvela Ikiem Perlmutterem. Wynika z niej, że Marvel po prostu uważa skupianie się na superbohaterkach za bardzo nietrafiony finansowo pomysł. Na dowód swojej tezy Perlmutter przypomina katastrofalne losy w kinach
"Elektry",
"Catwoman" i
"Supergirl".
Oczywiście wytwórnia jest właśnie w trakcie przygotowywania
"Captain Marvel". Ale powyższe lęki mogą stanowić odpowiedź na pytanie, dlaczego to nie Czarna Wdowa jest pierwszą kobietą MCU z własnym widowiskiem. Najwyraźniej szefowie Marvela boją się kolejnej porażki i wolą, żeby "dostało się" mniej znanej postaci, a nie bohaterce o ugruntowanej pozycji w kinowym uniwersum.
Czy to oznacza, że
Scarlett Johansson nie ma szans na samodzielny film u Marvela?
"Captain Marvel" trafi bowiem do kin dopiero w 2018 roku. Studio ma też plany do 2020 roku, więc
"Black Widow" raczej nie mogłoby powstać przed 2021 rokiem. Jest mało prawdopodobne, by
Johansson pozostała związana z serią przez kolejne 6-7 lat.