Niedawno informowaliśmy na stronach Filmwebu, że
"Star Wars: Episode VII" może nie trafić do kin w grudniu 2015 roku, lecz pół roku później. Powodem tego miała być kontuzja
Harrisona Forda, która wyłączyła go z prac nad filmem na najbliższe dwa miesiące. Jednak Latino Review twierdzi, że prawdziwego powodu należy szukać gdzie indziej.
Zdaniem portalu to
J.J. Abrams chce, by
"Star Wars: Episode VII" trafiło do kin 4 maja 2016 roku. Kontuzja
Forda jest dodatkowym argumentem, jednak jego podstawowym powodem upierania się przy tej dacie jest fakt, że wszystkie poprzednie części
"Gwiezdnych wojen" miały swoje premiery w maju.
Abrams chce zachować tradycję nietkniętą. Ten punkt widzenia popiera szefowa LucasFilm
Kathleen Kennedy. Jednak przeciwnikiem pomysłu jest osoba, która daje na film pieniądze, czyli szef Disneya Bob Iger. On chce premiery filmu na Boże Narodzenie 2015 roku. Która strona zwycięży w tym starci sił?
Szczegóły fabuły
"Star Wars: Episode VII" nie są na razie znane. Według różnych niepotwierdzonych doniesień Han Solo ma być głównym bohaterem, a akcja filmu kręcić się będzie wokół zorganizowanej przez Solo misji poszukiwawczej. Jej celem jest odnalezienie Luka'a Skywalkera.
Główni bohaterowie całej trylogii, których tożsamość ukrywana jest pod imionami "Thomas" i Rachel" są w tym epizodzie na drugim planie. "Thomas" jest zdrajcą ruchu rebelianckiego. Jego statek rozbija się na Tatooine, gdzie ratuje go "Rachel". Za jej sprawą zacznie wątpić w swoją decyzję o zmianie stron i ostatecznie postanawia dołączyć do "Rachel" i pomóc jej w walce z siłami zła. Do kolejnej zmiany stron mogło go skłonić również rodzące się uczucie, które być może w kolejnych częściach rozwinie się w miłość (jeśli znów nie okaże się, że są mamy do czynienia z kolejnym rodzeństwem).