W powszechnej opinii postać Robina uważana jest za pocałunek śmierci filmowych Batmanów. Z opinią tą zgadza się, o czym informowaliśmy wczoraj,
Christian Bale odtwórca Batmana w odświeżonej serii przez
Christophera Nolana. Jednak przeciwnego zdania jest producent, scenarzysta i autor komiksów
Jeph Loeb.
Według
Loeba nie należy tak łatwo odrzucać potencjału, jakim jest postać Robina. Wszystko zależy jednak od podejścia do postaci.
- Historia Dicka Garysona i tego jak stał się on Robinem ma w sobie olbrzymi potencjał i jest opowieścią niezwykle poruszającą emocjonalnie – mówi
Loeb. Jego zdaniem Robin jest tym czynnikiem, który powstrzymuje szaleństwo Batmana i nadaje mu bardziej ludzki wymiar. Ojcowsko-synowska relacja łącząca Batmana i Robina staje się zatem formą zbawienia.
Jeph Loeb dobrze wie, co mówi. Jest on autorem komiksu
"Batman: The Long Halloween", który stał się inspiracją dla fabuły
"Mrocznego rycerza". Kontynuacją tego komiksu było
"Batman: Dark Victory", w którym Loeb na nowo stworzył postać Robina. Co ciekawe komiks ten należy do ulubionych komiksów o Batmanie
Christiana Bale'a, co znaczy, że aktor nie lubi Robina chyba tylko na dużym ekranie.
Wiosną spekulowano, czy po mocnej opowieści w
"Mrocznym rycerzu" twórcy nie pójdą za ciosem i w przypadku trzeciego filmu inspiracją będzie właśnie
"Dark Victory", a to oczywiście oznacza powrót na ekrany Dicka Graysona.