W rozmowie z magazynem "Empire" reżyser
Paul Feig (
"Druhny") zdradził kilka szczegółów na temat oczekiwanego rebootu
"Ghostbusters".
NEWS MOŻE ZAWIERAĆ SPOILERY
Już podczas ataku hakerskiego na Sony dowiedzieliśmy się, że film ma być straszniejszy i kłaść większy nacisk na technologię niż oryginał. Będzie miał kategorię wiekową PG-13, co według twórcy jest w porządku:
Zwykle kręciłem R-ki, ale tym razem nie ma takiej potrzeby - to świat, który może obejść się bez przekleństw, a jednocześnie nie stracić nic ze swojego uroku.
Mam dużo szacunku do oryginału - mówi twórca -
Chcę, żeby było to porządne origin story całego cyklu, porządny reboot. W filmowym świecie ludzie nie będą wiedzieć jeszcze o istnieniu duchów, co wydaje mi się całkiem zabawnym pomysłem. Nie chciałem sytuacji, w której świat jest oswojony z duchami i po prostu żyją one wśród nas - to zamieniłoby je po prostu w "pieszych".
Jeśli chodzi o kobiecą obsadę - mówi dalej
Feig -
to jestem bardzo przywiązany do tego pomysłu. Sugerowano mi obsadę mieszaną, ale tak po prostu funkcjonuje mój mózg. Mam teraz chyba z 50 kandydatek, 50 szalenie zabawnych kobiet, to bardzo trudny wybór. Kiedy kręcisz taki film, zainteresowanie jest spore.
Ze wspomnianej, ujawnionej na skutek hakerskiego ataku, mailowej korespondencji między reżyserem a
Amy Pascal, dowiedzieliśmy się też, że czarnym charakterem filmu ma być skazany na śmierć morderca, wracający zza grobu i naładowany przez elektryczną burzę, która dała mu moc do wskrzeszenia armii duchów, złożoną z historycznych złoczyńców (coś jak
"Noc w muzeum"). Idealny do tej roli byłby według
Feiga Peter Dinklage. Przeciwnikami duchów mają być "cztery bardzo różne kobiety", które muszą wpaść na to, jak ocalić Nowy Jork w "zabawny, straszny i pełen akcji sposób". Te Pogromczynie Duchów będą pracować na zlecenie rządu. Wszystko dlatego, że duchy oficjalnie nie istnieją i rząd musi tuszować ich obecność.